Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy z partii Razem, Darią Gosek-Popiołek.

 

Zaskoczenia nie było. Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja. Dla kogo będzie to dobry termin?

- Mam nadzieję, że dla Lewicy, naszych wyborców i w dalszej perspektywie dla wszystkich nas.

 

Dla wszystkich nas z Lewicy?

- Nie, dla wszystkich obywateli.

 

Również dla tych głosujących na Andrzeja Dudę?

- Mam nadzieję, że jak najwięcej osób odda głos na Roberta Biedronia, będzie II tura i powalczymy o prezydenturę. Robert Biedroń ma potencjał, mamy dobrze przygotowaną kampanię.

 

W sztabie wyborczym Roberta Biedronia Adrian Zandberg, czyli szef partii Razem będzie odpowiadał za propozycje programowe. Co z propozycji Razem będzie częścią programu Roberta Biedronia?

- Na pewno dzielimy wizję państwa dobrobytu, o którym Adrian mówił w kontrexpose po wystąpieniu premiera Morawieckiego. Będziemy mówić, że Polska to kraj dla wszystkich. Stawiamy na instytucje, transport zbiorowy. Prezydent może być aktywny. To nie jest tylko kwestia podpisywania ustaw, ale też inicjatywa ustawodawcza. Robert Biedroń będzie z niej korzystał, będziemy budowali mieszkania dla osób młodych, które muszą sobie radzić na rynku wtórnego wynajmu. Czasem bierzemy wielkie kredyty, lub płacimy wielkie pieniądze właścicielom mieszkań. Do tego 7,2% PKB na ochronę zdrowia, w tym na opiekę psychiatryczną. Po wstrząsającym reportażu Onetu widzimy jak to jest potrzebne.

 

Jak na kampanii prezydenckiej odciśnie się sprawa sądownictwa?

- Na pewno to ważny element. On pokazuje, że w kraju za czasów rządu PiS, można dostać awans za podpis na liście poparcia dla sędziego. Swoi promują swoich. Były w kampanii opowieści o reformie. To jest potrzebne wąskiej grupie osób. Musimy mówić o sądach sprawiedliwych, które stają po stronie poszkodowanych, do tego kolejki, sprawiedliwość. To, o czym rozmawiamy, ma przełożenie na życie. Nie chodzi o krzyk partii, ale o propozycje dla obywateli i obywatelek.

 

Kalendarz jest jasny. Do 13 lutego TSUE oczekuje na wyjaśnienia ws. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jest odpowiedź Komisji Europejskiej na podpisaną ustawę dyscyplinującą sędziów. Dla kogo w kampanii będzie to wygodny temat? Lepiej mówić o sądownictwie niż o drożyźnie?

- To temat wygodniejszy dla PiS. Oni mają mocną opowieść, w której szkalują sędziów i zaczynają opowiadać, że za całe zło odpowiada jakaś grupa. PiS nie chce mówić o niezrealizowanych obietnicach, klęsce Mieszkania Plus. Oni chcieli wpakować miliony w transport zbiorowy, ale na prowincji tego nie ma. Nie chcą mówić o zapaści w ochronie zdrowia. My powiemy o wszystkim, nie tylko o tym, co dotyczy grup interesów związanych z PiS.

 

Będzie pakt II tury na opozycji?

- Za wcześnie na to. Jest kampania, I tura.

 

Jakie warunki postawiłaby Lewica jakby do paktu miało dojść?

- Nie wiem. O tym nie rozmawialiśmy. Wierzymy, że wejdziemy do II tury. Wtedy będziemy rozmawiać.

 

Gdyby było inaczej i w II turze była Małgorzata Kidawa-Błońska lub Władysław Kosiniak-Kamysz, to która z kandydatur byłaby wygodniejsza do poparcia dla Lewicy?

- Trudne pytanie. Teraz nie podam odpowiedzi. Będziemy rozmawiać jak poznamy wyniki I tury.

 

Ewentualne rozmowy zatem dopiero po I turze?

- Zdecydowanie tak.

