Projekt przewiduje rozszerzenie składu Trybunału do 18 osób oraz wprowadzenie kwalifikowanej większości 2/3 głosów przy wyborze przez Sejm sędziów Trybunału. W środę odbyło się pierwsze czytanie projektu. PiS chce, by prace nad nim kontynuowano w komisji.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Włodzimierzem Bernackim.
Dzisiaj Sejm zajmie się projektem ruchu Kukiz'15 o zmianie konstytucji. Chodzi oczywiście o TK. Projekt zostanie skierowany do dalszych prac? Taka jest decyzja PiS?
- Decyzja PiS – jak to brzmi? Przedstawiciel klubu parlamentarnego PiS, poseł Ast, zadeklarował wczoraj, że klub PiS wesprze inicjatywę w tym zakresie, że projekt trafi do dalszych prac i do komisji. Będzie szansa, żeby się nad tym ważnym problemem kryzysu TK pochylić. On wynikł z decyzji poprzedniej ekipy rządzącej. Kryzys ma swój początek w lecie roku 2015.
Użyłem sformułowania decyzja PiS, bo wiadomo kto ma większość.
- Nie. To konkretne osoby i politycy. To pewne grupa ludzi. Ja nie chciałbym dokonywać takiej personifikacji.
Pan dobrze ocenia ten projekt Kukiza? Wybór nowych sędziów w stosunku 2/3 głosów i rozszerzenie Trybunału do 18 sędziów?
- Ten projekt powinien być dyskutowany. Nie ze wszystkimi propozycjami się zgadzam, ale to jest próba wyjścia z kryzysu. To głosowanie będzie sprawdzianem, jaki jest stosunek ugrupowań do prób rozwiązania kryzysu.
Nie będzie tak, że będzie czekanie na odpowiedni układ w Sejmie? Przy niskiej frekwencji można to przeforsować.
- Tak. Słyszałem te argumenty, które są dziwne, że są ferie. Słyszałem też o wirusie grypy, który może mieć wpływ na frekwencję. Można jeszcze wskazywać na dziurę ozonową i wieczór. Wtedy ta argumentacja staje się argumentacją z Mrożka.
Dzisiaj będzie czarny marsz handlowców. Problemem jest sprawa sklepów franczyzowych, które by płaciły tyle samo, ile hipermarkety. Krytycznie wypowiada się o tym ministerstwo cyfryzacji.
- Jest tak, że prowadzone są konsultacje. Moja opinia jest taka, że jeśli wprowadzenie tej ustawy dotknęłoby tak szerokie rzesze pojedynczych sklepów funkcjonujących w sieci, to trzeba zmierzać w takim kierunku, żeby te małe sklepy w jak najmniejszym stopniu zostały dotknięte podatkiem. Ideą twórców projektu było obłożenie podatkiem wielkich marketów a nie pojedynczych, małych sklepików. Zaniepokojenie jest zrozumiałe, ale trwają konsultacje. Wątpię, żeby projekt uderzył w to środowisko.
Mówiono o wyrównywaniu szans między wielkimi i małymi. Rozumiem, że jest konsensus, czyli podatek liniowy i wysoka kwota wolna od podatku? Jest pełna zgoda co do tego?
- Trwają konsultacje i dyskusje. Ten projekt będzie istotny w perspektywie dla wielu środowisk, nie tylko dla handlowców, ale także dla klientów. Tym samym ta debata to też debata między poszczególnymi resortami. Ta dyskusja ciągle trwa.
Mamy też inną dyskusję, o propozycji kancelarii prezydenta ws. pomocy frankowiczom. Sektor bankowy ma to kosztować 44 miliardy. Dziennik Gazeta Prawa dochodzi do sumy ponad 90 miliardów. Pomagać ustawowo czy nie?
- Stawia mnie pan w trudnej sytuacji. Mówi pan o kosztach banków. Proszę nie zadawać mi pytań ws. frankowiczów, bo sam nim jestem. Proszę mnie pytać, jakie ja koszty poniosłem, nie widząc w swoim życiu franka. Kredyt taki otrzymałem, bo żaden inny w 2005 roku w moim wypadku nie wchodził w grę. Żaden bank mi nie chciał dać innego kredytu. Nie chcę o tym mówić. Jestem stroną w tej debacie. Chcę uniknąć zarzutów, że staram się działać w swoim imieniu.
Przejdźmy do 500+. Biorąc pod uwagę sprawę handlu i sprawę frankowiczów, tutaj mimo wszystko najważniejszy będzie program 500+? Skądś pieniądze trzeba wziąć. W wypadku banków i frankowiczów rząd będzie nieugięty?
- Jeśli chodzi o to, co jest związane z 500+, to jest to rzecz dla nas priorytetowa. Środki na realizację programu zostały zabezpieczone w ramach budżetu. Stąd to dla nas ważne. Jak zestawimy te wszystkie wskaźniki demograficzne, to zobaczymy, że to ostatni moment kiedy możemy fatalną sytuację odwrócić. Stąd program 500+, który dotyczy demografii. On nie jest programem gwarantującym socjal.
Rozumiem, że wyjściowa propozycja PiS zostanie przyjęta? Może jednak złotówka za złotówkę?
- Jest tak, że pewien projekt, który został przygotowany przez naszych ekspertów i ministerstwo to jest projekt, który tworzy całość. Jak pan wie, jest to konstrukcja, która jest delikatna. Tylko wyjęcie jednego fragmentu może rodzić poważne konsekwencje w przyszłości. Mam nadzieję, że sala sejmowa zdecyduje, żeby ten projekt był przyjęty w całości, bez naruszania tej misternej budowli.
Co przyniesie w sferze finansowej i społecznej ten projekt?
- O projekcie mówiliśmy dużo w kampanii, mówił prezydent Duda. W naszej opinii będzie to znacząca poprawa sytuacji rodzin wielodzietnych. W moim środowisku jest wiele rodzin wielodzietnych. Nadzieje na szybką ścieżkę legislacyjną, że niedługo złotówki trafią do rodzin, są duże. My nie chcemy tych ludzi zawieść.
Mówił pan, że to nie jest projekt socjalny.
- Tak, ale proszę pomyśleć o tym, że barierą przyrostu naturalnego są ograniczenia mające wymiar finansowy. To co jest związane ze wzrostem demograficznym ma wiele uwarunkowań, jednym z nich są finanse.
W wypadku tego programu na „sprawdzam” będziemy musieli poczekać.
- Niedługo. Wydaje się, że ustawa trafi szybko do Senatu i prezydent Duda ją podpisze bez wątpliwości.