Ten skandaliczny filmik, ten jawny akt prowokacji to nic innego jak fragment przygotowań do oficjalnych uroczystości. To był pracownik kwiaciarni, który przywiózł wieniec i postawił go przy pomniku, zanim jeszcze na miejscu pojawili się politycy i goście. Facet robił swoją robotę, trochę jak kurier z paczką.
Nagle ten człowiek staje się przedstawicielem rządu niemieckiego, który rzekomo w taki sposób uczcił pamięć ofiar wojny. A potem politycy powielają tę narrację w internecie, dodając komentarze o "prowokacji", o "plaży", o "kaloszach". Słowem, gotowy skandal.
Argument numer dwa to odpowiedź na pytanie, kiedy to nagranie powstało. Uroczystości miały się zacząć o godz. 16, a ten filmik nagrano przed południem. To tak jakby ktoś nagrał techników ustawiających scenę przed koncertem, a potem krzyczał, że artysta występuje przed pustą widownią.
Uroczystość była zaplanowana i odbyła się z pełnym honorem. Była asysta Wojska Polskiego w galowych mundurach, byli przedstawiciele polskiego i niemieckiego rządu, były przemówienia, które w jasny sposób mówiły o niemieckiej odpowiedzialności i pamięci, a na koniec politycy, w tym przedstawiciele niemieckiego rządu, podeszli do wieńców i poprawili wstęgi. Pokłonili się i oddali hołd ofiarom. Z szacunkiem.
Co poszło w social mediach? Pojedynczy kadr z przygotowań, wyrwany z kontekstu, okraszony emocjonalnym komentarzem. Na tym przykładzie dobrze widać jak to działa. Wystarczy jeden dobrze dobrany obraz, jeden wpis i lawina rusza. Zero niuansów, zero kontekstu, za to 100% emocji. I to jest ten moment, w którym musimy włączyć krytyczne myślenie.