Street art wśród pól, lasów i gór
Droga na Szlaku Beskidzkich Murali rozpoczęła się dla Katki i Kamera w 2019 roku, gdy po pandemicznym zastoju ruszyli w plener.
Świat muzyczny się zawalił, więc przenieśliśmy sztukę w otwartą przestrzeń
– mówi Maciej.
Artyści przystąpili do ozdabiania ścian, co prawda murowanych, ale jednak będących częścią wiejskich budynków. Do dziś wykonali już ponad 25 wielkoformatowych dzieł, a inspiracją zawsze jest kultura miejsc, w których malowidła powstają. Pierwszy mural pojawił się w Lipowej. Przedstawiał górala, trzymającego w dłoni śliwkę czyli symbol gminy. Na kolejnych obrazach znalazły się lokalne wycinanki, drewniany konik, grajek z dudami, ptaszki, kwiatki i inne motywy, odwiecznie zrośnięte z twórczością wiejskich artystów. W Zawoi powstał portret Doroty Lampert, samotnej malarki spod Babiej Góry.
Weszliśmy ze street artem w przestrzeń wiejską – to nasz sposób, by oddać głos kulturze ludowej
– tłumaczy Kamer
Gajdosze czyli dwa lata odwiedzin u wiejskich muzykantów
Katarzyna i Maciej nie tylko malują. Równie ważnym elementem ich twórczości jest muzyka, zarówno w ujęciu czysto tradycyjnym, jak i najbardziej nowoczesnym. Jeśli chodzi o pierwszy aspekt, para przez długi czas prowadziła badania terenowe nad archaiczną muzyką góralską. Efektem jest album „Gajdosze” czyli praca naukowa i opowieść o najdawniejszej formie kapeli góralskiej z Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, wraz z bogatą dokumentacją muzyczną.
To był projekt, który trwał dwa lata. Szukaliśmy muzykantów, nagrywaliśmy w drewnianych chałupach, rozmawialiśmy ze starszyzną. Chodziło o to, żeby ocalić sposób grania, którego nie da się zapisać w nutach.
W książce i na płytach spotykają się pokolenia – archiwalne nagrania z Instytutu Sztuki PAN i współczesne interpretacje beskidzkich muzyków.
Psio Crew – folk z prądem
Tradycja tradycją, ale równolegle powstał chyba jeden z najodważniejszych projektów, łączących góralskie nuty z brzmieniowymi i rytmicznymi rozwiązaniami, zaczerpniętymi ze współczesnej sceny klubowej. Zespół Psio Crew przeplótł tradycyjne zaśpiewy, skrzypki i inne instrumenty z dokonaniami brytyjskiej sceny tanecznej, ale też jamajskimi wpływami czyli raggą, reggae i dubem. W czasach, gdy o folku nie było jeszcze zbyt głośno, Psio Crew postanowili zbudować pomost między dawnymi czasami, a epoką syntezatorów i komputerowych programów. Wspólnie z Gooralem i innymi zaproszonymi muzykami, Katka i Kamer już prawie dwadzieścia lat temu stworzyli eksperymentalny krążek „Szumi Jawor Soundsystem”.
To nie był zabieg komercyjny. To była czysta pasja, energia i prawda. Po prostu graliśmy, jak czuliśmy
– wspomina Maciej.
Zespół wrócił po latach w nowej odsłonie, z producentem Dawidem Broszczakowskim i znów wzbudza zainetersowanie młodej publiczności.
Na Dreamerslandzie graliśmy dla ludzi, którzy nie znali nas sprzed 20 lat. To niesamowite uczucie, kiedy młode pokolenie mówi: To jest nasze
– stwierdza Katka.
Tradycja, ale tu i teraz
Psio Crew nie kopiuje dawnych melodii, ale przenosi ducha tradycji w XXI wiek.
Ludowa muzyka nie może być muzealna. Trzeba ją żyć, grać i czuć. A jeśli ma przetrwać, musi mieć nową nośność”
– podkreśla Maciej.
Mural, wycinanka, skrzypki, dudy, syntezator – u Katarzyny i Macieja wszystko to współbrzmi razem. To, co robią, nie jest tylko sztuką. To dialog między przeszłością a przyszłością, który pokazuje, że kultura ludowa nadal ma głos i to całkiem donośny.