Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Włodzimierzem Bernackim, wiceministrem edukacji i nauki, senatorem Prawa i Sprawiedliwości:
Zanim o sprawach związanych z edukacją rzut oka na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, bo od rana rakiety spadają na Kijów. Czego może dowodzić, oprócz bestialstwa oczywiście, ten kolejny atak na ludność cywilną?
To pokazuje też fazę napięcia czy też konfliktu, jaki coraz bardziej pojawia się w elitach moskiewskich. Klęski, jakie armia rosyjska ponosiła w ostatnich tygodniach, a szczególnie w ostatnich dniach, zniszczenie mostu łączącego Krym z kontynentalną Rosją, to wszystko spowodowało, że to napięcie wewnątrz elity rosyjskiej zaczęło narastać. Mieliśmy informację w weekend, że na ulicach Moskwy pojawiły się oddziały specjalne, których rolą jest eliminowanie, a przede wszystkim aresztowanie wyższych dostojników wojskowych w Rosji. Mówi się o dymisji Szojgu i jego współpracowników. Putin potrzebuje tego, co można by nazwać bandyckim krokiem, a Putin pewnie nazwie sukcesem, a więc atak na ludność cywilną. To jest atak na miasto bez precyzyjnego określenia punktu, miejsca, w którym te rakiety, te bomby mają spadać. Ważne, aby to oddziaływanie i rażenie strachem, ale i śmiercią, rozciągało się na jak największą przestrzeń. Niestety Putin znalazł się w ślepej uliczce i stara się przebić i wyjść z tej przestrzeni, ale wydaje się, że to pokazuje tylko tak naprawdę jego słabość. Agresja zawsze jest przejawem słabości. W tym wypadku sięgnął po arsenał, który w mniejszym stopniu był wykorzystywany, bo pamiętajmy jest to też ostatnia deska ratunku, to jest ostatni oręż, który może stosować na tak dużą skalę, ale, pamiętajmy, wyjątkowo kosztowny oręż.
Zostawmy zatem wojnę w Ukrainie, przejdźmy do spraw polskich. Nauczycielscy związkowcy utworzyli w Warszawie miasteczko edukacyjne, w którym chcą rozmawiać także z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji i Nauki. Czy państwo przyjmą zaproszenie do tych rozmów, do których zapraszają związkowcy?
Już kilkakrotnie na antenie Radia Kraków rozmawialiśmy na ten temat i mówiliśmy, że Ministerstwo Edukacji i Nauki jest otwarte na rozmowy i na dyskusję ze związkowcami. To jest tak, że ta aktywność związków, a szczególnie Związku Nauczycielstwa Polskiego ma na celu jedynie i wyłącznie podgrzewanie atmosfery. Atmosfery takiej, która miałaby pokazywać rolę i znaczenie tak naprawdę związku zawodowego, bo przecież nie wyobrażam sobie, żeby ktoś o zdrowych zmysłach twierdził, że przedstawiciele Ministerstwa Edukacji i Nauki nie chcą się spotykać. Ale też pamiętajmy, że urzędnicy jako pracownicy Ministerstwa Edukacji i Nauki nie możemy też poddawać się tak łatwo szantażowi, który który jest stosowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Też wielokrotnie na antenie Radia Kraków rozmawialiśmy w ostatnich dwóch latach o tych problemach, które pojawiają się i które miały miejsce w systemie oświaty. Mówiliśmy przecież o pandemii, mówiliśmy o nakładach, o środkach przeznaczanych na wsparcie dla nauczycieli, ale też dla szkół, dla samorządów, jeśli chodzi o sprzęt. Mówiliśmy też o programach, które zostały wdrożone przez Ministerstwo Edukacji i Nauki, a które dotyczyły z jednej strony sprawności fizycznej, ale też i problemów ze wzrokiem, doradztwa psychologicznego. Więc pamiętajmy, że mieliśmy i mamy bardzo konkretne problemy do rozwiązania. Natomiast budowanie takiej atmosfery nieufności, budowanie atmosfery wręcz, powiedziałbym, nienawiści, jest totalnym nieporozumieniem.
