Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Zawód korektora nie zniknie

Kolejne gazety rezygnują z działu korekty. Od teraz dziennikarze i redaktorzy mają być czujniejsi i unikać robienia błędów, ewentualnie mogą korzystać z narzędzi elektronicznych i sztucznej inteligencji. Jak to wygląda w praktyce, możemy się przekonywać każdego dnia, kiedy czytamy różne artykuły na papierze czy w internecie. Ten system nie działa, najkrócej mówiąc. O pracy korektorów prasowych opowiedzieli Sylwii Paszkowskiej w programie Przed hejnałem Sylwia Frołow i Maciej Szklarczyk, którzy na co dzień pracują w Tygodniku Powszechnym.

Miesiąc temu dowiedzieliśmy się, że w Gazecie Wyborczej zlikwidowano dział korekty. Jak przyjęli Państwo tę wiadomość?

M.S: Z pewnym zażenowaniem i smutkiem, bo wydaje mi się, że media drukowane i internetowe aspirują do bycia mediami premium, więc powinny wypuszczać do odbiorcy produkt skończony, a nie półprodukt. Etap korekty jest niezbędny. Wiadomość zostaje wtedy dopracowana i przefiltrowana. Rolę korektora w prasie czy w mediach pisanych określiłbym przede wszystkim jako taki filtr, taką trzecią instancję, która właśnie filtruje, a dopiero w drugiej kolejności poprawia, jeśli wyłapie jakieś usterki w tekście.

Rozmawiałam z zastępcą redaktora naczelnego Dziennika Polskiego i on mi tłumaczył, że funkcję korektorów przejęli dzisiaj czytelnicy, którzy w internecie wrzucają komentarze i uwagi. Oni rzeczywiście potrafią wychwytywać nawet najdrobniejsze błędy, tyle że robią to w sposób często wręcz okrutny.

M.S: Myślę, że jest to w pewnym sensie robienie dobrej miny do złej gry, bo co ma powiedzieć. Zwolnienie działu korekty to zawsze decyzja firmy, wydawcy, który po prostu chce zaoszczędzić na czyjejś pracy, a tę pracę, którą trzeba wykonać, zleca komuś innemu i za nią prawdopodobnie adekwatnie nie płaci. A ci dziennikarze czy redaktorzy mają swoje własne cele, czasochłonne i pracochłonne zadania, więc zrobienie jednocześnie kilku rzeczy zawsze kończy się uszczupleniem jakości.

Dziennikarz ma mieć wykształcenie humanistyczne, ma znać język polski i po prostu nie powinien robić błędów, nie jest to oczywiste (śmiech)?

S.F: Nie jest to oczywiste, bo na tej samej zasadzie każdy z nas kończył szkołę, co najmniej podstawową, więc też wydawałoby się, że powinien znać podstawowe zasady pisowni, a jednak tak nie jest. Najlepiej to można zaobserwować w mediach społecznościowych. Przecież wszyscy kończyliśmy szkołę, a jednak ludzie popełniają błędy. We mnie są trzy osoby - autorka, redaktorka i korektorka - są to naprawdę trzy różne osoby. Jako autorka jestem w stanie popełniać takie błędy, których nigdy w życiu bym nie przepuściła jako korektorka. Nigdy własnym okiem nie jestem w stanie tak ocenić swojego tekstu, żeby wyłapać idealnie wszystko, co wyłapię w czyimś tekście jako korektorka. Jest to dla mnie oczywiste, że oddaję później swój tekst do korekty i zwykle robię to naprawdę z dużym zaufaniem. Są autorzy, którzy nie mają zaufania do redaktorów i korektorów. Ja akurat je mam. Może z racji tego, że właśnie pracuję w tych trzech zawodach i wiem, jak bardzo ważna jest później redakcja i korekta. Czasami korektor musi mieć dużo większą wiedzę niż autor i redaktor, ponieważ musi wyłapać naprawdę różne błędy i to nie są wyłącznie błędy językowe, tylko bardzo często nawet merytoryczne.

(cała rozmowa do posłuchania)

<iframe style="border-radius:12px" src="https://open.spotify.com/embed/episode/20tcCIkIhvMr8zyUKVosrX?utm_source=generator&theme=0" width="100%" height="352" frameBorder="0" allowfullscreen="" allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" loading="lazy"></iframe>
Autor:
Sylwia Paszkowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię