Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z Rafałem Trzaskowskim, posłem Platformy Obywatelskiej, byłym wiceministrem spraw zagranicznych.
Dzisiaj w Strasbourgu zbiera się Parlament Europejski. Jutro debata o sytuacji w Polsce, będzie rezolucja. Przyjechała także Komisja Wenecka. Co może wyniknąć z tego dla polskiej polityki?
- Problem w tym, że mimo iż rząd PiS obiecywał szczere rozmowy z Komisją Europejską i Komisją Wenecką, to niewiele z tego wynikło. Te postulaty zgłaszane przez zaniepokojonych partnerów trafiały do uszu, które nie chciały słuchać. Jak negocjatorzy PiS w dobrej wierze podchodzili do tych rozmów, to potem Jarosław Kaczyński ściągał cugle. W tej chwili Parlament Europejski jest zaniepokojony właściwie wszystkim, nie tyko TK. Chodzi o służbę cywilną, upolitycznienie mediów. W rezolucji są odniesienia nawet do Puszczy Białowieskiej. To naturalne. Jesteśmy częścią pewnej rodziny. Z naszym członkostwem w UE wiążą się korzyści i obowiązki. Jak ktoś depcze reguły klubu, to inni członkowie zadają pytania.
Nie jest tak, że jak ta rezolucja będzie o wszystkim, to tak naprawdę stępi swoje ostrze krytyki?
- Nasi partnerzy nie chcą tego rządu krytykować. Oni chcą potrząsnąć rządem. Oni są zaniepokojeni, że Polski nie ma w najważniejszych debatach w UE o budżecie, wyzwaniach migracyjnych. Rząd PiS mówi, że wstaje z kolan, ale nie jest aktywny w UE. Jak chodzi o rezolucje, to one już były. Komisja Wenecka zajmowała się TK. Od tej pory wydarzyło się tyle złych rzeczy, które łamią demokrację, że pytań jest więcej. To znajduje odzwierciedlenie w pytaniach Komisji Weneckiej i Parlamentu Europejskiego.
Polskim rządem wstrząśnie wizyta Komisji Weneckiej? Jarosław Kaczyński powiedział, że ta wizyta nie ma znaczenia.
- Na chwilę odkładam kapelusz partyjny. Jakbym doradzał PiS, to bym nie rozumiał. Nawet jak są głosy z obozu władzy, które mówią, że to dużo kosztuje, że trzeba podjąć dialog, to prezes i pani premier idą w konflikt. Pani premier nas konfliktuje z instytucjami unijnymi. Ona dezawuuje ich kompetencje. Prezes Kaczyński mówi, że będzie kradł konie z Orbanem.
To było żartobliwe.
- Tak, ale to jest bezsensowne. Ci, którzy zwracają uwagę na koszta tej decyzji, są odsuwani na margines. Ten konflikt nie jest nam potrzebny. Jak się alienuje naszych partnerów, to ciężko będzie coś dla Polski załatwić. Polski nie ma jako partnera UE. Polska stała się problemem.
Można było odnieść wrażenie na Forum w Krynicy, że razem z Grupą Wyszehradzką jesteśmy jednym frontem, chociaż przy kontrrewolucji kulturalnej premiera Słowacki i Czech nie było widać. Jako Wyszehrad nie powinniśmy czuć się zagrożeni w obliczu dyskursu z południa? Słychać słowa premiera Grecji, który mówi, że dyskusja o przyszłości Europy nie może zostać zawłaszczona przez Grupę Wyszehradzką. To nie brzmi najlepiej.
- To jest anachronizm polityki PiS. Trzeba rozmawiać z każdym. My rozmawialiśmy z Francuzami, Niemcami, Grupą Wyszehradzką. Zależy od interesów. PiS zafiksował się na Grupę. Czesi i Słowacy nie chcą iść na konflikt i się dystansują. Trzeba rozmawiać ze wszystkimi. Ja nie widzę kontaktów z innymi państwami UE. Jak kiedyś były inicjatywy ważne, to spotykali się nieformalnie ministrowie 6 największych państw Unii. To były: Niemcy, Francja, Hiszpania, Wielka Brytania, Włochy i my. Teraz tego nie ma. Kiedyś Trójkąt Weimarski inicjował rzeczy. Teraz Włosi nas zastąpili w Trójkącie i to oni proponują zmiany. Rząd PiS mówiąc o zmianach traktatowych marginalizuje się w UE. Po wyjściu Brytyjczyków trzeba było wysłać sygnał konsolidacji. Wyciągniemy wnioski, ale jesteśmy razem. Rząd PiS ma satysfakcję z tego, co się stało. To droga na margines.
Gdzie powinniśmy szukać sojuszników?
- Anachronizmem jest mówienie, że budujemy jedną koalicję. Tak się nie da prowadzić polityki w UE. Jak chodzi o otwartość rynków, byliśmy z Brytyjczykami. Jak chodziło o walkę o unijne pieniądze, byliśmy z grupą państw regionu. Często było nam po drodze z Niemcami. Jak nam nie było, to rozmawialiśmy z Włochami czy Francuzami. Trzeba dobierać partnerów do interesu.
W piątek szczyt UE w Bratysławie. To będzie szczyt Unii tworzącej wewnętrzne obozy?