Związkowcy chcą podwyżki sięgającej 20%, resort mówił o 9%, podwyżki w projekcie jest 7,8%. Na jaką podwyżkę płac mogą tak naprawdę liczyć w przyszłym roku nauczyciele?
Podwyżki, które przewidziane są w projekcie budżetu państwa, to jest dla stażysty o 345 zł – dodam, że stażyści otrzymali 1 września podwyżkę o 738 zł – dla kontraktowego podwyżka o 345, we wrześniu kontraktowi otrzymali podwyżkę o 332, więc reasumując: stażysta będzie zarabiał o 2060 zł więcej od 1 stycznia uwzględniając podwyżkę z 1 września i tę 1 stycznia, natomiast kontraktowy to w sumie podwyżka o 1761 spoglądając od 1 września, 1 stycznia 23 w odniesieniu do tego okresu wcześniejszego, natomiast dla nauczycieli mianowanych od 1 stycznia podwyżka o 414 zł, dla dyplomowanego podwyżka o 530 zł Jeszcze dodam rzecz bardzo istotną i ważną, bo tych durnot naprawdę nie da się słuchać – to jest wzrost 64, a w zasadzie prawie 65 miliardów złotych subwencji, która wynosiła w roku obecnym 53 miliardy. Więc jeśli wziąć pod uwagę jeszcze prawie 14 miliardów złotych dodatków wsparcia dla jednostek samorządu terytorialnego, no to przepraszam bardzo, jeśli ktoś nie widzi tych działań i ja mogę tutaj jeszcze wymieniać kolejne programy, które są uruchamiane...
Ale o jedną rzecz jeszcze muszę zapytać, bo rzeczywiście ta podwyżka subwencji jest rekordowa, sięga 20 miliardów, ale na zwiększenie subwencji liczą również przedstawiciele szkół wyższych. To jest choćby ten apel Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Apelował o to w zeszłym tygodniu do prezydenta Andrzeja Dudy również rektor Uniwersytetu Ekonomicznego podczas uroczystej inauguracji roku akademickiego, a na przykład prorektor Politechniki Krakowskiej mówił w ten sposób, że jeśli w przyszłym roku wzrośnie płaca minimalna, to tak naprawdę co drugi pracownik Politechniki Krakowskiej będzie zarabiał na poziomie płacy minimalnej. Co z tym zrobić?
Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego żyje w jakiejś bańce, w jakiejś dziwacznej przestrzeni, żeby takie słowa wypowiadać przed Prezydentem Rzeczypospolitej. Prawie tydzień temu, we wtorek, oficjalnie tutaj w Krakowie na inauguracji roku w Akademii Górniczo-Hutniczej był pan minister Czarnek i oficjalnie powiedział, że ten wzrost będzie i są środki finansowe przewidziane w kwocie ogólnej półtora miliarda złotych – po pierwsze na to, co najbardziej tutaj dotyka uczelnie, czyli kwestie podniesienia wynagrodzeń, a po drugie i równie istotne to mniej więcej kwoty półtora miliarda złotych, to są środki przeznaczone na wzrost kosztów utrzymania uczelni. Pan minister Czarnek i ja za nim tutaj powtórzę, wskazał też na działania zmierzające do zrewidowania tych propozycji umów, które zostały złożone przez koncerny energetyczne, a więc uznanie przez rząd za niedopuszczalnej takiej praktyki, jaką zastosowała jedna z firm energetycznych, chociażby wobec Uniwersytetu Jagiellońskiego, proponując takie kwoty w umowie na rok następny, które nie są możliwe do zrealizowania. A więc to dwa działania: z jednej strony wzrost o półtora miliarda złotych, z drugiej strony rewizja polityki wielkich koncernów energetycznych. Więc jeśli rektor Uniwersytetu Ekonomicznego, który biegły jest w sprawach ekonomicznych, nie dostrzega tych decyzji, no to przepraszam bardzo, warto zastanowić się nad stanem polskiej grupy zajmującej się finansami.