Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

„... Widząc konieczność walki z wrogiem…” - ziemianie wobec wojny

"W ZWZ byli zaangażowani prawie wszyscy ziemianie. Część jako członkowie, cześć jako sympatycy, dając kwatery dowódcom różnych oddziałów, przyjmując desantów, przechowując zestrzelonych lotników alianckich, a wreszcie wspomagając organizację pieniężnie. Do pobierania tych ostatnich świadczeń została stworzona w roku 1941 w ramach ZWZ, a później AK specjalna komórka pod kryptonimem Uprawa" – pisał w swoich wspomnieniach Tadeusz Zwierkowski – ziemnian, mąż dziedziczki majątku Plechów w powiecie pińczowskim. Uprawa/Tarcza/Opieka - to tajna paramilitarna organizacja ziemian, współpracująca w czasie okupacji z ZWZ AK. O tej wciąż mało znanej historii ziemiańskiej organizacji w programie RK i IPN „Posłuchaj historii” mówił dr Marcin Chorązki z Oddziałowego Biuro Badań Historycznych IPN w Krakowie, który zajmuje się zmianami społecznymi na ziemiach polskich w okresie okupacji, a także postawami i losami ziemiaństwa w XX wieku. Jest także współautorem i autorem wielu publikacji na ten temat w tym m.in. książki pt. "Ziemianie wobec wojny". Program prowadziła Jolanta Drużyńska.

dwór Tarnowskich w Chorzelowie / fot. Archiwum rodzinne Karola Tarnowskiego

J.Drużyńska rozmawia z M. Chorązkim

Pułkownik Tadeusz Komorowski, komendant Okręgu Kraków ZWZ miał wśród swoich znajomych i podkomendnych licznych ziemian, którzy nie posiadali wojskowego doświadczenia, ale utrzymywali kontakty w kręgach przedwojennych oficerów, urzędników, naukowców. Wśród nich byli założyciele paramilitarnej organizacji ziemiańskiej o kryptonimie „Tarcza” (później „Uprawa” i „Opieka”). Byli to Leon Krzeczunowicz „Roland”, „Express”, właściciel majątku Jaryczów pod Lwowem oraz Karol Tarnowski „Leliwa”, właściciel Chorzelowa pod Mielcem. O początkach organizacji tak pisał po latach sam Tarnowski: „Dowiedziałem się od niego [Krzeczunowicza – M.Ch], że na terenie Krakowa przebywa płk. Komorowski […] i że spotkanie z nim jest możliwe w pracowni malarskiej jego żony, którą wynajęła na ulicy Pędzichów, w celu ułatwienia kontaktowania się na neutralnym gruncie. […] Uzyskawszy widzenie się z nim, dowiedziałem się w trakcie rozmowy, że duża ilość oficerów, którzy zdołali uniknąć wzięcia do niewoli, przebywa na naszym terenie bez środków do życia i częstokroć bez stałego dachu nad głową. W tym stanie rzeczy groziło im wyłapanie przez SS-mannów. Należało temu zapobiec za wszelką cenę, ale jak? […] Zetknąwszy się następnego dnia z Krzeczunowiczem, omówiliśmy to niełatwe zagadnienie i postanowiliśmy szybko działać, wysyłając w teren swoich zakonspirowanych, zaprzysiężonych ludzi, wybranych wśród krewnych i przyjaciół. […] Przedstawiliśmy nasz plan płk. Komorowskiemu; został on zaaprobowany i uzupełniony wskazówkami dotyczącymi obowiązków, jakie na siebie braliśmy. […] Po paru tygodniach mogłem się stawić w Krakowie ze sporą ilością pieniędzy”.

Leon Krzeczunowicz / domena publiczna

Leon Krzeczunowicz / domena publiczna

Przydatność tych kontaktów i samej „Tarczy” okazała się kluczowa wiosną 1941 r., kiedy miała miejsce pierwsza większa „wsypa” struktur Okręgu ZWZ Kraków. Kontakty dowódców krakowskiej konspiracji z ziemiaństwem krakowskim dały możliwość ukrycia „spalonych” w terenie. To dlatego Komorowski znalazł się pod opieką Władysława Zakrzeńskiego w Sieborowicach, a następnie Edwarda Kleszczyńskiego z Radziemic. Do końca wojny we dworach ukrywało się wielu oficerów i żołnierzy AK, ale także uciekinierów z oflagów i osób poszukiwanych przez Gestapo. Dwory były zapleczem konspiracji niepodległościowej gwarantując pomoc finansową i materialną. Zdarzało się, że dwory pomagały w akcjach specjalnych organizowanych przez ZWZ-AK , prowadziły także m. in działalność wywiadowczą lub kontrwywiadowczą. Dobre kontakty z Niemcami bywały umiejętnie budowanym przykryciem dla działalności niepodległościowej dla właścicieli posiadłości Przykład dóbr w Nawojowej wydaje się być odpowiednim do zobrazowania gry pozorów uprawianej przez właścicieli posiadłości w nowosądeckim. Ich poprawność, uprzejmość wobec okupantów były zasłoną dymną kryjącą różnego rodzaju działania, które nie rozgrywały się na zamku w Nawojowej, ale głównie na różnych krańcach ich rozległej posiadłości.. Najprawdopodobniej działo się to za wiedzą właścicieli, co przypuszczali też sami Niemcy, kilkakrotnie poszukując im nieznanego komendanta lokalnej placówki ZWZ-AK oraz osoby wiążącej działalność konspiracji niepodległościowej z rodziną Stadnickich. Osobą tą okazał się niepełnosprawny fizycznie syn właściciela, Józef, który nie tylko dowodził wspomnianą placówką, ale zawiadywał konspiracją w dobrach rodzinnych i koordynował działalność „Tarczy” w całym powiecie. Józef Stadnicki „Rydwan” został za swoją działalność przedstawiony do odznaczenia Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami. We wniosku tak scharakteryzowano jego osobę :” Nie służył w wojsku z powodu paraliżu nóg, jednak z własnej inicjatywy widząc konieczność walki z wrogiem zorganizował placówkę, którą własnym staraniem częściowo uzbroił. Pełni obecną służbę jako d-ca plac.[ówki] i ref.[erent] Tarczy. Wyniki jego pełnej poświecenia pracy są godne uznania”

Józef Stadnicki, syn właściciela dóbr w Nawojowej / fot. archiwum rodzinne Henryka Sobańskiego

Józef Stadnicki, syn właściciela dóbr w Nawojowej / fot. archiwum rodzinne Henryka Sobańskiego

Ziemianie dobrowolnie opodatkowali się na rzecz Polskiego Państwa Podziemnego, organizowali magazyny broni, łączność konspiracyjną, transport, szpitale i punkty apteczne, a w trakcie realizacji akcji „Burza” dostarczali do oddziałów partyzanckich AK żywność, odzież i lekarstwa. Był to ostatni wkład ziemiaństwa na rzecz Ojczyzny. Po wywłaszczeniu na podstawie dekretu PKWN z 6 września 1944 r. ziemianie zostali pozbawieni swych gniazd rodzinnych i zaplecza gospodarczego. Jednak nie udało się komunistom ich złamać, ponieważ skutecznie zasili szeregi inteligencji

 M.Chorązki (IPN)/ jd

Autor:
Jolanta Drużyńska

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię