Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PO, Aleksandrem Miszalskim.

 

Nowy skład gabinetu Mateusza Morawieckiego ma być zaprezentowany oficjalnie dzisiaj, zaprzysiężenie nowego gabinetu ma nastąpić najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. Wiele mówimy o tej sprawie od kilku dni. Potwierdzają się informację o czwartym wicepremierze, Jarosławie Kaczyńskim. Czy coś zaskakuje Pana w przewidywanym składzie rządu?

- Ja oficjalnie tych nazwisk nie znam. Są spekulacje. Czytałem. Wolę jednak poczekać z zaskoczeniami co do składu. Ten teatr trwał, wiele rzeczy się zmieniało. Oczywiście jeśli są zaskoczenia to negatywne. Profesor Czarnek na ministra edukacji to jak trafić z deszczu pod rynnę.

 

Europoseł Robert Biedroń publikuje na portalach społecznościowych informację, że będzie się domagał od Komisji Europejskiej pisemnej odpowiedzi na swoje zapytanie ws. możliwej nominacji posła Czarnka na ministra edukacji czy Komisja w związku z tym przewiduje zamrożenie środków w ramach finansowych programów edukacyjnych, finansowanych z budżetu UE. Czy to dobry pomysł, żeby polski europoseł pytał się Komisji Europejskiej, kto powinien lub nie powinien być ministrem w polskim rządzie?

- Niedobrym pomysłem jest wnioskowanie, że Komisja powinna jakieś środki wstrzymać. Gdy skarżymy się do TSUE czy Komisji ws. łamania praworządności, tak być powinno. Jesteśmy w UE, są wytyczne, demokracja, trójpodział władzy. UE ma zwierzchnią rolę. Natomiast jakkolwiek bulwersujące są wypowiedzi profesora Czarnka, nie wiem, czy rozsądnym jest wnioskowanie o uszczuplenie naszych funduszy. Trzeba zwracać uwagę na poglądy pana Czarnka. One są skandaliczne. Ktoś taki nie powinien odpowiadać za wychowanie dzieci. On sam nie ma minimum empatii i tolerancji.

 

Jeśli wierzyć informacjom Rzeczpospolitej, w składzie ma się nie zmienić szefostwo w resorcie infrastruktury. Jako małopolski, lokalny patriota cieszy się pan, że Andrzej Adamczyk dalej będzie koordynował drogowe inwestycje, jak S7 czy Północną Obwodnicę Krakowa?

- Jestem patriotą. Minister Adamczyk popełnia błędy, ale stara się. Lepiej mieć ministra infrastruktury z Małopolski, żeby inwestycje szły szybciej. Powinniśmy być patriotami rozwoju infrastruktury w Małopolsce.

 

Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznaje, że mamy do czynienia z dynamicznym wzrostem zachorowań na koronawirusa. Małopolska znów była wczoraj na 1. miejscu w kraju z liczbą zakażeń. Będą dodatkowe obostrzenia w strefach żółtych i czerwonych. Dotyczy to liczby gości na weselach czy noszenia maseczek w miejscach publicznych także w strefach żółtych. W strefach czerwonych bary i restauracje będą czynne maksymalnie do 22:00. Jak pan ocenia te regulacje - także jako przedsiębiorca w branży turystycznej?

- Od momentu gdy kryzys się rozpoczął, są branże, które strasznie ucierpiały. Są takie miejsca na mapie biznesu, które ciągle generują 5-10% przychodów zeszłorocznych.

 

Jakie to branże?

- Transportowa czy przejazdowa. Branża koncertowa i eventowa też podobnie. Niektóre branże ucierpiały i wróciły do działania. Wczoraj słyszałem od niektórych przedsiębiorców, że nawet w sumie świetna ta tarcza. Oni nic w zasadzie nie stracili, po miesiącu wszystko wróciło, ale oni dostali gigantyczne pieniądze, bo coś tam miesiąc w miesiąc wykazali. Tarcze nie były optymalnie dopasowane do różnych sektorów.

 

Nie wiem, czy ci przedsiębiorcy, którzy nadużyli systemu, mogą spać spokojnie. Słychać o kontrolach.

- Oni spełniali wymogi formalne. Musimy być ostrożni. Wbrew temu co mówił premier, kolejna fala jest duża. Oby nie była tak duża jak na zachodzie. Trzeba uważać. Stopniowe wdrażanie procedur bezpieczeństwa ma sens. Dobrze, że to się dzieje powiatami. W marcu był cały kraj. To był błąd. Wprowadzenie rygorów było wszędzie, było mniej zakażeń niż teraz. Teraz zarządzamy powiatami. Na terenach, gdzie jest tego więcej, trzeba uważać. Po co zamykać całą Polskę?

 

Na przykład w Izraelu, mimo świadomości trudności jakie to wywoła, ponownie wprowadzono ogólnokrajowy lockdown.

- Tak, ale tam jest masa zakażeń na daną liczbę mieszkańców. Sytuacja jest 10-krotnie gorsza niż w Polsce.

 

Czyli co do tego jest w Polsce polityczny konsensus, żeby punktowo zwalczać wirusa?

- Mnie się osobiście wydaje, że tak być powinno. Natomiast czy minister Szumowski nosił maseczkę? Czemu tak szybko wyzdrowiał? W dalszym ciągu można prawić złośliwości temu rządowi, choćby w kwestii komunikacji ze społeczeństwem.

