Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PSL, Urszulą Nowogórską.

Obecność premiera Morawieckiego na posiedzeniu zespołu ds. energii odnawialnej daje szansę na odblokowanie energetyki wiatrowej?

- Raczej rzadko się zdarza, żeby na zespole parlamentarnym był premier we własnej osobie w towarzystwie pani minister. Wszyscy byli zaskoczeni. To rokuje dobrze. Daje to szansę, że ustawa wiatrakowa i wszystko, co dotyczy OZE, zyska większą akceptację.

Ten projekt jest w zamrażarce od lipca. Dlaczego miałby być odblokowany teraz? To projekt ustawy zmieniającej obowiązującą ustawę, zmieniającą słynny już zapis 10H.

- Tak, ale w zeszłym roku sytuacja energetyczna wyglądała zupełnie inaczej. Teraz Polacy stoją w obliczu zagrożenia bezpieczeństwa polityki energetycznej. Te czynniki sprawiły, że inaczej zaczęto podchodzić do OZE, biogazowni. To sprawiło, że jest dobry klimat dla odblokowania pewnych rzeczy, które ułatwią korzystanie z odnawialnych źródeł energii i dadzą tanią energię dla obywateli.

Rozumiem, że PSL poprze rządowy projekt? Może poprze go po korektach?

- Sugerowaliśmy na zespole, żeby już dokonać pewnych zmian. Premier studził nasze zapały, mówił, że do pewnych rzeczy trzeba dochodzić nieco wolnej, nie od razu. Dla nas OZE, tania energia i bezpieczeństwo Polaków jest bardzo ważne. Na pewno poprzemy ten projekt.

Co z pozostałymi projektami PSL? Chodzi o rozwój biogazowni i rozwój fotowoltaiki.

- Na pewno będziemy robili wszystko, żeby te działania też szybko uskutecznić. Jakby się udało uniezależnić powiaty energetycznie, żeby tam budować biogazownie, które pozwolą szybko, tanio produkować energię i równoważyć rynek energii w kraju, byłoby to duże ułatwienie dla państwa. Warunek jest jeden. Trzeba zmodernizować sieci, a to trochę potrwa i będzie kosztowało. Potrzebne jest tu KPO. My to od dawna popieramy. Środki z UE na transformację energetyczną, na przebudowę linii elektroenergetycznych, powinny być. To by dało możliwość działania w tym zakresie. Jest sporo do zrobienia.

Przedstawiciele PiS przekonują, że kwestia kompromisu z Komisją Europejską to kilka tygodni. Czy jednak KE nie będzie czekała na wynik wyborów parlamentarnych?

- Nie wydaje mi się. Słychać głosy, że Zjednoczona Prawica zrozumiała tę kwestię, że bez środków z KPO będzie trudno zrealizować pewne rzeczy. Refleksja nastąpiła. Ustępstwa powinny się pojawić, żeby KPO był wdrażany w życie.

Wracając do OZE, z perspektywy Małopolski niekoniecznie energetyka wiatrowa, ale biogazownie i fotowoltaika?

- Biogazownie przede wszystkim i fotowoltaika. Mówi się również o progach wodnych, które mogą pomóc pozyskiwać dodatkową energię. U nas te trzy warianty będą realizowane.

PSL mówi też „tak” dla energetyki jądrowej. Wyborcy są równie zgodni?

- Żeby być odpowiedzialnym w tym zakresie, trzeba powiedzieć jedno. Energii atomowej nie uzyskamy w rok. To długi proces, który musi być kontynuowany po tej kadencji Sejmu. Jako PSL deklarujemy, że projekty rozpoczęte w zakresie energii jądrowej będziemy realizować. Chodzi o większą energetykę i tę rozproszoną, modułową. To interes narodowy, żeby się uniezależniać i uzyskiwać energię z innych źródeł. To źródło pokazuje, że właściwa technologia da bezpieczną energię.

Co z komisją, która ma zbadać wpływy Rosji na decyzje związane z energetyką? PSL poparłby taki projekt? Słychać, że tak, jeśli czas obejmie lata 2005-2022. To jedyny warunek PSL?

- Taka deklaracja padła na konferencji prasowej z ust członków PiS. Określili ten okres od 2005 do 2022 roku. Jeśli taki okres byłby brany pod uwagę, moglibyśmy to poprzeć. Od 2015 roku mocno została wzmocniona kwestia sprowadzania węgla z Rosji do Polski. O wielu rzeczach trzeba porozmawiać. Jak taki okres będzie w projekcie, możemy się zastanawiać nad poparciem.

Tu pewnie Ludowcom się dostanie za Baltic Pipe.

- Wie pan, nie można mówić, że tylko PSL się dostanie. W piersi muszą uderzyć się wszyscy. Zaniedbań było wiele. Od 2015 roku uzależniliśmy się od węgla rosyjskiego. Teraz mamy tego skutki.

Co jest do wyjaśnienia w pierwszej kolejności?

- Sytuacja, która wywiązała się na Ukrainie, czyli agresja rosyjska, sprawiła, że łańcuchy dostaw zostały przerwane. Kwestia ogromnej ilości węgla sprowadzanego od 2015 roku do Polski sprawiła, że uśpiliśmy swoją czujność. Od tego należy zacząć.

To błędy polityczne, czy działalność agentów wpływu?

- Trudno to nazwać w takiej formie. Wydaje mi się, że wszystkim w Polsce i Europie zaburzył się system energetyczny. Wszyscy spali spokojnie, korzystając ze źródeł rosyjskich. Ten kierunek sprowadzania węgla jest nieaktualny. Trzeba było szybko znaleźć nowe rynki. To nie dotyczy tylko Polski, ale całej Europy.

Jest kilkanaście tysięcy podpisów pod apelem o wspólną listę opozycji. Ludowców to nie przekonuje?

- Nie. Uważamy od dawna, że jesteśmy środkiem sceny. Tym śladem chcemy iść. Mamy jasny program, chcemy realizować swoje postulaty, dawać ofertę dla obywateli. To bezpieczeństwo i obronność. Mamy ugruntowane poglądy światopoglądowe, związane z korzeniami chrześcijańskimi. My mamy jasne zasady. Kto chce się przyłączyć, zapraszamy. Wspólna lista nie ma szans.

Czyli dwie listy i nie ma zmiłuj?

- Mówią niektórzy o trzech. Zobaczymy.

Z politykami Porozumienia, czy bez?

- To wszystko jest na etapie rozmów. Wiosna nam wyjaśni wątpliwości. Bieżąca sytuacja pokaże, w jakim kierunku należy iść. My chcemy iść własnym torem, nie wspólną listą opozycji.