 

Myśli pani, że produkcja w hucie ArcelorMittal wraca na stałe?

- Chciałabym wierzyć. Jestem po spotkaniu z OPZZ. Tam nastroje są umiarkowanie optymistyczne. Wraca produkcja, bo nie ma produkcji we Włoszech. Nie wiemy, co się stanie, gdy huta zostanie tam uruchomiona. Znowu cieszymy się z plasterka na ranie. Prawda jest taka, że trzeba jasno powiedzieć, że potrzebujemy stabilnych miejsc pracy. W Europie najważniejszy jest nowy zielony ład. Przemysł, jaki znamy, odchodzi. Potrzebujemy przemysłu i dobrego, zielonego przemysłu. Chodzi o stabilne miejsca pracy. Rząd nie ma planu. Ogłoszono, że nie trzeba nic zmieniać i mamy więcej czasu, ale nie znamy kolejnych działań. To widać w chaotycznych ruchach. Wiemy, że Europa stawia na transport zbiorowy i kolej. Jednocześnie ministerstwo gospodarki morskiej snuje plany, że stworzymy żeglugę śródlądową i będziemy spławiać towary. Polska jest suchym krajem. To irracjonalne.

 

Czyli pomysł utworzenia kanału krakowskiego nie jest przez panią wysoko oceniany?

- Nie tylko ja. Naukowcy od transportu i ekologii mówią, że władujemy w to miliony, miliardy i przyniesie to tylko degradację środowiska. Jego ekonomiczne przełożenie będzie żadne. Teraz jak popatrzymy na odcinki rzek, gdzie można transportować towar, głównie transportuje się tam piasek pozyskany z pogłębiania rzek, żeby dalej można było nimi spławiać towary. To perpetuum mobile, które rząd chce rozszerzyć.

 

Lewica będzie interweniować ws. kanału krakowskiego? W tej sprawie Koalicja Obywatelska już apeluje. Kanał krakowski to rozwiązanie, które z Dębnik uczyniłoby wyspę.

- Tak. Te słowa pokazują absurd. Na pewno. Jestem w komisji gospodarki morskiej. Jak tam się zapisałam, wszyscy się śmiali, dlaczego posłanka z Krakowa tam jest. Podejrzewałam, że w tej kadencji rzeki będą tematem. Będziemy protestować. Postaram się przekonać ministerstwo, że to zły pomysł. Stawiajmy na kolej, na tę drogę. To bardziej racjonalne.

 

Jeszcze huta. Pani powiedziała coś, o czym mówił wczoraj w Radiu Kraków szef hutniczej Solidarności. Chodzi o to, że decyzja jest spowodowana sytuacją we Włoszech, gdzie Arcelor liczył na pomoc publiczną. Pomocy nie ma, stąd być może uruchomienie krakowskiego pieca może być elementem przetargowym lub powrotem do pracy na chwilę. To element przepychanek polsko-włoskich z gigantem w produkcji stali?

- Tak może być. Do tej układanki trzeba dołożyć jeszcze zapowiadaną na marzec unijną inicjatywę, która ma wprowadzić podatek węglowy. To podatek na towary przywożone do Europy. Opłata ma zrównoważyć kwestię emisji. Ma też ochronić nieco nasz przemysł przed przemysłem z Brazylii i Chin. Tam jest produkowana stal i inne produkty bez norm ochrony środowiska. To tańsze. Może ten marzec i inicjatywa zmienią sytuację, wzmocnią europejski przemysł. Zobaczymy. Gramy na to, żeby w Polsce powietrze było czyste, żeby Europa była kontynentem o zerowej emisji. Są jednak emisje globalne. My wysyłamy emisję do Chin. Nie zmienia to nic. Towary są produkowane, zanieczyszczenie jest. Solidarność globalna może nas doprowadzić do lepszej sytuacji.

 

Nadzieją jest zapowiedź wprowadzenia ceł związanych ze sprowadzaniem stali spoza UE. Być może ten element ocali hutnictwo w Krakowie?

- Na pewno. Zobaczymy, jak te propozycje Europy będą wyglądać.