Szefowa MEN zapowiada także wprowadzenie w tym roku zmiany podstawy programowej nauczania. Tymczasem, według opozycji, zmiany proponowane przez PiS to zamach na edukację.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Anną Okońską-Walkowicz, prezesem Społecznego Towarzystwa Oświatowego oraz prof. Andrzejem Waśko z Uniwersytetu Jagiellońskiego, byłym wiceministrem edukacji.
Jacek Bańka: Szefowa MEN zapowiada między innymi zmianę podstawy programowej. Mówiła wczoraj o tym, że historia będzie nauczana na każdym poziomie liceum. Co państwa zdaniem w tej podstawie wymaga zmiany w pierwszej kolejności?
Anna Okońska-Walkowicz: Jestem entuzjastką gimnazjów, jako szkoły wyrównującej szanse, która buduje postawy uczniów. To co trzeba zmienić to trzeba budować większą więź programową gimnazjów i liceów, żeby gimnazja mogły dobrze przygotowywać do studiów. Nie tylko liceum.
J.B: Jakie zmiany w podstawie programowej?
Andrzej Waśko: Powiedział pan o historii w liceach. Ona faktycznie po 2008 roku była okrojona. To było oprotestowane. Regularny kurs historii kończy się w 1 klasie szkoły ponadgimnazjalnej. Potem zostaje to zdywersyfikowane pod kątem specjalności. Mamy efekt, o którym można mówić, bo pracujemy jako nauczyciele akademiccy. Pokolenie z ostatniej dekady ma problem ze zidentyfikowaniem swojej tożsamości. Historia to taki przedmiot tożsamościowy. Zmiany są konieczne. Szkodliwy pomysł profilowania liceów musi zostać naprawiony.
J.B: Skoro pan mówi o przedmiotach tożsamościowych to mamy także zapowiedzi innego modelu kształcenia - nauka obywatelskości, postaw patriotycznych. Jak to, poza powrotem nauczania historii, miałoby wyglądać?
A.O-W: Myślę, że tożsamość obywatelska, Polaka to istotne rzeczy. Nie mam jednak przekonania, że trzeba to budować przez przekazywanie treści historycznych w szkole. To przestrzeń publiczna powinna być tak tworzona, żeby młodzież miała możliwość czucia się Polakami. Naiwny patriotyzm, który przejawia się w deklaracjach, że ktoś jest gotów nadstawić pierś dla Polski to nie jest istota sprawy. Najważniejsze jest poczucie odpowiedzialności za kraj a tego nie buduje się poprzez treści historyczne w mojej ocenie. To dobre programy wychowawcze szkół, masa doświadczeń dla uczniów, żeby budować tożsamość. Treści programowe tego nie załatwią. Ostatnie 2 lata liceum muszą być nakierowane na kierunek studiów. Do gimnazjum idzie 13-latek. Okres kształcenia między 13 a 17 rokiem życia to dostateczny czas, żeby uczyć historii. Postaw nie buduje wiedza. Postawa to suma doświadczeń. Chodzi o mnożenie tych doświadczeń, które budują postawy patriotyczne. One młodym Polakom są niezwykle potrzebne.
J.B: Co z budową tych postaw? Przypomniał pan protesty związane z nauką historii. Mieliśmy głodówkę w Krakowie. Z drugiej strony są takie inicjatywy jak radnych w Tarnowie, którzy od września chcą wprowadzić naukę patriotyzmu w szkołach.
A.W: Jeżeli tożsamości nie buduję się przez historię to przez co? Świadomość historyczna to wielkie osiągnięcie europejskiej nowoczesności. Nauka historii powstała w XVIII wieku w Oświeceniu. Ona weszła w kulturze zachodu w miejsce świadomości mitycznej. Jak mamy wymazać budowanie postaw w oparciu o świadomość historyczną to wycofujemy się z Oświecenia i otwieramy drogę dla mitów i subkultur. Z tym mamy do czynienia w ostatnich 15 latach. Żadne doświadczenia nic nie znaczą. Młodzież jak nie jest wychowana przez szkołę i przez wiedzę to idzie w stronę subkulturowych stylów życia i czuje się wyalienowana. Oni nie rozumieją na czym polega wartość wspólnoty i dlaczego ma oddawać życie za ojczyznę i uczestniczyć w życiu publicznym. Jak nie ma historii to jest narcyzm. Te przesłanki, że będzie wspaniale jak usuniemy historię, nie sprawdzają się w praktyce. Rozumiem ten styl myślenia. W 1989 roku pomyślano, że mamy za sobą tragiczną historię i ofiary a teraz mamy wolność, więc nie oglądajmy się. Patriotyzm tradycyjny nie jest potrzebny. Na czym polegał błąd? Nie zadano sobie pytania jak ma wyglądać patriotyzm jak wojny nie ma. Nam jest potrzebny patriotyzm polegający na pielęgnowaniu dziedzictwa kulturowego i duchowego narodu. Chodzi o utrzymywanie dorobku poprzednich pokoleń tak, żebyśmy byli w stanie jako naród reprodukować poziom kultury uzyskany przez przodków. Z tym mamy problemy. To powód do mówienia o reformie systemu oświaty. Zgadzam się, że oświata nie jest jedynym systemem, który socjalizuje młodzież. Lepiej robią to media. Dlaczego mamy jednak wywieszać białą flagę nad szkołą?
