Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy Razem, Darią Gosek Popiołek:

 

- Opadły już emocje po głosowaniu w sprawie Funduszu Odbudowy, zatem będzie pytanie o samopoczucie Lewicy po tym, gdy jej przedstawiciele usłyszeli, że są politycznymi naiwniakami, że przekreślają plany wspólnych list opozycji, że są wygłodniali. Przywołuję te najmniej emocjonalne, z uwagi na szacunek dla anteny prawie 100-letniego Radia. Jak się pani dzisiaj czuje?

- Ja się czuje, jako przedstawicielka jednego z najbardziej prounijnych sił politycznych w Polsce i też to, że nie tylko Lewica jest prounijna, ale także Polacy, co pokazują sondaże. Z sondażu IBRiS przeprowadzonego dla "Rzeczpospolitej" wynika, że 66 proc. badanych uważa, iż opozycja powinna poprzeć rządowy projekt Funduszu Odbudowy, więc ja mam pewność, że dokonaliśmy dobrego wyboru i że fundusze europejskie będą nadal zmieniały Polskę, tak jak do tej pory to robiły.

- To, co wynegocjowała Lewica? Nie brakuje opinii, że wynegocjowała to, na co rząd prawicy i tak wydałby pieniądze.

- Nie, wynegocjowaliśmy rzeczy, których wcześniej w Krajowym Planie Odbudowy nie było. Przede wszystkim minimum 30 proc. środków z Europejskiego Funduszu Odbudowy ma pójść do samorządów. Takich zapisów wcześniej nie było. Wynegocjowaliśmy 75 tys. mieszkań na wynajem, tego również wcześniej w Krajowym Planie Odbudowy nie było. 850 mln euro dla szpitali powiatowych na rozwój i modernizację tej infrastruktury.

- Znamy oczywiście te wszystkie punkty, o których mówiła Lewica, czy o których mówi od dłuższego czasu. Budowa 75 tys. tanich mieszkań na wynajem będzie tym najlepszym "sprawdzam"?

- Będzie to jeden z trzech "sprawdzam", bo to są nie tylko mieszkania, ale również 300 mln euro dla firm poszkodowanych przez pandemię i oczywiście to jest szansa na to, żeby mieszkalnictwo komunalne w Polsce zaczęło normalnie funkcjonować, bo wiemy, że jest z tym bardzo duży problem. Wiemy, że samorządy nie budują, bo nie mają za co.  Wolny rynek nie załatwia potrzeb mieszkaniowych Polaków. To widzimy, słuchając opowieści rodzin, czy patrząc na to, jak wysokie są ceny za metr kwadratowy na przykład w Krakowie.

- Mówi pani o 30 procentach dla samorządów. Jeśli samorządy, zwłaszcza dużych miast nie będą nadzwyczajnymi beneficjentami tych pieniędzy, to co wtedy pani powie krakowaniom? Pytam oczywiście o samorządy dużych miast w tym kontekście.

- Oprócz tych 30 proc. środków, samorządy będą także uczestniczyły w Funduszu Spójności, który również ratyfikowaliśmy, więc środki, które popłyną do samorządów, są naprawdę duże. Są to środki, nad którymi nadzór będzie miała KE, więc taka sytuacja, jak z tych poprzednich dotacji, z których skorzystały wyłącznie lub w dużej mierze samorządy, w których rządzili politycy związani z PiS, teraz nie będzie mieć miejsca, ponieważ to KE będzie miała nadzór nad tymi środkami, będzie wypłacała je w transzach i jest to ten istotny czynnik, który sprawia, że możemy liczyć na to, że środki będą wydatkowane uczciwie i zgodnie z przeznaczeniem.

- A dlaczego Lewica nie położyła na stole negocjacyjnym spraw związanych z prawami kobiet, LGBT?

- Rozmawialiśmy o Krajowym Planie Odbudowy, o bardzo konkretnym dokumencie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jedyny moment, w którym kobiety uzyskają pełnię praw, w którym ustawa aborcyjna zostanie zliberalizowana, w którym pojawią się związki partnerskie, to będzie moment, w którym opozycja z Lewicą będą rządzić. Stoimy na jasnym stanowisku. Przez tę kadencję złożyliśmy szereg ustaw, które mają na celu poprawienie warunków, w których funkcjonuje duża część społeczeństwa i będziemy domagać się ich realizacji, ale w tym momencie decydowaliśmy się na rozmowę tylko o Krajowym Planie Odbudowy, bo mieliśmy świadomość, że nie możemy pozwolić na to, żeby środki europejskie przepadły.

- A jak to teraz będzie w Senacie? Bo wicemarszałek Stanecka Morawska nie zapowiada szybkiego procedowania tej sprawy.

- Senat proceduje zgodnie ze swoim rytmem. Wiemy, że zostaną zgłoszone te poprawki, które były zgłoszone w Sejmie. My je już wtedy popieraliśmy, na przykład preambułę, którą PSL postanowił dopisać do tej ustawy. Jeżeli część z tych poprawek zostanie zgłoszona, to Lewica je poprze.

- Tak czy inaczej Fundusz Odbudowy poprą senatorowie Lewicy?

- Wydaje mi się, że tutaj możemy liczyć na naszych senatorów.

- Rozumiem, że liczą państwo tak samo na ludowców, że to będzie odbicie tego, co wydarzyło się w Sejmie.

