Gośćmi ppgramu Przed hejnałem były:
dr Magdalena Krzak – seksuolog, psycholog z Centrum Psychoterapii i Seksuologii Empatia,
Katarzyna Sieniawska – pedagog, nauczyciel wychowania do życia w rodzinie z Gimnazjum nr 2, Fundacja Szkoła medialna.
Zapis rozmowy Sylwii Paszkowskiej:
„Stop deprawacji w edukacji”. Pod takim hasłem odbył się w ubiegłym tygodniu (niedziela) warszawski protest przeciwko zmianom w edukacji seksualnej zapowiadanym przez MEN. Protestowano przeciwko szerzeniu wyzwolenia seksualnego wzorem zachodniej seks edukacji i wprowadzeniu edukatorów – przedstawicieli skrajnych organizacji. Z czego wynika taka reakcja protestujących, skoro zmian jeszcze nie wprowadzono i nie wiadomo co jest planowane?
Katarzyna Sieniawska: Jestem zaskoczona, bo podstawa programowa jest podstawą dobrze skonstruowaną. Szeroko traktuje rozwój seksualny młodego człowieka i jego rozwój osobisty.
Czyli popiera pani protesty rodziców? Jest dobrze jak jest?
Katarzyna Sieniawska: Nie wiem, jakie są pomysły MEN w tym względzie. Natomiast podstawa programowa, która funkcjonuje od 2008 roku, jest na tyle dobra, by edukować młodzież pod względem seksualności. Ta podstawa programowa daje możliwość prawidłowego realizowania tego tematu.
Kto uczy wychowania do życia w rodzinie?
Katarzyna Sieniawska: Różnie to wygląda w różnych szkołach. Są to nauczyciele, którzy łączą etaty, np. katecheta, plastyk, technik. Ja mam przekonanie, że powinniśmy zająć się szczególnie edukowaniem nauczycieli tego przedmiotu, wtedy rodzice byliby spokojniejsi.
Rodzice boją się, że przyjdą zewnętrzni edukatorzy z różnych organizacji, którzy będą mieć jakąś ideologię. W tej chwili już te zajęcia często są zideologizowane.
Katarzyna Sieniawska: Ja na moich zajęciach przedstawiam się rodzicom jako pedagog i rodzice mogą zadawać pytania. W jakiś sposób mnie poznają, a później bardzo szybko weryfikują to ich dzieci. Jest grupa rodziców, którzy proszą o przesłanie programu napisanego przeze mnie na podstawie podstawy programowej. Prowadzę te zajęcia już 12 lat i tylko pojedyncze dzieci rezygnowały z zajęć.
Czy z naszą wiedzą na temat seksualności człowieka jest dobrze?
Dr Magdalena Krzak: Kiedyś ta wiedza była niewielka, teraz mamy jej zbyt dużo. Głównie nasza wiedza jest budowana przez internet, z którego korzystają młodzi, jak i dorośli. W mediach mamy dobre artykuły, ale ich treści nie do końca są zgodne z wiedzą medyczną. Media reklamują leki na wszystko. Na forach internetowych wypowiadają się internauci, którzy tworzą normę, czyli jest to większość podobnych wypowiedzi, które niekoniecznie wiążą się z wiedzą seksuologiczną. Jest więc bardzo dużo źródeł, które tę wiedzę zniekształcają.
Przedmiot nazywa się wychowanie do życia w rodzinie, choć często postuluje się, by nazywał się wychowaniem seksualnym. Może wtedy zniknęłyby pewne tematy tabu? Przecież życie seksualne nie łączy się tylko z życiem w rodzinie.
Katarzyna Sieniawska: Zgadzam się z tym. Kiedyś funkcjonowała taka nazwa, później ją zmieniono. Nazwa jednak nie stanowi problemu. Dla mnie najbardziej istotną kwestią jest poziom wykształcenia nauczycieli realizujących program i treści, które realizują na lekcjach.
Niektóre tematy traktowane są jak tematy tabu.
Katarzyna Sieniawska: Możemy przypuszczać, że tak jest. Natomiast uważam, że jeśli informuje się rodziców o tym, jak wygląda podstawa programowa, jaki jest progam napisany przez nauczyciela na tej podstawie, jeśli traktuje się rodzica jak partnera, to nie ma z tym problemu.Nie spotkałam się z sytuacją, by ktoś zrezygnował z zajęć w ciągu roku, czasem na początku.
Z jakich powodów rezygnują?
