Zdjęcie ilustracyjne/Fot. pixabay
Autostop. Moda czy pasja?
Najczęstsze pytanie, jakie słyszę to: jeszcze biorą? A drugie: czy to jest bezpieczne? Tak, jeszcze biorą. Chociaż niektórzy się boją, ale im dalej pojedziemy na południe czy na wschód, tym jest ciekawiej, bezpieczniej, więcej adrenaliny i większa rozrywka. Wszystko zależy od naszego nastawienia do kierowcy, od tego jak sami wyglądamy – mówi Oskar Pażucha.
Dla niektórych podróż autostopem to ryzyko, dla innych czysta wolność. Zwłaszcza gdy z każdym zatrzymanym autem otwiera się nowa historia. Czasem te "dziesięć kilometrów dalej" kończy się zaproszeniem na domowy obiad, poznaniem rodziny, a nawet noclegiem w domu zupełnie obcych, życzliwych ludzi. Właśnie w ten sposób można poznać prawdziwy kraj, nie z przewodników i hoteli, ale z wnętrza zwykłego domu i rozmów z mieszkańcami. - To zmienia spojrzenie, łamie stereotypy i uczy pokory wobec innych kultur – dodaje Oskar Pażucha.
Najdalej dotarł do Omanu – przez Bahrajn, Katar, Emiraty. I choć Jemen pozostaje marzeniem z powodu zagrożeń, to spotkania z Jemeńczykami już teraz pozostawiły po sobie ogrom ciepłych wspomnień. Nie wszystkie sytuacje są jednak sielankowe. Mimo wszystko należy być ostrożnym. Doświadczeni autostopowicze wiedzą: intuicja to najważniejsze narzędzie.
To się po prostu czuje. Widać po oczach kierowcy, po jego mowie ciała, po aucie. Lepiej pogadać chwilę, zanim wsiądziemy.
(cała rozmowa do posłuchania)
Oskar Pażucha/fot. Sylwia Paszkowska
Krakostop – autostop w wersji sportowej
Autostop to sztuka minimalizmu. Im mniejszy plecak, tym większa szansa, że kierowca się zatrzyma. Duże bagaże odstraszają.
Największy błąd początkujących to zabrać za dużo. 70-litrowy plecak wygląda jak przeprowadzka, a nie podróż. Niektórzy też kupują wiele rzeczy dopiero na miejscu.
W jego plecaku zawsze znajdziemy: lekki namiot, karimatę, folię NRC, czołówkę, bieliznę termoaktywną, przejściówki, ładowarki, powerbank i odrobinę jedzenia. Najważniejsze jednak to otwartość na nieznane. Autostop jest nieprzewidywalny i właśnie to czyni go wyjątkowym.
Autostop to nie tylko styl podróżowania. To też forma sportu! Taką ideę wciela w życie Krakostop – autostopowy wyścig organizowany od 12 lat z Krakowa. Co roku, podczas majówki, dziesiątki, a nawet setki osób wyruszają w parach w nieznane, by jak najszybciej dotrzeć do wyznaczonej mety, zazwyczaj gdzieś w Europie.
Krakostop to najlepsza rzecz, jaka mnie w życiu spotkała, bardzo mnie rozwinęła. Otworzyłem głowę, zacząłem podróżować w inny sposób.
Start w Krakowie, a cel to pole namiotowe w wybranym kraju. Kto dotrze pierwszy – wygrywa. Ale tak naprawdę nie chodzi tu o wygraną. Na mecie czekają koncerty, warsztaty, wspólne ognisko, karaoke, gry i ludzie, którzy dzielą tę samą pasję. To też idealna okazja dla tych, którzy autostopu jeszcze nie próbowali. Większość uczestników Krakostopu jedzie pierwszy raz. W parach, ze względów bezpieczeństwa, uczą się w praktyce, że podróżowanie to coś więcej niż tylko przemieszczanie się. To relacje, zaufanie i spontaniczność.