W programie "Przed hejnałem" gościmy Dagmarę Hicks, laureatkę tej nagrody, która na co dzień mieszka w Krakowie i jest mamą trojaczków. 

 

Zapis rozmowy:

 

-  Kiedy pierwszy raz przeczytałam twój tekst "Już nie pamiętam", to natychmiast rozesłałam go do moich koleżanek, zwłaszcza tych, które są mamami i czasami po cichu narzekają.

 

Po publikacji tego tekstu zaczął on krążyć w internecie. Zaczęły pisać do mnie różne osoby - babcie, ojcowie, a nawet dzieci. Tomasz Raczek podkreślał po Gali Blog Roku, że ten tekst skłania do refleksji, by być tutaj, by doceniać to, co dzisiaj mamy, by pielęgnować dzisiejszy dzień. Cokolwiek dzieje się w naszym życiu teraz, jest ważne. W przyszłości będziemy pamiętać dobre chwile. Ja, jako mama trojaczków pisałam ten tekst do siebie. Wiem, że mnóstwo czytelników ma go wydrukowanego i często do niego wraca, gdy opuszczają ich rodzicielskie siły.

 

- Ten tekst skomponowany jest drogą Hitchcocka, kompozycyjny majstersztyk - tak powiedział Tomasz Raczek. Mamy wrażenie, że pisze go ktoś sędziwy.

 

Było takie założenie, by był moment zaskoczenia na końcu. To tekst, który powstał w pół godziny. Pamiętam dzień, kiedy go pisałam. To był bardzo trudny dzień, co chwilę liczyłam do dziesięciu, by się uspokoić, a dzieci to wyczuwały. Gdy córka kładła się spać, to pogłaskała mnie po głowie i powiedziała - mamusiu, jesteś zmęczona. Gdy pójdziemy spać, to sobie odpocznij.  Wtedy się popłakałam, pomyślałam, że dzieci są czasami mądrzejsze od dorosłych i napisałam ten tekst. On miał pokazać, że mimo że jest ciężko, jest bardzo dobrze, bo życie jest piękne.

 

- Uczysz nas pozytywnego patrzenia na świat. Łzy w oczach stają, gdy czyta się ten tekst, chociaż tam nie ma nic ckliwego.

 

Łzy w oczach stają, ponieważ ten tekst ma na celu otrzepać człowieka ze swojego zmęczenia. Po przeczytaniu go mamy ochotę przytulić kogoś ważnego. Pisali do mnie ludzie, którzy mieli ochotę przytulić się do mamy. Nawet Tomasz Raczek miał takie odczucia.

 

- Pisanie bloga było dla ciebie rodzajem wentylu. Człowiek potrzebuje oddechu, momentu, gdy poświęci się tylko sobie.

 

Blog na początku był rodzajem pamiętnika. Pisałam go dla siebie i kilku znajomych. Od 2015, gdy zaczęłam ten blog promować, to przestał on być formą pamiętnika, ale stał się formą terapii dla siebie samej. Bardzo często wracam do swoich tekstów w momentach słabości. W maju zeszłego roku pożegnałam się z korporacją, w której pracowałam 10 lat. Dzieci bardzo wtedy chorowały, więc zrezygnowałam z pracy. Nie żałuję tej decyzji. Wiele tekstów jest na ten temat. "Droga mamo w pracy, droga mamo w domu" to najsłynniejszy tekst, który wielokrotnie jest cytowany. Jestem zadowolona z tego, że podjęłam taką decyzję. Blog to jest moje miejsce, moje hobby.

 

- To jest też sposób na zarabianie pieniędzy?

 

Jeszcze nie, bo mam ogromny szacunek do czytelnika i nie chcę reklamować byle czego. Wiele firm, które kontaktuje się z blogerami, nie ma pojęcia o czym jest blog. Niektórych rzeczy nie da się sprzedać, by czytelnik uwierzył, że to jest obiektywne.

