Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem edukacji i nauki, senatorem PiS, Włodzimierzem Bernackim.

Minister Czarnek poinformował, że jest gotowa nowelizacja prawa oświatowego dotycząca zajęć dodatkowych. Poprzednia wzbudzała opory części nauczycieli i została zawetowana przez prezydenta. Na czym będą polegały najważniejsze różnice między projektami?

- Przede wszystkim staramy się wprowadzić rozwiązania, które wzmocnią w sensie formalnym i w wymiarze praktycznym pozycję rodzica. Tu prowadzone były rozmowy z pałacem prezydenckim. Po pewnych korektach uda się przeprowadzić ten projekt, żeby był on ustawą. Jesteśmy otwarci na debatę, dyskusję na etapie konsultacji projektu i potem w trakcie procedowania. Dziś jest za wcześnie, żeby mówić o konkretnych rozwiązaniach. Możemy mówić o założeniu tego aktu prawnego. Chodzi o wzmocnienie pozycji rodziców. Chodzi też o kreowanie przez rodziców systemu wartości, który powinien być według nich właściwy.

Czyli ze środowiskiem nauczycielskim ten projekt będzie konsultowany?

- Wpadliśmy w dziwną pułapkę, narrację, że projekty nie są konsultowane. Wszystkie akty prawa, projekty są w szerokim zakresie dyskutowane. Przypomnę, że w Sejmie muszą być trzy czytania, żeby projekt stał się ustawą. Potem jest Senat, gdzie debata trwa. Na końcu jest poziom prezydencki. Jak ktoś twierdzi, że decyzje podejmowane są tak sobie, to jest w błędzie. Procedura jest określona przez konstytucję i regulaminy Sejmu i Senatu.

Jest gotowe rozporządzenie ws. zmiany podstawy programowej przedmiotu edukacja dla bezpieczeństwa. Zmiana ma dotyczyć nauki strzelania, ale także spraw dotyczących ochrony w wypadku wojny konwencjonalnej. Co zostanie wprowadzone do szkół?

- Chcemy, żeby każdy obywatel miał świadomość ewentualnych zagrożeń. Mówimy nie tylko o konflikcie militarnym. Zagrożeń jest więcej. Żyjemy w świecie, który jest zglobalizowany. Ważne jest, żeby młodzi ludzie znali procedury dotyczące ewakuacji zbiorowości, żeby znali konkretne alerty. Musimy poddawać się tym dyrektywom z procedur i wykonywać polecenia. To też udzielanie pierwszej pomocy. Te schematy i procedury dotyczące różnych naszych zachowań w zbiorowościach mogą pomóc nie tylko w krytycznym momencie wojny, ale też w momentach, które czasem się pojawiają, a wynikają z braku rozwagi, klęsk żywiołowych.

Kończy się dziś egzamin ósmoklasistów. Podczas tego egzaminu obowiązują kryteria egzaminacyjne w wyniku pandemii, nie podstawa programowa. W przyszłym roku będzie już powrót do podstawy?

- Tak. Planujemy, żeby wrócić do normalnych rozwiązań. Wiemy, że ostatnie dwa lata odcisnęły duże piętno na procesie dydaktycznym, ale chcemy to już normalnie realizować.

Do egzaminu przystąpiło ponad 7000 dzieci z Ukrainy. Co z tymi, którzy nie przystąpili? Formalnie nie ukończyli szkoły podstawowej. Będą mogli przystąpić do egzaminu w czerwcu? Ten termin jest dla przypadków losowych, jak choroba.

- Miejmy świadomość, że założenia, które poczyniliśmy, miały spowodować to, żeby wszystkie dzieci z Ukrainy mogły być w szkole polskiej. Nigdy nie twierdziliśmy, że te dzieci mają stać się uczniami poszczególnych klas i realizować podstawę programową. Te dzieci przybyły z kraju, w którym toczy się wojna. Jest wielki stres. Do tego różnice programowe, które są czytelne. Strona ukraińska i polska to wiedzą. Trzecia sprawa to język. Uważaliśmy, że polska szkoła powinna zaopiekować się tymi dziećmi, przygotować ich do ewentualnej edukacji w kolejnych etapach. Nie chcieliśmy wymuszać i pogłębiać stresu. Te dzieci są szczególnie narażone na stany emocjonalne wynikające z wojny. Miejmy też świadomość, że w sytuacji, gdy na Ukrainie toczy się wojna, ojcowie tam zostali… W takim stresie uzyskanie wymarzonego świadectwa nie jest najważniejsze. Funkcja szkoły polskiej wobec dzieci z Ukrainy nie spełnia tylko roli belferskiej.

Kraków podpisał umowę host city ws. Igrzysk Europejskich. Zawody odbędą się między innymi na obiektach AWF. Wioska olimpijska ma być w akademikach AGH. W związku z tym przyszły rok akademicki zostanie formalnie skrócony?

- To poważny problem. Jako minister w tej części związanej ze szkolnictwem wyższym, ze zdziwieniem obserwuję sytuację, w której Igrzyska są w maju, czerwcu i wymusza się na rektorze AGH, żeby zamykać miasteczko na ten czas. Podejmiemy interwencję w Ministerstwie Sportu. Nie może być tak, że studenci będą musieli udać się na wcześniejsze wakacje… Nie wyobrażam sobie przekładania sesji egzaminacyjnej. Finał roku akademickiego powinien być normalny. Od organizatorów Igrzysk oczekuję sensownych działań.