Zapis rozmowy Agnieszki Wrońskiej z posłem Porozumienia, Stanisławem Bukowcem.
Jak pan odnajduje się w nowym rozdaniu Porozumienia, bez Jarosława Gowina u sterów?
- Pan premier Jarosław Gowin podjął decyzję o ustąpieniu z funkcji prezesa. To było dla wielu zaskakujące, ale to jego decyzja. Przyjąłem ją ze zrozumieniem. Chce on się wycofać nieco, ale nie rezygnuje z polityki, zostaje w Porozumieniu. Został wybrany jednogłośnie do prezydium ugrupowania. My w tej chwili pod wodzą nowej pani prezes będziemy działać intensywnie.
Pan głosował za przywództwem Magdaleny Sroki w Porozumieniu?
- Głosowanie było tajne, ale tak. Głosowałem za posłanką Sroką, za jej wyborem na prezesa partii.
Wierzy pan, że rezygnacja Jarosława Gowina pozwoli łatwiej wejść w koalicyjne porozumienia? Są głosy, że do tej rezygnacji musiało dojść, żeby Porozumienie mogło zbudować sojusze.
- Jarosław Gowin zapowiedział w swoim wystąpieniu, że chce dać pole do rozmów, do współpracy w obozie opozycyjnym. Będzie on wspierał panią Srokę w tych działaniach.
Bez tej rezygnacji nie udałoby się zawrzeć sojuszy?
- Myślę, że byłoby nieco trudniej. Pewne animozje między liderami ugrupowań opozycyjnych były faktem. Niesłuszne ataki na pana Gowina powodowały, że rozmowy by były trudniejsze niż teraz.
W pana ocenie, z kim ten sojusz powinien być zacieśniany? Widzi pan wspólną listę opozycji, czy listy powinny być rozdzielone?
- Od dłuższego czasu mówimy, że potrzebna jest alternatywa dla wyborców rozczarowanych PiS-em. Chodzi o tych, którzy spodziewali się, że te rządy będą prowadzone inaczej. Wielu Polaków szuka ugrupowań centroprawicowych. W tym szerokim bloku opozycyjnym powinien być blok centroprawicowy i bardziej liberalny, lewicowy.
Centroprawicowy blok, więc kto w nim? Porozumienie z PSL i Szymonem Hołownią?
- Trafnie pani to oceniła. Z tych ugrupowań płyną podobne sygnały, propozycje dla Polaków, propozycje wyjścia z kryzysów. Mamy podstawę do rozmów i punkty styczne z Koalicją Polską, PSL, Polską 2050, środowiskami samorządowymi. Tak to powinno być budowane. Taki blok mógłby zyskać 15-20% poparcia. Ważniejsze jest to, żeby ludzie rozczarowani, którzy mogą nie iść na wybory, zostać w domu, żeby oni jednak wzięli udział w wyborach. Muszą znaleźć ofertę programową, która ich do tego skłoni.
Pan widziałby się na liście z PSL i Szymonem Hołownią?
- Jestem posłem. Poddam się ocenie politycznej. Jak taka będzie wola wyborców, to oczywiście tak.
Te rozmowy ws. przyszłych koalicji wyborczych są prowadzone na szczeblu tarnowskim? Rozmawia pan ze swoimi przyszłymi koalicjantami?
- Zanim zostałem posłem, byłem 25 lat samorządowcem. Znam się z różnymi środowiskami w naszym regionie. Znam wielu samorządowców, radnych, burmistrzów, wójtów związanych z PSL, bezpartyjnymi. Te rozmowy są naturalne. Nie muszę otwierać nowych drzwi. Mamy wspólne przekonania. Niezobowiązujące rozmowy trwają. Tak. Rozmawiamy.
Rozmowy rozmowami. Gdy dochodzi do kwestii miejsc na listach i są długoletni politycy, rozmowy mogą być trudniejsze.
- Za wcześnie, żeby mówić o twardych decyzjach, miejscach na liście. Nie ma pewnych umów co do jakiegoś bloku. To nasza intencja. Wiosną przyjdzie czas takich decyzji konkretnych. Chodzi o strategię wyborczą, jeśli taki blok miałby powstać.
Zgodnie z zapowiedziami rządzących, w styczniu ma wrócić do Sejmu projekt zmian ustawy o Sądzie Najwyższym. Zmiany mają doprowadzić do odblokowania środków z KPO dla Polski. Porozumienie jet w stanie poprzeć ten projekt bezwarunkowo?
- Od wielu miesięcy mówimy, że odblokowanie środków na KPO jest polską racją stanu. Chodzi o polską gospodarkę, wyjście z kryzysu gospodarczego, energetycznego. Te środki muszą trafić do Polski. Jako Porozumienie z nadzieją przyjęliśmy propozycję, którą przygotował PiS. Chodzi o odblokowanie tych środków. Okazało się, że ten projekt nie był jednak uzgodniony w obozie rządzącym. Sytuacja jest niepoważna. Jeśli chce się rozmawiać ponad podziałami politycznymi o poparciu takiego projektu, powinien on być wcześniej uzgodniony. Deklarujemy jednak, że dalej będziemy pracować, żeby środki do Polski trafiły.
Pod jakimi warunkami jesteście w stanie zagłosować za tym projektem?
- Podstawowy warunek jest taki, żeby te przepisy nie naruszały polskiej konstytucji. Muszą być zgodne z prawem. Trudno przywracać praworządność, jeśli sam dokument byłby niezgodny z prawem. To jest podstawa do tego. Nad tym będziemy się skupiać.
Jest możliwe porozumienie z opozycją w tej sprawie?
- Jeśli chodzi o opozycję to pewnie tak. Trudniej się porozumieć PiS-owi z Solidarną Polską. Są też frakcje w samym PiS. Skala chaosu, zamieszania i walk frakcyjnych, które wyszły, jest zdumiewająca. Co rusz jakiś polityk zaczyna krytykować innego, łącznie z głową państwa. To sygnał dla Polaków, że władza jest wewnętrznie skłócona. Nie wiemy, co będzie dalej.
Powiedział pan o tarciach w obozie rządzącym. Jak pan ocenia zmiany, które zachodziły w ostatnich tygodniach w tarnowskich strukturach PiS? To przemyślana taktyka przedwyborcza, czy gaszenie pożaru?
- Myślę, że to jednak przeniesienie tych frakcyjnych walk z Warszawy na lokalny rynek polityczny. Ścierają się w Tarnowie też różne obozy w PiS. To przykre. Zamiast zająć się problemami Polaków… Przed świętami Polacy widzą drożyznę. Politycy PiS skupiają się jednak na wewnętrznych walkach.
Tłumaczą, że to przygotowanie do wyborów.
- Myślę, że nie na tym polega przygotowanie do wyborów, żeby nawzajem się wycinać.
A jak wygląda przygotowanie Porozumienia do wyborów? Musi pan na nowo budować lokalne struktury po zmianach na górze?
- Kilku członków odeszło po tych zmianach sprzed roku. Mamy sporą grupę działaczy, sympatyków. Mamy samorządowców, przedsiębiorców, działaczy społecznych. To ludzie honorowi, wartościowi. Oni się zaangażują w kampanię wyborczą i w wybory samorządowe.