Infiniti QX70. Na pierwszy rzut oka, widzimy samochód, który aż kipi mocą. Można odnieść wrażenie, że jest stworzony do brutalnych walk w klatce. Od reflektorów przypominających spojrzenie bulteriera, wyloty powietrza w błotnikach, przypominające szczeliny skrzelowe rekina, po tył z dwoma rurami wydechowymi przypominającymi lufy działek przeciwlotniczych, wszystko to zdaje się być przesiąknięte bezkompromisową siłą i gotowością do walki na śmierć i życie, jak gladiator.

Fot. Marcin Koczyba

Ale ten brutal ma łagodne serce. Jest potulny jak baranek, bo nad jego temperamentem czuwają liczne systemy wspomagające kierowcę, zwane Dynamiczną Tarczą Bezpieczeństwa.

W jej skład wchodzą m.in:
- System kontroli dynamiki pojazdu, dostosowuje poziomy mocy i przydziela odpowiednią siłę hamowania na poszczególne koła, aby skorygować efekt nadsterowności lub też podsterowności, pomagając utrzymać właściwy tor jazdy.

- System zapobiegania niekontrolowanej zmianie pasa ruchu wykorzystuje kamerę do obserwowania czy nieopatrznie nie zjeżdżasz ze swojego pasa ruchu. Jeśli tak, to system ostrzeże Cię sygnałem dźwiękowych. Jeśli samodzielnie nie dokonasz korekty, system delikatnie pomoże Ci wrócić samochodem na właściwy pas. Nigdy jednak nie pozbawi Cię kontroli nad pojazdem. Ma Ci bowiem tylko pomagać, nie zaś zastępować.

- Inteligentne wspomaganie hamowania wraz z systemem ostrzegania przed kolizją z przodu wykorzystuje radar do nieustannego monitorowania prędkości, z jaką zbliżasz się do samochodu jadącego przed Tobą, pomagając Ci przewidzieć ryzyko kolizji. System zapewnia dwustopniowe ostrzeganie kierowcy o zbliżaniu się samochodu do przeszkody i - jeśli wystąpi taka potrzeba - może automatycznie uruchomić hamulce, aby zminimalizować prędkość auta.

Co to oznacza w praktyce? Takie systemy mogą w pewnym sensie same prowadzić samochód. Tempomat będzie trzymał stałą prędkość, radar dohamuje nam samochód, jeśli zbliżymy się do jadącego przed nami, a korekcja toru może pilnować by nie zmienił pasa, korygując skręt kół. Dodajmy do tego jeszcze układ kierowniczy, działający przy pomocy przekaźników i silników elektrycznych i mamy wizję auta przyszłości. Pojazdy, które będą mogły jeździć w ruchu ulicznym, bez udziału człowieka.  

Systemy poprawiające bezpieczeństwo jazdy są coraz bardziej zaawansowane i skuteczne. Takie rozwiązania trafiają do coraz większej liczby aut. Samochody jak komputery łączą się z internetem i podają nam informacje, aktualizują swoje opragromowanie. I tu pojawia się inne niebezpieczeństwo. Coś, czego dotychczas nie spotykaliśmy w motoryzacji. Wirusy! Łatwo sobie wyobrazić, że i one pojawią się naszych autach, ściągnięte z internetu lub wprowadzone do systemu operacyjnego samochodu, podczas wizyty w warsztacie. Powiecie, że to niemożliwe? Ale przecież już dziś mówi się o tym, że komputer samochodu zapisuje dane łącząc się z naszym telefonem czy skrzynką e-mailową, łatwo je skopiować i wykorzystać w dowolny sposób. Zatem możemy sobie wyobrazić sytuację, że pewnego dnia w przyszłości, jakiś gagatek włamie się do naszego komputera samochodowego i ukradnie dane, uszkodzi system albo jeszcze gorzej przejmie nad nim kontrolę, w czasie jazdy i skieruje nas w zupełnie inne miejsce niż planowaliśmy. Przerażająca wizja i mało realna? Opowiadał mi niedawno Leszek Mazan, jak to ponad sto lat temu w Krakowie pojawił się pierwszy automobil. Było to 18 marca 1903 roku. Jego właścicielem i konstruktorem był Wincenty Schindler, który zbudował ową maszynę z części sprowadzonych z Francji.

Antonina Domańska, autorka książek dla dzieci, w tym "Żółtej ciżemki" nie znosiła tego wynalazku. Napisała w swoim pamiętniku: "No, to i w Krakowie już mamy – automobil – machinę poruszającą się za pomocą motoru! Osiągnięcie najnowszej cywilizacji, jak to uczenie mawia się obecnie o ludzkiej głupocie. Wszyscy zachwyceni, a taki Mycielski, taki Tomkowicz, a Kossak, a Wyczółkowski – jak to-to w Rynku zobaczyli, zaraz poczuli się w samym środku Paryża!!!  Jak to łatwo zbaranieć… Wystarczy odrobinę smrodu w nos wciągnąć, posłuchać – tur! tur! tur! pfuu! pfuu! – wystarczy popatrzeć na ów automobil i wariactwo gotowe! Stoisz na krakowskim Rynku, patrzysz na Sukiennice i Paryż widzisz! Ciekawe!!! No mnie nikt nie otumani! Możem staroświecka, zacofana nawet, ale niech nikt mi nawet nie próbuje wmawiać, że ten-tam… automobil to cywilizacja. To zdziczenie! Lekceważenie dobrych obyczajów! Czytam sobie dzisiaj Czas, a tu mi ów automobil charczy przed domem! Jedzie taki, bo ma ochotę, i ludzi hałasem nęka. Egoista! I po co się to fabrykuje?! Żeby ludziom zakłócać poobiedni odpoczynek?!"

Leszek Mazan opowiadał mi, że innym razem miała dodać: "Automobile? To się nie przyjmie". Dziś zastanawiamy się czy na drogach kiedyś pojawią pojazdy kierowane przez komputer, zdalnie np. z innego miasta i czy jakiś ktoś będzie mógł przejąć nad nim kontrolę wbrew naszej woli? Naprawdę uważacie, że to się nie przyjmie?