Nieintencjonalna przemoc. Jakie są skutki potrząsania dzieckiem?
Potrząsanie dzieckiem to przemoc, nawet jeśli wynika z chwilowej utraty kontroli czy braku wiedzy, a nie ze złej woli. Rodzice, przytłoczeni bezradnością wobec nieustannego płaczu, w akcie desperacji próbują "uspokoić" dziecko. Nie wiedzą jednak, że ta gwałtowna reakcja może na zawsze odmienić życie dziecka. Najczęściej do takich sytuacji dochodzi około trzeciego miesiąca życia, kiedy występuje tzw. szczyt płaczu. Dziecko może wtedy płakać nawet do sześciu godzin dziennie, co nadal mieści się w granicach normy. Dla rodziców to jednak ogromna próba cierpliwości i odporności psychicznej.
Płacz niemowlęcia potrafi osiągać nawet 120 decybeli. Gdybyśmy wyobrazili sobie teraz, że ktoś wchodzi do pokoju i przez pół godziny na nas krzyczy. Samo wyobrażenie podnosi nam poziom stresu, kortyzolu – mówi dr Anita Franczak-Young.
Głowa niemowlęcia jest stosunkowo duża i ciężka – stanowi aż jedną czwartą masy jego ciała. Szyja nie jest jeszcze w stanie jej utrzymać, dlatego gwałtowne ruchy sprawiają, że mózg uderza o ściany czaszki, a to może powodować krwiaki podtwardówkowe, wylewy na dnie oka, obrzęk mózgu, czy w trudnych przypadkach bezdech i zatrzymanie krążenia.
Dzieci trafiające do szpitala z zespołem dziecka potrząsanego często wymiotują, są apatyczne, nie chcą jeść. Objawy te łatwo pomylić z infekcją, dlatego wiele łagodniejszych przypadków nigdy nie zostaje rozpoznanych.
To właśnie te dzieci w przyszłości mogą mieć trudności w nauce, zaburzenia koncentracji czy objawy przypominające ADHD – tłumaczy dr Anita Franczak-Young.
(cała rozmowa do posłuchania)