Zapis porannej rozmowy Radia Kraków.
Z jakim potencjałem, z jakimi możliwościami? Jaka Ukraina wchodzi w drugi rok pełnoskalowej wojny?
- Prezydent Wołodymir Zełeński o tym ubiegłym roku pełnoskalowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie powiedział, że to był rok bólu, żalu, wiary i jedności.
Wojna zakończy się na polu bitwy czy przy stole negocjacyjnym?
- Zawsze każda wojna kończy się negocjacjami. Rzecz w tym, że chodzi nie tylko o agresję wojskową, ale też o ludobójstwo. Wiadomo, że każda umowa podpisana z Rosją jest niewarta papieru. Dopóki cały świat cywilizowany nie będzie przekonany, że Rosja nie ma potencjału do innych agresywnych działań, nie będzie na świecie spokoju.
Co będzie decydujące dla zwycięstwa Ukrainy? Dostawy ciężkiego sprzętu? Demografia jest po stronie Rosji.
- Dla nas pytaniem jest dostawa ciężkiej broni, niezbędnej do obrony kraju. To czołgi, samoloty, rakiety dalekiego zasięgu. Do tego wsparcie gospodarcze. Wojnę wygrywa się nie tylko na polu bitwy, ale także dzięki działaniu gospodarki.
Co zmieni w geopolityce ta wojna? Jak zmieni się Europa?
- Europa już się zmieniła. Świat się zmienił. Przypomnę, że wojna idzie w Ukrainie od 9 lat. Pełnoskalowa inwazja wojskowa to kolejny etap eskalacji konfliktu, którą Rosja i Putin przy wsparciu narodu wywołał.
W jaki sposób obywatele Ukrainy przyjmują dyskusję o szybkiej ścieżce Ukrainy do NATO i UE? Wierzą w te słowa?
- Każdy Ukrainiec teraz jest na 100% przekonany, że dojdziemy do tego celu. Pewnie w krótszym terminie, niż mówią niektórzy politycy. Ukraina będzie w UE i w NATO.
Z polskiej perspektywy wielkie znaczenie miała wizyta prezydenta USA. Jak obywatele Ukrainy patrzyli wtedy na Kijów?
- Powiem cytatem prezydenta Joe Bidena. On powiedział, że Kijów stoi wolny, dumny i z wysoko podniesioną głową. Wizyta przywódcy najpotężniejszego kraju świata była mocnym gestem wsparcia dla Ukrainy, Polski i wielkim ostrzeżeniem dla kraju agresora.
W Polsce prezydent USA mówił, że winni muszą ponieść konsekwencje. Obywatele Ukrainy wierzą w międzynarodowy trybunał, który rozliczy przede wszystkim prezydenta Rosji?
- Nie tylko wierzymy. Pracujemy w tym kierunku. Ukraina ze wsparciem ekspertów międzynarodowych zbiera bazę dowodów. Poważnie przygotowujemy się do tych procesów nad przywódcami Rosji. Winę w wojnie ponosi nie tylko Putin i jego otoczenie. To cały naród rosyjski, który podtrzymuje działania swojego führera.
Pamiętamy słowa Joe Bidena, który mówił, że nie chodzi o zniszczenie Rosji, ale o konsekwencje dla winnych, aby zapanował pokój na warunkach Ukrainy i świata zachodniego.
- Tak. Dlatego powinny się odbyć procesy sądowe. Ukraina poważnie się do tego przygotowuje.
Zgadza się pan z tym, że trudna polsko-ukraińska historia została przepracowana w ciągu tego roku?
- Odpowiem symbolicznie. Dziękuję każdej Polce i Polakowi za wielkie serca i otwarte drzwi domów polskich. To był rok pojednania polsko-ukraińskiego. Wiele naszych dzieci przyjechało do Polski, żeby się schronić przed barbarzyństwem wojny. Dało to szansę na poznanie nowych przyjaciół. Te więzi to podwaliny przyszłych relacji polsko-ukraińskich. Chodzi o stworzenie nowego, europejskiego domu.
Co panu najbardziej utkwiło w pamięci w ciągu ostatniego roku?
- Na pewno nie zapomnę nigdy, gdy z panem wojewodą, prezydentem i marszałkiem pracowaliśmy nad pomocą. Te obrazy Galerii Krakowskiej, dworca… Co dobę przybywało 40 tysięcy Ukraińców. Oni przekraczali granicę nie tylko z Polską, ale też przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i jechali do Krakowa. Pamiętam kolejki przed konsulatem. Te rzeczy ciężko będzie zapomnieć.
Granicę polsko-ukraińską przekroczyły ponad 2 miliony osób. Pomoc czasową otrzymało ponad 1,5 miliona obywateli Ukrainy. Jak sobie radzą nowi mieszkańcy Krakowa, z którymi pan się spotyka?
- Nie zgodzę się ze statystykami. Oszacowano, że granicę przekroczyło powyżej 7 milionów. Nie wszyscy zostali w Polsce. Wielu pojechało dalej, wielu wróciło. Spora ilość rodaków naszych została w Polsce. W większości to kobiety, dzieci, osoby starsze i niepełnosprawne. Oni mają ograniczone możliwości, ale uczą się języka, dowiadują się o kulturze polskiej, szukają pracy i pomagają Ukrainie w walce.
Problemem mogą się okazać przepisy o partycypacji w kosztach osób w punktach zbiorowego zakwaterowania? Od 1 marca będą takie przepisy.
- Spodziewam się, że nie. W ustawie przewiduje się ważne zapisy dotyczące wrażliwych kategorii naszych rodaków. Mam nadzieję, że to nie wywoła komplikacji. W każdej sytuacji trzeba będzie patrzeć indywidualnie.
Specustawa zakłada też legalny pobyt obywateli Ukrainy przez 18 miesięcy, czyli do 23 sierpnia. Co dalej? Może być problem?
- Myślę, że byłoby nie fair mówić mi na ten temat. Jestem gościem w Polsce. Decyzję podejmą polskie władze.
Dziś przez Kraków przejdą dwa marsze. Jeden organizuje między innymi pan. Ilu osób się pan spodziewa na Wawelu i Rynku Głównym?
- Dzisiaj dzień szczególny. Zacznie się od wizyty w Konsulacie Generalnym Ukrainy. Będą delegacje Krakowa i władz. Oni pokażą swoje wsparcie. Potem będzie msza na Wawelu. Tak samo, jak było rok temu. Dziś po mszy będzie koncert symfonicznej orkiestry młodzieżowej z Charkowa - miasta bohatera. Potem odbędzie się wspólny marsz Polaków i Ukraińców na Rynek Główny. Tam zostanie odczytany w dwóch językach apel do obu narodów.