„Oczywiście ta ostateczna decyzja zawsze ląduje w moich rękach, ale artyście bardzo potrzebny jest ktoś w roli producenta. Dla mnie od lat taką osobą lat jest właśnie Szymon Orchowski. Robiliśmy razem płyty „Ucieczka Saula” i „Duality” z Rev Rayem. W studiu jest potrzebny ktoś, kto powie: „A może zagrajmy to w innej tonacji" albo: "Może przerwa, może obiad..", a może, że właśnie na ten obiad teraz nie idziemy.Jest potrzebny ktoś, kto nie gra w tym momencie i nie śpiewa. Po prostu ma przestrzeń na słuchanie" -opowiada Limboski.
Płyta w pierwotnym kształcie powstała, gdy artysta mieszkał w Berlinie i spędzał długie godziny z gitarą.
"To jest bardzo, bardzo przyjemny, bardzo czasochłonny, trwający dziesiątki godzin, niezrozumiany przez nikogo proces... Jak to się ładnie nazywa: sound shaping. Po prostu się siedzi z gitarą, po turecku i się kręci tymi gałkami, aż usłyszy się coś fajnego. Nikt tu nic lepszego nie wymyślił".
Ostatecznego kształtu "Wieloryb" nabrał już w studiu, a pomysły brzmieniowe jeszcze się poszerzyły. Czasem o dźwięk instrumentu może nie tak ciężkiego jak ten morski ssak, ale też pokaźnego.
"Na sesję został wypożyczony bardzo charakterystyczny instrument, na którym grał Ray Manzarek z zespołu The Doors. Ważył chyba z 300 kilo. Okazało się jednak, że efekt nie był wart włożonego wysiłku".
Wiele dźwiękowych pomysłów na płycie jest wynikiem pracy Limboskiego jako nauczyciela gry na gitarze w BIMM University Berlin, słuchania wywiadów z ludźmi, którzy konstruowali różne instrumenty oraz oglądania filmów dokumentalnych np.na temat konstruowania przetworników gitarowych.
Tekstowo „Wieloryb” obejmuje wątki osobiste, ale też refleksję nad obecną kondycją świata. Jest o gniewie i frustracji, które znajdują ujście w ulicznych manifestacjach i historycznych przewrotach. Jest o potrzebie wiary i nadziei, że to, co nas spotyka o ma sens i ludzkość może liczyć na ciąg dalszy, nawet po katastrofie. I o tym, że trzeba bardzo wielkiego serca, by to wszystko zrozumieć, zaakceptować, a nawet pokochać. Tu znów zdążamy to tytułowego „Wieloryba”. Serce płetwala błękitnego waży kilkaset kilogramów, a jego wielkość porównywana jest do małych samochodów. Limboski od lat fascynuje się niezwykłością morskiego życia i niesamowitymi cechami np. kaszalotów.
„Kaszalot spermacetowy to nie jest największy ssak morski, bo największe są płetwale. Ale jest to zwierzę produkujące najgłośniejsze dźwięki na świecie. Najgłośniejsze dźwięki, jakie występują w przyrodzie na Ziemi. 236 decybeli to jest niesamowicie dużo. Startujący samolot odrzutowy emituje około 120 decybeli. Kaszaloty nie "śpiewają", one "klikają". Te kliknięcia są na różnych częstotliwościach i tworzą pieśni, całe zwroty, zakończone kodą. Tworzą specyficzne zawołania i po serii konkretnych kliknięć drugi kaszalot wie, skąd te pierwszy klika, z jakiego jest miejsca. Tak naprawdę nie jest pewne, co on wie, ale wiemy na pewno, że te informacje są zawarte w kliknięciach.
Piosenkom Limboskiego daleko jednak do naukowych rozpraw z biologii. Każdy wątek jest wyjściem do wielopłaszczyznowej refleksji. Choć dla potrzeb marketingowych artysta zdołał zawrzeć sens każdego z utworów w jednym zdaniu, to szykuje się obecnie do wydania książeczki z esejami. Możemy się zatem spodziewać się jeszcze wielu ciekawych tropów i odsłonięcia kolejnych kontekstów, towarzyszących powstawaniu albumu. Kilka z nich znajdziecie jeszcze w rozmowie Agnieszki Barańskiej.