Czy dziś Ludowcy wprost i bezpośrednio są kuszeni przez Prawo i Sprawiedliwość, by zmienili w parlamencie koalicjanta? Czy pani dostała takie propozycje?
- Nie. Takich kuszeń nie ma. Jest puszona w obieg informacja, że PiS proponuje powołanie rządu technicznego. Żadna ze stron koalicji się na to jednak nie godzi.
Czyli nie widziałaby się pani w koalicji Prawo i Sprawiedliwość, Konfederacja, PSL?
- Nie widzę powodu do zmiany koalicji. Porażka Trzaskowskiego to nie jest powód do zmiany koalicji. Można rozmawiać, analizować, ale to nie jest powód zmiany koalicji.
Jak pani odbiera tę propozycję rządu technicznego w takim razie?
- To nie pierwszy raz. Były już takie propozycje ze strony PiS. Była taka propozycja, gdy podawano na szefa rządu pana Glińskiego. To nic nowego.
Pani poseł mówi, że nie ma kuszenia, ale Przemysław Wipler proponuje Ludowcom, by do rządu technicznego wystawili swojego kandydata.
- To polityczne droczenie, nie oferta. Poseł Wipler nie mówi w imieniu całej Konfederacji. Mi się nie wydaje, że to sprawa aktualna, bo popatrzmy na wyniki wyborcze. Prezydent-elekt przejął elektorat Brauna i Mentzena. Nie chodzi chyba o zmianę koalicji i rząd techniczny.
Choć kilkanaście procent wyborców Trzeciej Drogi też zagłosowało na Karola Nawrockiego.
- To naturalne. W sprawach fundamentalnych jesteśmy nieco podobni do PiS. To żadne zaskoczenie. Wybory prezydenckie są zupełnie inne. W parlamentarnych i samorządowych PSL jest jasno ugruntowane. Wybory prezydenckie to nigdy nie były nasze wybory
Ze strony struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego nie płyną takie informacje, że bardzo chcieliby zmienić stronę w parlamencie? Pani mówi o parlamentarzystach, ale są też całe struktury, tak zwane doły.
- Tak, w PSL demokracja jest mocno zakorzeniona. Mamy struktury wszędzie. Jakby pan wszedł w elektoraty pozostałych ugrupowań, w PiS były różnice zdań, gdy ogłaszali kandydata, w PO niektórzy chcieli Radosława Sikorskiego, u nas też były różnice. To nic nowego.
Zgadza się pani z opinią Marka Sawickiego, że premier Tusk powinien ustąpić? Jak mówi, gdy koń nie ciągnie, to się go zmienia.
- Albo się daje drugiego, który pomaga. Nie wypowiem się. Nie wiem, czym marszałek Sawicki się kierował. To jednak czas na refleksję i realizacje postulatów wyborczych. PSL mówiło o wielu sprawach – składce zdrowotnej, ochronie zdrowia. To chcemy realizować. Mam nadzieję, że zimny prysznic sprawi, że pewne sprawy ruszą.
Porażka progresywnego Rafała Trzaskowskiego oznacza, że Ludowcy będą chcieli dla Koalicji 15 października bardziej konserwatywnej agendy? To znaczy prawo związane z aborcją, czy też związki partnerskie?
- PO dostała namacalny znak, że skręcanie w lewo kończy się źle. My, jako tradycyjne ugrupowanie, mieliśmy właściwe postawy w tych kwestiach. Tego się trzymamy.
Czyli raczej ta prawicowa agenda?
- Tak. To dla nas nic nowego.
Trzecia Droga w ogóle jeszcze istnieje?
- Tak. Istnieje, dopóki dwóch liderów będzie tego chciało. Nie mam sygnałów, żeby było inaczej.
Ryszard Petru mówi, że Trzeciej Drogi w zasadzie już nie ma.
- Ryszard Petru ma rozdźwięk w wielu kwestiach. To jego interpretacja. Projekt jest, liderzy współpracują, kluby rozmawiają. Nie ma niepokojących symptomów.
Paradoksalnie to, co się stało w wyborach w drugiej turze, może w pani ocenie skonsolidować Trzecią Drogę, czy raczej ją zdecydowanie osłabi? Nie brakuje takich opinii, że tak naprawdę Trzecia Droga, patrząc na wynik Szymona Hołowni, niknie w oczach.
- Nie. Ja na to patrzę inaczej. Wybory scementowały nasze środowiska jeszcze bardziej. W interesie obu ugrupowań jest trzymanie się razem. Wtedy jest większość koalicyjna. To wentyl bezpieczeństwa.
Ale trzeba zdobyć wtedy 8% w wyborach parlamentarnych.
- Mnie to nie przeraża. Pan doskonale wie, że w wyborach parlamentarnych i samorządowych PSL jest zaniżane w sondażach. Jak przychodzi do decyzji wyborców, jesteśmy ponad poziomami. Jestem spokojna. Są takie siły polityczne w kraju, którym nie na rękę jest istnienie PSL, bo mamy fundamenty i kręgosłup. Oni nam podcinają skrzydła, podbierają posłów, jak było w poprzednich kadencjach. Tak było, a my jesteśmy cały czas. Widocznie jesteśmy potrzebni, żeby hamować przed niebezpiecznymi zapędami.
Słyszymy ze strony Polski 2050, że konieczne będą zmiany. Jakie zmiany w Trzeciej Drodze w pani ocenie są konieczne?
- Nie wiem, co te osoby miały na myśli. Musimy przeanalizować działania w ramach prawnych i w kwestii realizacji obietnic. Trzeba przeglądnąć prace resortów. O żadnych innych pomysłach nie wiem.
11 czerwca rząd może liczyć na głosy całej Trzeciej Drogi w wypadku wotum zaufania? Czy może się powtórzyć model niemiecki?
- Nie. Myślę, że mimo trudnych rozmów, które ciągle będą, zagrożenia nie będzie przy głosowaniu nad wotum.
Co teraz będzie musiała zrobić Koalicja 15 października, żeby nie przegrać wyborów parlamentarnych w roku 2027?
- Przyspieszyć swoje działania. Ludzie muszą zobaczyć skuteczność i realizację obietnic wyborczych. To żadna tajemnica. Jako PSL położymy na to nacisk. Musi być też jasne komunikowanie sukcesów. Jest wiele rzeczy zrobionych, ale nie mówi się o tym. Może rzecznik rządu powinien komunikować, co koalicja robi dobrego dla Polski.
O tym fatalnym komunikowaniu mówił Szymon Hołownia już wcześniej. Powiedziała pani, że trzeba przyspieszyć. Z jakimi projektami konkretnie? Z jakimi ustawami?
- Na pewno składka zdrowotna. Przedsiębiorcy łatwo nie mają, a płacą do budżetu. Jak można im ulżyć, trzeba to zrobić. Do tego ochrona zdrowia, bezpieczeństwo. To kwestie ważne dla nas, o których będziemy mówić. Do tego inwestycje, wzmacnianie gospodarki. To nas interesuje, ludzi też. Im jest wszystko jedno, kto rządzi, oby robił to mądrze, żeby ludzie czuli stabilizację.
Wybory parlamentarne odbędą się w terminie? Bierze pani pod uwagę wybory przedterminowe?
- Nigdy nie mówi się nigdy. W polityce różnie bywa. Na pewno z tyłu głowy taki scenariusz może się pojawić, ale nie sądzę, żeby to było bardzo realne.