Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PO, Urszulą Augustyn.

 

250 tysięcy euro za każdego nieprzyjętego uchodźcę. Jak pani ocenia pomysł Brukseli?

- To wygląda na szukanie rozwiązania, ale na rozpaczliwe szukanie. To jest położone na stole, żeby kraje dyskutowały. To projekt. Wygląda to jednak dramatycznie jak UE posuwa się do takich propozycji. Powinny być refleksje, żeby znaleźć rozwiązanie, które będzie w stanie złagodzić problem uchodźców.

 

Jak budować solidarność, która jest konieczna, żeby nie kosztowała ona tak dużo i nie spychała nas na margines?

- Trzeba zacząć działać. Spotkania się odbywają a efektów nie ma. Zamykamy się i boimy się uchodźców. Równolegle nie ma rozwiązania, które by mogło tam na miejscu problem rozwiązać. Pieniądze są potrzebne, bo uchodźców trzeba nakarmić, zbadać, ale z drugiej strony nie ma mowy, żeby ten problem został rozwiązany bez nas. UE nie może pokazywać takiej słabość. Musi działać. Ci ludzie dłużej czekać nie mogą. To bomba z opóźnionym zapłonem.

 

Jest lekka zmiana retoryki PO. O takiej pomocy mówił już dawno Jarosław Kaczyński. Przy okazji jak pani przyjęła słowa prezesa PiS, że ten, który mówi o wychodzeniu z UE jest szkodnikiem? To odbieranie państwu tlenu przed manifestacją 7 maja?

- Nie. Tlenu nie brakuje. Prezes Kaczyński w odniesieniu do imigrantów mówił, że UE musi umieć rozwiązywać problemy poza granicami, ale musi być też mądrze otwarta. Bezpieczeństwo jest ważne, ale z drugiej strony masa mądrych głów mówi o mądrym otwarciu. Potrzebne są pieniądze i pomoc poza granicami, ale jak ktoś ucieka przed wojną i potrzebuje schronienia to nie możemy się zamykać. Nie ma jednego rozwiązania. Unia za dużo mówi, za mało działa. Tlenu prezes Kaczyński nam dostarcza dużo. Spokojnie pooddychamy. Słowa, które padły podczas tego kolejnego expose, odnoszące się do szkodników to były słowa do pana Krasnodębskiego. Jak pan mówi o referendum to w ustach Grzegorza Schetyny te słowa były odniesieniem do słów pana Krasnodębskiego. Jasne, ze nie chcemy mówić o referendum, ale PiS ma taką wadę, że co innego mówi a co innego robi. Mówi o przestrzeganiu konstytucji i ją łamie. Mówi, że nie wychodzimy z UE, ale flag europejskich nie ma. Chcemy brać pieniądze, ale stawiamy warunki i łamiemy prawo. Oddalamy się od Unii.

 

Jak PiS mówi, że chce zmienić konstytucje to chce ją zmienić czy tylko tak mówi?

- PiS najpierw musi jej przestrzegać. Tu wracamy do problemu z TK. Najpierw konstytucji trzeba przestrzegać. Nie można pisać nowej jak stara się nie podoba. Tak to nie działa. O konstytucji trzeba rozmawiać, można ją sprawdzać, analizować. Zgoda. Jednak nie w warunkach, kiedy konstytucja jest łamana.

 

PO przyjmie kolejne zaproszenie na rozmowy o projekcie ustawy o TK?

- Pytanie jaki jest cel spotkania. Przy poprzednim spotkaniu powiedzieliśmy, że trzeba opublikować wyrok i chcielibyśmy także zaprzysiężenia trzech sędziów. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Prezes pokazał za to, że nie dotrzymuje słowa. Pokazał, ze spotkanie z opozycją było potrzebne tylko po to, żeby prezydent Duda mógł powiedzieć prezydentowi Obamie powiedzieć, że toczą się rozmowy. Nie. Tu się nic takiego nie toczy. PiS ma wszystkie klucze do rozwiązania problemu, ale nie zrobiło takiego ruchu. Dzisiaj jest więcej wątpliwości niż przed pierwszym spotkaniem.

 

Czyli zaproszenie zostanie przyjęte czy nie? Projekt ustawy o TK, który w opinii wielu osób jest kompromisowy, został położony na stół.

- Świetnie, ale ten projekt niewiele się rożni od poprzedniego. Nie ma spełnienia kluczowego warunku. Nie ma publikacji wyroku TK. Konstytucja kompromisów nie uznaje. Zgodnie z konstytucją szefowa rządu powinna opublikować wyrok a prezydent powinien przyjąć ślubowanie. To nie ulega kompromisowi. Albo przestrzegamy prawa, albo nie. Przestrzegajmy a kolejne rozwiązania kładźmy na stole. Wtedy można szukać kompromisów. Jak w ramach konstytucji można nie przestrzegać prawa?

 

Do końca czerwca ma zapaść decyzja o ewentualnej likwidacji gimnazjów. Na razie jest cisza. Czego się pani spodziewa?

- Mam nadzieję, że z likwidacji gimnazjów pani minister się wycofa. To szkodnictwo. Po zamieszaniu w podstawówkach i przedszkolach, następne zamieszanie nie jest potrzebne. Najważniejsze w edukacji jest podnoszenie jakości kształcenia. Trzeba dbać o ucznia, nauczyciela, trzeba stworzyć spokojne warunki do pracy a nie robić rewolucje. Gimnazja są. Bez znaczenia czy ktoś jest zadowolony, czy nie, trzeba jest udoskonalać. To jest klucz. Trzeba robić wszystko, żeby jakość edukacji była coraz lepsza. Nie mamy czego się wstydzić. Młodzież w tym wieku zawsze ma swoje problemy. My musimy pomóc, żeby problemów było jak najmniej. Zmienianie systemu to nie jest rozwiązanie problemu.

 

Wiadomo ilu nauczycieli w Tarnowie mogłoby stracić pracę na skutek cofnięcia reformy 6-latków?

- To będzie wiadomo jak będziemy wiedzieć ilu uczniów w pierwszych klasach się zamelduje. Tego nie wiemy. Nie tylko w Tarnowie, ale w całej Polsce zamieszanie z pierwszakami jest ogromne. Czasem proponuje się rozwiązania, że 6-latki nie idą do 1 klasy, ale i tak przebywają w szkole. To niezrozumiałe. Warto rozmawiać, ale nie warto zawracać Wisły kijem.