Fot. Sylwia Paszkowska
Grzegorz Sowiński/fot. Sylwia Paszkowska
Wystawa wpisuje się w architektoniczne DNA Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Kolory wiosennych liści i kwiatów wprowadzają ruch i życie w ascetyczne przestrzenie patio, nadając im lekkość i świeżość. Drzewka tworzą niemal krajobraz w miniaturze.
To jest jeden z aspektów – ustawienie drzew w celu podziwiania ich wspólnie z odbiorcami. Świetnie się to wpisuje w to szczególne miejsce, w twórczość profesora Pendereckiego – mówi Grzegorz Sowiński.
Grzegorz Sowiński widzi przestrzeń Lusławic przez pryzmat sztuki, także muzycznej. Inspirację do stworzenia wystawy znalazł w samej architekturze Centrum.
Schody stały się dla mnie inspiracją, są jak zapisane nuty na pięciolinii. Bezpośrednie towarzystwo drzew, w otoczeniu pana profesora. To jest ten główny zamysł, który towarzyszył mi przy tworzeniu tej ekspozycji.
Wśród drzewek można rozpoznać miniaturowe krajobrazy - górskie lasy czy nadmorskie wydmy.
(cała rozmowa do posłuchania)
Jedną z bardziej symbolicznych obecności w patio jest tulipanowiec amerykański - majestatyczne drzewo z historią, które po trudnym okresie teraz wraca do zdrowia i być może już wkrótce znów zakwitnie. Wokół niego rozciąga się misterny świat bonsai.
Sztuka bonsai w Lusławicach to nie tylko wystawa, to także kontynuacja ogrodowej wizji samego Krzysztofa Pendereckiego. Arboretum wokół dworu, przez wiele lat niedostępne, dziś można zwiedzać z przewodnikiem.
To ukryte miejsce powinien odwiedzić każdy, kto choć trochę interesuje się drzewami i krajobrazem. Jakość drzew, kultura pracy i opieki, to niesamowite przeżycie móc tam pospacerować.
Grzegorz Sowiński nie mówi o sobie jako właścicielu bonsai. On jest ich opiekunem. To rozróżnienie okazuje się kluczowe.
Nie można stać się właścicielem drzewa. To są niezależne byty, z którymi albo się dogadujemy i układamy sobie życie, albo nie. Słowo "opiekun" wydaje mi się najwłaściwsze. Brak wody latem to śmierć w dwa dni. 100% odpowiedzialności.
Dlatego bez głębszej refleksji nie powinniśmy kupować drzewek bonsai na prezent.
Fot. Sylwia Paszkowska
Czy każdy może mieć własne bonsai? Tak - i to nawet bez konieczności zakupu gotowego drzewka.
Wiele drzew w mojej kolekcji pochodzi z mojego ogrodu. Sadzenie, ukorzenianie, nawet z sadzonek półzdrewniałych - wszystko jest możliwe. Trzeba tylko dobre narzędzie, środek ukorzeniający, doniczka, ziemia i trochę cierpliwości.
Nawet klon palmowy, który w naturze osiąga rozmiary rozłożystego drzewa, może przez lata trwać w niewielkiej doniczce, tworząc zachwycającą miniaturę krajobrazu.