Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicemarszałkiem małopolski, Wojciechem Kozakiem.

 

Wczoraj Sejm przyjął ustawę o obrocie gruntami rolnymi. Szef PSL organizował manifestację w tej sprawie. Jednak ustawa przeszła przy milczącej akceptacji wsi. Ze świecą szukać na wsi elektoratu PSL?

- Nie chodzi o elektorat, ale o rolników. Południowa część Polski ma mało producentów rolnych, którzy się zajmują produkcją. Sądzę, że w gospodarstwach powyżej 50 hektarów jest ich kilkadziesiąt.

 

Jak to się dzieje? PSL bije na alarm a wieś milczy.

- To przykre. W tym momencie doszliśmy do PRL, gdzie żeby przejąć gospodarstwo nawet syn chłopa musi iść do szkoły zawodowej. To brak zrozumienia i brak wiedzy. Telewizja to 2 programy na wsi. One potrafią wyłożyć jedyny właściwy program. To przykre. W kwestii scalania gruntów nie będzie to możliwe, wobec prawa, które panuje przy obrocie ziemi, dziedziczenia czy nabywania.

 

Czyli rolnik nie zrozumiał o co chodzi w tej ustawie?

- Przykro mi, ale tak jest. Problem wyjdzie do kilku lat. To będzie miało drugą odsłonę. Wtedy będzie larum. Za późno.

 

Przed nami kolejne uderzenie ustawowe w PSL – ustawa antywiatrakowa. Co pan na to?

- Tutaj jak chodzi o Polskę to ustawa, jak nie będzie zawierała stref, gdzie można budować wiatraki, czyli wybrzeże, to jest to możliwe. Południe Polski? Nie ma warunków. Są doliny. To od 100-200 bezwietrznych dni. Poza tym są krajobrazy. Wiatraki to niszczą. Jest z jednej strony ekonomia a z drugiej ochrona piękna.

 

Z drugiej strony jest głośno o tym, że ta ustawa może jeszcze bardziej osłabić PSL. Konieczny jest powrót Waldemara Pawlaka?

- Nie sądzę, żebyśmy wskazywali na powrót Waldemara Pawlaka. Władysław Kosiniak-Kamysz ma pomysły, trafił na trudny dla PSL czas. Na dzisiaj wiemy, że w PSL są prowadzone zebrania sprawozdawczo-wyborcze. Będą nowe władze w gminach. Na pewno Władysław Kosiniak-Kamysz uzyska poparcie. Nie możemy nie doceniać tego co zrobił jako minister. Szkoda, że 500+ zdominowało 1000 złotych Kosiniaka-Kamysza. Wieś zapomniała o macierzyńskim i tacierzyńskim. To zasługi. Wieś przypomni sobie.

 

Zgoda. Szef PSL dwoi się i troi, ale nie podnosi PSL z kolan.

- Jest wiosna ludów. PO traci, Petru traci. Elektorat jest zawieszony. PiS też nie wzrasta. Notowania zmienią się i jak zwykle PSL jest niedoszacowane.

 

Będzie zmiana koalicji w Sejmiku? Mówi się, że jeden z ludowców jest formalnie poza klubem. Mówi się też o odejściach z PO.

- 2 miesiące temu mówiliśmy, że jeden z ludowców jest poza klubem. On sam tak twierdził. Taka jest uroda Jacka Soski. Problem tkwi po stronie PO. Tam jest problem. Oni szukają wsparcia. Nie wiem czy go otrzymają. Jacek Soska często deklaruje, ale on jest na wskroś PSL-owski.

 

Problemy w PO mogą sprawić, że zmieni się koalicja i PSL będzie rządził z PiS?

- Jako PSL odwołujemy się do tradycji. 120 lat wierności i pracy dla wsi. Ta praca często jest niedoceniana. Ta wierność i współpraca z PO ma tradycje. Jak PO jednak będzie miała duże kłopoty i sobie z nimi nie będzie radziła to polityka jest kolorowa.

 

Były rożne zmiany w Sejmiku. Sytuacja z marszałkiem Nawarą o czymś mówi.

- Wtedy byliśmy zmuszeni do zmiany koalicjanta. Mam nadzieję, że teraz tak nie będzie.

 

Spodziewa się pan politycznych wątków przy okazji ŚDM? Chodzi o CBA, które sprawdza działki przekazane organizatorom. Pan też przekazał grunty.

- Tak. Moje historyczne 26 arów, które mam od ponad 30 lat. Przekazałem to, deklarując gotowość, że one są teraz na ŚDM. Ten teren jest w rękach burmistrza. Wspomina pan o CBA. Szkoda, że włączają się i dywersyfikują organizację ŚDM. To niepotrzebne. Tam jest 300 właścicieli. CBA nie ma tam co robić, oni przeszkadzają.

 

To decyzja polityczna?

- PiS lubi ukarać niepokornych. Decyzja zapadła znacznie wcześniej, wojewoda Miller współpracował z burmistrzem Koziołem. Nie wiem czy to nie jest tło dzisiejszej akcji. Szkoda. Przygotowania muszą wejść na najwyższe tory. Tak się nie dzieje.

 

Brzegi czy Błonia? Po 15 maja ostateczna decyzja.

- Rozsądek wygra. Brzegi są na takim etapie organizacji, że byłoby błędem zmienianie tego. Narazilibyśmy się na śmieszność. Brzegi, Brzegi, Brzegi.

 

Ma pan scenariusz B jakby sąd unieważnił krakowską uchwałę o zakazie palenia paliwami stałymi?

- Zaskoczyło mnie zaskarżenie tej uchwały. Byliśmy przygotowani pedantycznie. Artykuł 96 działa. Zaskarżenie jest na tyle słabe, że nie powinno być takich efektów. Ekogroszek jest do odrzucenia. Wystarczy wpisać w Google. Co do zarzutu o komunikację liniową to są badania. Jak chodzi o prawo ochrony środowiska to ościenne gminy, gdzie skarżący twierdzi, że 60% to tło napływające to jest to bzdura. Ostatnia konferencja na Uniwersytecie Rolniczym pokazała, że naukowcy włączają się w pełni. Damy odpór tym zaskarżeniom. Do sądu jednak nie chodzi się po sprawiedliwość, ale po wyrok.

 

To też pytanie o ewentualne niedoróbki w tej uchwale.

- Nie wiem o czym pan mówi. Uchwała nie ma uchybień.

 

Jakby jednak sąd unieważnił uchwałę to co dalej?

- Pan strasznie gdyba. Nie przewiduję tego. Wymiana się toczy w porozumieniu z miastem. Mówię: nie, nie, nie.

 

Rusza wojewódzki budżet obywatelski. Jak pan spogląda na ten eksperyment? Małopolanie mają dzielić pieniądze na poziomie powiatowym i subregionalnym. Trudno o taką identyfikację.

- Jest to pierwszy raz. Na te spotkania jeżdżę i jest zainteresowanie. Kiedyś były lokalne grupy, ale miały niewielkie pieniądze. Tu będzie podobnie. Te pomysły w skali 100 tysięcy, bo takie projekty będą, są możliwe. To wzbogaci miasta o infrastrukturę turystyczną, można naprawić kładki, można dobudować trasy rowerowe do szkoły czy minutniki dla pieszych i kierowców. To może być zrealizowane. To prolog, pierwsze wejście. Dzisiaj w Niepołomicach będą konsultacje. Jak następnym razie będziemy zgłaszać konsultacje to bym sięgnął do młodzieżowych rad powiatów, żeby się zderzyć z ich pomysłami. Możliwe, że w końcu wykreujemy nowych radnych. To też będzie sukcesem.