Katarzyna Sieniawska: Z przekonania, ale jest to kilka uczniów. Mówią - nie bo nie, nie muszą podawać przyczyn, a ja nie muszę ich znać.
Pojawiły się zarzuty rodziców, że edukatorzy organizacji jak Ponton będą uczyć o masturbacji. Rodzice chcieliby, by w ogóle nie mówić o masturbacji?
Katarzyna Sieniawska: Zawsze znajdą się tacy, którym coś nie będzie odpowiadało. Właściwie nie ma problemu. bo zajęcia nie są obowiązkowe. Jeżeli rodzic uzna, że istnieje inne miejsce do edukacji seksualnej, bądź sam zrobi to lepiej, to nie ma konieczności, by takie dziecko na zajęcia uczęszczało.
Ale rodzice są zażenowani rozmawiając o seksie z dziećmi. Dzieci też wstydzą się rodziców.
Katarzyna Sieniawska: Zgadzam się, łatwiej rozmawiać o tym z osobą trzecia niż z rodzicem. Można pytanie zadać wprost na lekcji, a można napisać je na kartce lub za pomocą mediów elektronicznych.
O co pytają młodzi ludzie w takich anonimowych wiadomościach?
Katarzyna Sieniawska: Najczęściej pytania dotyczą, czy tempo rozwoju dojrzewania mieści się w normie. Pytania dotyczą również relacji damsko - męskich, także antykoncepcji.
W internecie krąży całe mnóstwo komentarzy na temat treści i infantylnych rysunków zawartych w podręcznikach do wychowania do życia w rodzinie. Poziom tych podręczników woła o pomstę?
Katarzyna Sieniawska: Jest on nieprzemyślany. Podręczniki traktują sferę rozwoju gimnazjalistów trochę niepoważnie. Treści przekazywane są w formie krzyżówek. Nie wyobrażam sobie tego, bo to ani metoda ani forma dostosowana do tematu. Osobiście korzystam z publikacji naukowych, np "Zbyt młodzi rodzice" prof. Izdebskiego. To rzetelna wiedza, podana w przychylny sposób i zrozumiały dla każdego.
Część rodziców chciałaby, by postraszyć konsekwencjami.
Katarzyna Sieniawska: Wiedza nie powinna być budowana na strachu. Nastolatkowie to grupa ludzi, którzy mają już odpowiedni poziom lęku, a jeśli dołożymy im lęk związany z dorosłością, to nie będzie dobrze.
Do pani gabinetu trafiają osoby, które miały zaszczepiony lęk?
Dr Magdalena Krzak: Coraz częściej trafiają osoby szukające informacji w internecie i diagnozujące u siebie dysfunkcje seksualne - i takie osoby są w dużym lęku. Po krótkiej konsultacji diagnozuje się, że nie ma problemu.
W domach mało rozmawia się o seksie, ale też mało mówi się o inteligencji emocjonalnej.
Katarzyna Sieniawska: Nie tylko o inteligencji emocjonalnej. Dlatego w pierwszych klasach uczę uczniów systemu wartości, w klasie II mówimy o fizjologii trochę pod innym kątem niż na lekcjach biologii, a w klasie III są lekcje poświęcone wychowaniu seksualnemu. Nie wyobrażam sobie skakania po tematach.
O tożsamości seksualnej rozmawiacie?
Katarzyna Sieniawska: Tak, głównie przez lęk, który w sobie noszą. Zawsze odsyłam ich do specjalistów, gdy sobie z tym nie radzą. Prawo polskie stanowi, że młodzież może mieć trudność z odwiedzeniem seksuologa czy ginekologa.
Profesor Izdebski w swoich badaniach twierdzi, że Polacy mają dziś coraz mniejsze poczucie winy w związku z tym, co robią w swojej sypialni. To dobrze i to dobrze, że lekcje wychowania do życia w rodzinie są. Tylko mnie martwi to, że takie lekcje prowadzone są przez edukatorów katolickich. Żenujący jest poziom wiedzy i sposób prowadzenia tych zajęć. Może tego powinni bać się rodzice?
Katarzyna Sieniawska: Zgadzam się. MEN powinno zająć się edukowaniem nauczycieli. Nie powinny to być osoby, które zostaną postawione przed faktem prowadzenia takich zajęć. Muszą to być osoby, które nie mają problemów z komunikacją. Jest jeszcze kwestia przekonań. Dobra edukacja osób, które będą te zajęcia prowadzić, to podstawa.