 

Przyjęto w poniedziałek nowy Program Ochrony Powietrza dla Małopolski. Sejmik był zgodny. Tylko 4 osoby się wstrzymały, nikt nie był przeciw. W tym dokumencie przewiduje się utworzenie nowych Stref Czystego Transportu w Krakowie. Chodzi o zmniejszenie emisji komunikacyjnej. Był pan samorządowcem, wiemy jak miasto radziło sobie z małą Strefą Czystego Transportu na Kazimierzu. Myśli pan, że będziemy mieli szczęście do takich nowatorskich rozwiązań?

- Kraków w tym zakresie jest liderem innowacji. Narzekamy także, bo mamy specyficzne położenie. Smog tutaj zawsze był większy. Zabraliśmy się za to jednak jako pierwsi w kraju z efektami. Likwidacja kotłów na paliwa stałe, testy strefy czystego transportu. Cenię to, że próbujemy. Ze strefą póki co nie wyszło. Zapis w ustawie jednak nie jest precyzyjny, jest głupi. Mówiliśmy wtedy, że stworzenie czegoś tak restrykcyjnego może się nie sprawdzić. Na zachodzie Europy te strefy czystego transportu modeluje się na kształt zmieniającej się podaży aut. Co ludzie są w stanie kupić? Jakie ludzie mają auta? Ciężko, żeby w Polsce dopuszczać tylko auta hybrydowe, wodorowe i elektryczne. Tych aut jest za mało. Był też brak możliwości nakładania kar na kierowców, którzy tam wjeżdżali. Dopiero potem ministerstwo tę sprawę zmieniło, ale było za późno. Protesty przedsiębiorców były. Teraz ministerstwo klimatu powinno znowelizować takie przepisy, żeby Sejm to przegłosował i strefy zostały dopracowane.

 

Myśli pan, że tak jak w Sejmiku, będzie podobne porozumienie ponad podziałami w Sejmie, żeby te duże Strefy Czystego Transportu w Krakowie mogły powstać? Chodzi o to, żeby eliminować stare diesle i benzyniaki.

- Kluczem jest to, żeby samorządy miały narzędzia. Konsensus w Sejmie powinien się zrealizować. To nie jest rola Sejmu, żeby decydować, gdzie w Krakowie ma być jaka strefa. Sejm ma dać elastyczne możliwości. Samorząd sam po dyskusjach ustali, że ten rejon jest taki, ten inny. Zakładam, że to się da zrobić. Będę zwolennikiem takiej ustawy, żeby dawać możliwości. Potem zależy to od samorządu gminnego, żeby zmiany wprowadzać. Trzeba dbać o nasze zdrowie, ale nie możemy zacząć jak na Kazimierzu.

 

Co jest od wczoraj większym powodem do bólu głowy dla PO? Informacja o kolejnych zatrzymaniach w śledztwie dotyczącym byłego ministra transportu Sławomira Nowaka, kiedyś wpływowego polityka PO, czy zapowiedź utworzenia partii politycznej przez Szymona Hołownię?

- Jeden i drugi temat od dawna jest z nami. Szymon Hołownia…

 

Wczoraj zapowiedział rejestrację nowego podmiotu politycznego.

- Tak, ale mówił o tym. To było niespójne. Mówił, żeby głosować na kandydata bezpartyjnego, bo kandydaci partyjni są źli, ale zapowiadał, że założy partię. W przyszłych wyborach Szymon Hołownia będzie partyjny. Nie zaskakuje nas to. Znaliśmy jego plan polityczny. Sławomir Nowak od dawna nie jest w PO. Wyleciał za zegarek. Tę sprawę sąd zbada. Jak będą udokumentowane poważne zarzuty, nikt go nie będzie bronić. On wyleciał z PO za zegarek. Co się dzieje teraz w rządzie PiS? Nagrody comiesięczne, każda warta tyle, co ten zegarek dla iluś ministrów przez rok. Nie zauważyłem, żeby ten rząd walczył ze swoimi Nowakami lub Nowakami razy 10.

 

Takie nagrody? Teraz? Nic nie słyszałem.

- To było dwa lata temu. Ktoś wyleciał z rządu? Oddali?

 

Wracając jeszcze do projektu politycznego Szymona Hołowni. On zdobył w wyborach prezydenckich 14% głosów. Teraz w sondażach politycznego poparcia jego projekt jest wyceniany na poziomie 10%. Ten ruch będzie bardziej podgryzał elektorat PO, czy Lewicy? Może obu ugrupowań po równo?

- Ja bym powiedział, że PiS także, ze względu na konserwatywny rys Szymona Hołowni. Na wiecach przepytywał wyborców z różańca. Część wyborców konserwatywnych może wybrać drogę Szymona Hołowni. To droga pośrodku. Nieco obywatelskości, nieco wrażliwości lewicowej i mocny rys katolicki. Te sondaże, którymi chwalił się Szymon Hołownia, że w II turze mógł wygrać, były stąd, że on podgryzał też PiS.

 

Skoro tak konsekwentnie swój projekt polityczny przekuwa w partię Szymon Hołownia, jak to wpłynie na losy inicjatywy, jaką ma być nowy ruch obywatelski Rafała Trzaskowskiego?

- Myślę, że to trochę inne ruchy. Pewnie jakaś część może się minimalnie pokrywać, ale pamiętam przed I turą mocne dyskusje zwolenników Hołowni i Trzaskowskiego. To nie są ci sami wyborcy. Oczywiście w II turze Rafał dostał część głosów Szymona Hołowni. Oni głosowali w ich mniemaniu, na mniejsze zło.