- Ja się spodziewam, że tak będzie, zwłaszcza że, już nawet mówiła o tym europosłanka PO, Róża Thun, jeżeli Polska odrzuci Europejski Fudusz Ratyfikacji, oznacza to, że żaden z krajów unijnych tych środków nie dostanie. A groźba, że zostanie stworzony specjalny mechanizm finansowania, który wyłączy Polskę z tych pieniędzy, jest bardzo realny. Uważam, że racjonalne i myślenie polityczne o przyszłych pokoleniach jest myśleniem, które związuje nas silnie z UE, które korzysta z tych możliwości, jakie UE nam daje. Mam nadzieję, że senatorowie też tak na to patrzą.

- Przywoływała pani sondaże, które pokazują, że ponad 60 proc. dobrze ocenia decyzję Lewicy o poparciu funduszu, ale większych zmian w słupkach sondażowych nie widać. 2 pkt proc., tymczasem widać w tych samych badaniach, że umacnia się obóz prawicy, umacnia się Szymon Hołownia.

- Nie jesteśmy Rzeczpospolitą sondażową. Politycy, którzy swoje działania opierają tylko na perspektywie najbliższego sondażu, powinni przemyśleć działania i plany. Są momenty, w których głosujemy rację stanu, są momenty, w których głosujemy przyszłość dla naszych dzieci i wnuków, poprawę ich życia. Jeżeli mielibyśmy się kierować tylko najbliższym sondażem, to taka polityka nikomu by się nie podobała.

- Jednocześnie mówi pani w jednym z wywiadów, że te pieniądze będą wykorzystywać ci, którzy będą rządzić po roku 2023, z tą nadzieją pani mówiła, że to dzisiejsza opozycja będzie tymi pieniędzmi z funduszu odbudowy rozporządzać, ale to dzisiaj sobie pani wyobraża taki blok liberalno-lewicowy? Od jakiegoś czasu słyszymy, między innymi za szefem ludowców, że mamy konserwatystów, a z drugiej strony mamy blok lewicowo-liberalny, czyli część KO i Lewicę.

- Zobaczymy, jakie będzie rozdanie w 2023 roku, zobaczymy jaką siłą będzie Szymon Hołownia, bo w tym momencie wiemy, że politycy, którzy w Sejmie zasiadają w ławach Polska 2050, mają bardzo różne poglądy. To jest, chociażby Hanna GillPiątek, która miała poglądy lewicowe i słyszę, że nadal je miewa, ale także polityczki, które są bardzo mocno związane z liberalnym nurtem gospodarczym, więc zobaczymy, jak rozkład sił będzie wyglądał. Ja nie chcę w roku 2021 ustalać, jakie będą możliwe, bądź niemożliwe koalicje. Musimy pracować tak dobrze, żeby w 2023 roku to demokratyczne siły stanęły u sterów w Polsce.

- Oczywiście, choć po stronie opozycyjnej widać, że partie się na siebie obraziły, pytanie tylko, czy śmiertelnie. Zostawmy to. Sprawy lokalne jeszcze pani poseł na koniec. Zwróciła się pani do PIP o kontrolę w Uniwersytecie Pedagogicznym, chodzi nie tylko o planowane zwolnienia ok. setki osób, ale także o nadużywanie umów czasowych. Wiemy, bo potwierdził to w Radiu Kraków rektor, że są tam profesorowie, którzy na umowach czasowych pracują już kilkanaście lat, a takich osób jest kilkaset na tej uczelni. Czy to jest  szczególny przypadek, czy powszechna praktyka na uczelniach. Jak pani to ocenia?

- Uniwersytety są autonomiczne, ale ich autonomia nie zwalnia od przestrzegania prawa pracy, prawa, które bardzo jasno określa, kiedy powinna być umowa o pracę, na jakich warunkach powinna być zawierana i na jaki czas. Wszelkie próby łamania tego, są łamaniem prawa. Zwróciliśmy się razem z Maciejem Gdulą do PIP, z prośbą o sprawdzenie, czy te nielegalne praktyki miały miejsce. Będziemy czekać teraz na wyniki kontroli. Docierają do nas głosy ze strony środowiska naukowego, pracowników różnych uczelni, że zdarzają się przypadki, w których uczelnie próbują to prawo pracy obchodzić. Mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie do tego dochodzić. Przypomnę, że Adrian Zandberg i Partia Razem z klubem Lewicy złożyliśmy ustawę, która rozszerza kompetencje PIP, aby w trybie natychmiastowym mogli oni po zauważeniu, że umowa o pracę była zastąpiona umową zlecenie po prostu zmienić tę umowę tak, aby była ona zgoda z prawem. Pomoże nam likwidacja śmieciówek, albo takie ich ograniczenie, żeby nie było możliwe zmuszanie pracowników do tego, żeby takie umowy zawierali.

- Druga z lokalnych spraw, w którą się pani zaangażowała, to jest kwestia Doliny Prądnika, plany związane z budową zbiornika retencyjnego, obawy mieszkańców, samorządów, oczywiście stanowisko Wód Polskich, stanowisko, z którego możemy wyczytać, że nic bez zgody lokalnej społeczności się nie wydarzy, że są konsultacje, na razie jest to burza w szklance wody, jak to ani dziś ocenia?

- Mam nadzieję, że da się wypracować takie rozwiązania, które będą do przyjęcia przez mieszkańców, które zachowa najcenniejsze obszary przyrodnicze, ale również będzie dobre dla obiegu wody. Musimy zacząć myśleć o tym, że wody w Małopolsce zaczyna brakować. Paradoksalnie powodzie są dowodem na to, ze nie radzimy sobie z gospodarką wodną. Mam nadzieję, że rozwiązania, które Wody Polskie przedstawią, będą kompleksowe, sprawią, że ludzie nie będą musieli martwić się o swój dobytek, a jednocześnie będziemy dbać o to, aby susza, czy powodzie nie były tak drastyczne.

- Swoje rozwiązanie wypracowują także okoliczne samorządy.