Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Aleksandrem Miszalskim.

 

Jak dzisiaj mocna jest wewnętrzna opozycja w PO wobec przewodniczącego Budki?

- Są osoby, które nie są zadowolone. To głównie osoby, które gdzieś były sprzymierzone z Grzegorzem Schetyną, one nie popierały Cezarego Tomczyka na szefa klubu. Jak mocna? Ciężko powiedzieć. Są osoby, które uważają, że było lepiej.

 

Lider PO powinien w połowie kadencji poddać swój mandat weryfikacji?

- Nie. Nie uważam tak. Dyskusja na ten temat nie jest celowa. Nigdy tak nie było, także jak poprzedni przewodniczący miał swój mandat. Przez rok sondaże w 2016 roku wahały się od 9 do 16 procent. Wtedy mocna była Nowoczesna. Wtedy my zwarliśmy szereg, pracowaliśmy i sondaże udało się wywindować wysoko. Statut nie przewiduje wcześniejszej weryfikacji. Kadencja trwa 2-4 lata. Po trzecie jest rok pandemiczny. Borys miał program i zapowiedzi. Został wybrany i nagle pojawiła się pandemia. Inaczej się działa w takim czasie. Nam nie jest łatwo realizować odnowy partii, spotykać się z wyborcami, zmieniać statut. Nawet nie możemy się spotkać w większym gronie. Po 1,5 roku podnoszenie takiego postulatu szkodzi partii.

 

Dzisiaj w Małopolsce gości Rafał Trzaskowski, jako szef ruchu Wspólna Polska. Jak pan odczytuje sondaż, który pokazuje, że jakby Rafał Trzaskowski wystartował w wyborach wspólnie z ruchem Szymona Hołowni, minimalnie mogliby wygrać wybory, a PO by była na trzecim miejscu z poparciem na poziomie 8%.

- To wysoki poziom poparcia dla Rafała Trzaskowskiego. W sondażu IBRiS Rafał ma najwyższe zaufanie Polaków. Był naszym kandydatem na prezydenta. Jest prezydentem Warszawy, wiceprzewodniczącym PO. Był na klubie. Cieszmy się, że nasz polityk ma takie poparcie. Funkcja szefa partii zużywa mocno. Borys Budka jest codziennie atakowany, musi dawać odpór w sejmie PiS-owskim pomysłom.

 

Rafał Trzaskowski buduje jednak własny ruch poza PO.

- Nie. Nie poza PO. Równolegle do PO. W tym ruchu jest szersze miejsce dla samorządowców, którzy nie chcą być w partii. Jest miejsce dla młodych ludzi. Wielu z nich nie chce być w partii. Podczas kampanii Rafała przychodziło do nas wielu ludzi. Wielu z nich nie chciało być jednak w partii. Ruch społeczny – tak. Rafał jest jednym z najfajniejszych polityków. Próbujemy to robić szerzej.

 

Jak pan odczytał gest Róży Thun, która rzuciła legitymacją partyjną po sprawie Funduszu Odbudowy?

- Jest mi przykro, że pani poseł zrezygnowała. Niestety muszę stwierdzić, że od roku nie była na żadnym spotkaniu. Miała problemy zdrowotne i tak to tłumaczyła. Rozumiem. Mówiło się, że gdzieś się wybiera. Nie było jej na sześciu dyskusjach merytorycznych o KPO, które zorganizowaliśmy. Jako członkini klubu parlamentarnego dostawała maile i SMS-y. Szkoda. Cenię panią poseł. Była wcześniej bardzo zaangażowana wewnętrznie. Merytorycznie jest bardzo dobra. Żal.

 

Wczoraj z partią pożegnał się także pana dawny kolega z Rady Miasta Krakowa, Wojciech Krzysztonek. Jak pan ten kolejny gest przyjmuje?

- Tego można się było spodziewać. Wojtek od początku swojej kariery był związany z Ireneuszem Rasiem. Zawsze działali razem. Mimo początkowych zapewnień jednak podjął taką decyzję. Akurat to mnie nie dziwi. Pewnie będzie jeszcze kilka odejść. Mam nadzieję, że nie osób kluczowych. Rozmawiamy. Może się zdarzyć, że trochę osób odejdzie.

 

Rozumiem, że sprawa odwołania się Ireneusza Rasia i Pawła Zalewskiego do sądu koleżeńskiego i wynik tego odwołania jest przesądzony? To nic nie da? Zostali wyrzuceni i koniec?

- Ciężko mówić za sąd koleżeński. To osoby, które mają własną wolę. Na podstawie faktów podejmą decyzję. Może jedną osobę tam znam, ale ciężko powiedzieć. To demokratyczna struktura w partii. Co do członków partii powiem, że w ostatnim roku do partii w Małopolsce zapisało się około 70 osób. W ostatnich miesiącach 35. Mamy nowe struktury w Nowym Targu, Zakopanem. Pogłoski o naszej śmierci są przesadzone. Jak 10-15 osób odejdzie to trudno. Partia się odmłodzi. Może jest więcej osób z podejściem liberalnym, ale miejsce dla konserwatystów nadal jest.

 

Przedwczoraj Ireneusz Raś w Radiu Kraków odniósł się personalnie do pana. Powiedział, że pana szefowanie małopolskimi strukturami to obraz nędzy i rozpaczy.

- Słuchałem tego wywiadu. Spotkałem posła Rasia potem w pociągu do Warszawy. Był rozbawiony, że to powiedział. Dostałem partię po moich kolegach w stanie rozchwianym. Były wewnętrzne konflikty. Tak było w Krakowie i Małopolsce. Robię, co mogę, jak wiele osób. Struktury w Bochni są przebudowane, są nowe struktury w Nowym Targu. Jak Ireneusz Raś odejmował partię w Małopolsce, miał 13 kół w Nowym Targu. Jak ja przejmowałem partię po nim i po Grzegorzu Lipcu, miałem ich w Nowym Targu 0. To efekt działalności Irka. Nie chcę się pastwić. Robimy, co możemy. Młodzi przychodzą. Partia będzie się rozwijać. Irek od roku nie uczestniczył w naszych pracach. Nie chodził na zarządy, rady regionów. Tylko krytykował w mediach. Damy sobie radę.