- Nie. Inni nie myślą tak jak PiS. Czesi i Słowacy chcą Grupy Wyszehradzkiej, ale nie we wszystkim. Nie ma stałych koalicji. Grzegorz Schetyna zażartował, że Brytyjczycy, jak zobaczyli, kto ich wybrał na strategicznego partnera, czyli PiS, to wyszli z UE. Kaczyński wybrał na partnerów Brytyjczyków i Orbana. Z Viktorem Orbanem trzeba rozmawiać, bo czasami nam jest po drodze, ale czasami nam nie jest. Wtedy trzeba szukać innych sojuszników. Rząd PiS tych sojuszników innych alienuje i strzela sobie w stopę.
Wczoraj była 15 rocznica ataku na WTC. Przy okazji dramatycznie zaczęła tam wyglądać kampania wyborcza. Podczas jednego ze spotkań zasłabła kandydatka Demokratów, Hilary Clinton. To zwiększa szanse Donalda Trumpa?
- Tempo kampanii w USA jest zabójcze. Spotkań jest masa. Dużo silniejsi by tego nie wytrzymali. Nawet w Polsce po iluś tygodniach człowiek jest osłabiony. Mam nadzieję, że to jest tymczasowe, że Hilary Clinton nic nie jest. Trump to cynicznie wykorzysta, ale Clinton wyjdzie z tego wzmocniona. Trzeba jasno powiedzieć. Lepszym dla nas kandydatem jest Hilary Clinton. Donald Trump jest nieobliczalny.
Incydenty wymierzone przeciwko Polakom znowu miały miejsce w Wielkiej Brytanii. W Polsce w Warszawie były wystąpienia skierowane przeciwko profesorowi mówiącemu po niemiecku, czy przeciwko Azjatom. Coś powinno się w tej sprawie zrobić? W Krakowie będzie w środę decyzja ws. programu Otwarty Kraków, który ma decydować o miejskiej polityce przeciwdziałania dyskryminacji.
- To smutne. Rząd PiS, strasząc nas imigrantami, buduje atmosferę przyzwolenia na takie zachowania. To burzy prestiż Polski i budzi najgorsze demony. Rząd musi się od tego odciąć. Nie wolno schować głowy w piach i mówić o atakach na Polaków w Wielkiej Brytanii. To budzenie starych demonów może doprowadzić do tragedii. Takie programy, które proponuje Kraków, trzeba wspierać. Ludzi trzeba uczyć tolerancji. Lepiej nam będzie z tolerancją. Takie zachowanie, które są w Warszawie, muszą być potępione przez całą klasę polityczną. To może skończyć się źle.
Nowoczesna wciąż rywalizuje z PO o to, która z partii jest liderem opozycji. Która propozycja bardziej wyborców przekona? Nowoczesna, która mówi, że liberalizmowi powinien towarzyszyć silny akcent społeczny i trzeba wrócić do dyskusji o związkach partnerskich i in vitro, czy Grzegorz Schetyna z przekazem o konserwatywnej kotwicy w PO?
- Ten przekaz o kotwicy został wyolbrzymiony. Jesteśmy partią chadecką, ale mamy liberalne skrzydło. Ja go reprezentuję.
Czyli panu jest bliżej do Nowoczesnej?
- Mi jest bliżej do liberalnego skrzydła PO. Ryszard Petru mówił, że przez ostatnie 8 lat w Polsce była stagnacja. Proponuje, żeby wyjechał z Warszawy i zobaczył jak Polska się zmienia. Masa propozycji jest zapożyczona z oferty PO. My powiemy o początku programu za dwa tygodnie. 1 października zaczynamy wielki dialog, który zbuduje nasz program. Jest też kwestia wiarygodności. W Nowoczesnej jest wielu fajnych ludzi, którzy nie mają bagażu politycznego, ale nie mają też doświadczenia. Ryszard Petru mówi, że zlikwiduje kolejki w służbie zdrowia. Mówi się łatwo. Zobaczymy, jak Nowoczesna sobie poradzi. Mam nadzieję, że politycy Nowoczesnej wiedzą, iż ich głównym adwersarzem jest PiS a nie PO.
Pana zdaniem zdymisjonowanie przez Hannę Gronkiewicz-Waltz dwóch wiceprezydentów kończy kryzys wokół afery reprywatyzacyjnej i kryzys w PO?
- Te przypadki błędów, które były poczynione, muszą być wyjaśnione. Pani prezydent jest zdeterminowana, żeby to wyjaśnić. Paradoksem jest to, że pani prezydent jako pierwsza chciała to uporządkować. Ona domagała się ustawy i wprowadziła zasadę, że przy oddawaniu nieruchomości najpierw trzeba sprawdzić, czy nie została ona spłacona. Inni prezydenci z PiS nie zrobili nic. Pani prezydent się starała, ale były błędy. To musi być wyjaśnione. Pani prezydent jest wiarygodna. Nie wystartuje w kolejnych wyborach. Nie gra politycznie. Ona broni swojego wizerunku w Warszawie.
Nie jest pan pewien, czy to zażegna kryzys?
- Cała seria jasnych i twardych decyzji, ale trochę spóźnionych, mimo wszystko przybliża nas do wyjaśnienia tego. Inne partie będą tym jednak grać.