 

- Ile osób śledzi twojego bloga?

 

Miesięcznie od 30 do 40 tys. czytelników. Około 70% to są stali czytelnicy. W każdym miesiącu widzę, że przybywa nowych czytelników i takie jest też założenie bloga. Po nagrodzie Blog Roku tych czytelników jest więcej.

 

- Twoje życie można podzielić na dwa etapy. W tym poprzednim życiu...

 

10 lat pracowałam w korporacjach krakowskich. W wieku 22 lat wyjechałam do Stanów. 11 września byłam w Nowym Jorku i chcę namówić wszystkie mamy, by nie bały się puścić swoich dzieci na takie wyjazdy. To była szkoła życia. Moje życie zmieniło się po tym wyjeździe. Zobaczyłam wielki świat i ten amerykański sen się ziścił. Mieszkałam wtedy na Manhattanie, miałam świetną pracę, zwiedziłam całe Stany. Po ataku na Word Trend Center nie miałam gdzie mieszkać. Pomógł mi paradoksalnie burmistrz, który namawiał, by się nie bać i wychodzić do innych ludzi. Zaplanowałam sobie, by być w Stanach 1,5 roku, więc nie chciałam po 3 miesiącach wracać do Polski. Poradziłam sobie, bo miałam swój cel. Koleżanki z pracy pomogły znaleźć mi mieszkanie. Byłam sama, ale się udało.

 

- O zostanie mamą musiałaś zawalczyć. Zastanawiam się, czy to, że potrafisz cieszyć się każdą chwilą bycia mamą nie wynika z tego, że musiałaś zawalczyć o to szczęście?

 

Na pewno tak. Dwa lata staraliśmy się o dziecko. Nie mieliśmy żadnych medycznych przeciwwskazań, ale psychologicznie w jakiś sposób to zablokowałam. W moim otoczeniu mam kilka osób, które nie mają dzieci, aczkolwiek nie każdy musi mieć dziecko. Można wieść szczęśliwe życie, nie posiadając dzieci. Moje docenianie macierzyństwa wiąże się z tym, że staraliśmy się o dziecko. Urodziłam swoje dzieci, gdy miałam 32 lata. Byłam już wyjeżdżona po świecie, miałam kilka związków za sobą, swoje mieszkanie, dlatego nie jest mi żal.

 

- Nawet jeśli z jakiegoś powodu trzeba zrezygnować z pracy zawodowej, to za chwilę może pojawić się nowa. Można zacząć pisać bloga.

 

Blog staje się przepustką do pisania, z którego można żyć. Ten rok i nagroda Bloga Roku udowodniły mi, że mogę napisać coś dobrego, choć nie jestem po dziennikarstwie.

 

- A nie myślałaś, by się teraz dokształcić?

 

Tak, myślę o tym, by popracować nad warsztatem. Wiele osób chwali mnie za to, że ten blog jest pisany po polsku. Piszę się zazwyczaj w emocjach, dlatego zdarzają się błędy, ale wszelką krytykę bardzo doceniam.

 

- Masz jakieś plany na najbliższą przyszłość?

 

Planów mam mnóstwo, ale nie mogę ich zdradzić. Po roku blogowania otrzymałam dwie nagrody, to był spory sukces. Obserwuje mnie wielu blogerów, więc muszę uważać ze swoimi planami, bo są podkradane.

 

- Podobają mi się twoje dewizy.

 

Życie jest bardzo krótkie, nie jest łatwe. Nauczyłam się widzieć szklankę do połowy pełną przez różne techniki, nie urodziłam się optymistką. Kiedyś ciągle czekałam na coś, co się wydarzy. Teraz już wiem, że nie ma na co czekać. Tego chcę uczyć moich czytelników. Żyjemy dzisiaj i nie ma sensu zastanawiać się nad tym, co było wczoraj. Chcę wierzyć, że będzie jeszcze lepiej.