J.B: Rzeczywiście jest ta biała flaga? Z drugiej strony można powiedzieć, że mamy fascynację i mit Powstania Warszawskiego. Z drugiej strony są grupy rekonstrukcyjne, które się mnożą. Może to jest, ale pozainstytucjonalne?
A.W: Tak jest. Jak szkoła nie pełni tych funkcji to następuje kulturowa reakcja społeczeństwa i obieg oboczny krwi poprzez inicjatywy grup nieformalnych, inicjatywy samorządów i stowarzyszeń. To jest dobre, ale szkoła musi w tym uczestniczyć.
J.B: Może tak powinno być?
A.O-W: Nie mogę się zgodzić. Moim zdaniem to nadinterpretacja, że ze szkoły została usunięta historia. Historii jest bardzo dużo w ważnym dla kształtowania postaw okresie. Wcześniej jest edukacja wczesnoszkolna, w której jest dużo treści, które wiążą małe dziecko z przekazem tej kultury polskie, następnie jest ciekawy program w gimnazjum, po 2 godziny w tygodniu przez 3 lata. Potem jeszcze rok. Są 4 lata intensywnego kształcenia. Znam programy szkół polskich na poziomie podstawówki i gimnazjum. W każdym z programów szkoła wiele czasu poświęca na wychowanie patriotyczne. Mogę się założyć, że nie ma szkoły, która w programie wychowawczym nie ma takiego elementu jak wychowanie patriotyczne. To lepsze niż edukowanie w procesie godzina, odpytanie, egzamin. To oddziaływanie szkoły, nauczycieli, spotkania z osobami, które tworzyły minioną epokę. To się dzieje przez projekty wszystkich szkół. Sami inspirowaliśmy masę takich działań. Są oddziaływania. Programy są imponujące. W każdej szkole są nauczyciele maniacy, którzy kochają historię. Oni budują te postawy. Badania profesora Konaszewskiego, których wyników słuchałam twierdzą, że gimnazja dobrze wychowują młodzież. Badania są porównawcze między 1999 w 2009 rokiem. One pokazują, że utrzymał się wysoki poziom wiedzy obywatelskiej uczniów. Nasza młodzież w porównaniu z młodzieżą z innych krajów zajęła 1 miejsce. Nastąpił wzrost zaangażowania społecznego, mierzonego udziałem w pozaszkolnych organizacjach działających na rzecz środowiska, lokalnej społeczności i akcji charytatywnych. Wzrósł odsetek gimnazjalistów wrażliwych na dobro wspólne.
J.B: Skoro jest tak dobrze to po co to instytucjonalizować?
A.W: Teraz lepiej się rozumiemy. Pani powiedziała w pierwszej wypowiedzi, że jest przeciwna temu, żeby postawy obywatelskie budować w oparciu o historię.
A.O-W: W oparciu o przedmiot „historia”.
A.W: W drugiej wypowiedzi powiedziała pani, że jest dobrze, że inicjatywy obywatelskie kształcą historycznie. Teraz lepiej się rozumiemy. Ta historia jest ważna. Widzimy, że jest ważna nie tylko dla administratorów systemu, ale także dla społeczeństwa. Nie operujemy w próżni. Operujemy w społeczeństwie, które posiada pewien kod kulturowy. Jego nie da się zmienić decyzjami administracyjnymi. Można coś przyhamować, jak to widzieliśmy do połowy lat 90. Potem jest jednak reakcja spontaniczna społeczeństwa, które się socjalizuje. Może zgódźmy się co do tego, że historia jest ważna. Ważne jest też wychowanie, które przekazuje wiedzę. Częścią procesu edukacyjnego jest cześć poznawcza. Szkoła nie tylko wychowuje.