Zapis rozmowy Sławomira Wrony z burmistrzem Gorlic, Rafałem Kuklą.
Dziś 13 grudnia, kolejna rocznica ponurego, grudniowego poranka. To wspomnienie nadal czegoś nas uczy, czy to już jest tylko kolejna ważna data w polskim kalendarzu?
- Nadal nas uczy i pokazuje, że ludzie powinni zawsze jednoczyć się ze sobą. Wspierać się w zakresie utrzymywania prawa do demokracji, wszelkich możliwych potrzeb życiowych. Uczy nas, że Polacy zawsze byli ludźmi, którzy potrafili się jednoczyć w ciężkich czasach. Potrafili walczyć o swój los. Są bolesne odczucia, ale zapamiętuje się to, co jest pozytywne. Młodzież potrafi docenić osiągnięcia naszych rodziców, którzy walczyli, żebyśmy mogli żyć w demokratycznym kraju.
Wraca wciąż pytanie, czy rozliczyliśmy się z historią? Pan nigdy nie krył sympatii do lewicowych tradycji.
- Wiele razy się zastanawiałem. Gdybym żył 20-30 lat wcześniej, jaką drogę bym wybrał. Zawsze wartościami nadrzędnymi, które były dla mnie ważne, były wartości demokratyczne, związane z wolnością praw i wyborów, wolnością światopoglądu. Patrzę na to dzisiaj. Wybrałem taką ścieżkę. Moje poglądy są socjaldemokratyczne. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to, co ludzie wtedy zrobili, przyczyniło się do odzyskania pełnej niepodległości. Dzięki temu państwo otworzyło się na Zachód i zyskiwało do niego dostęp. Socjaldemokracja, rząd Leszka Milera wprowadzał Polskę do UE. Prezydent Kwaśniewski podpisywał wejście Polski do NATO. To była inna lewica niż system partyjny, socjalistyczny.
Po długim oczekiwaniu do Gorlic dotarła pierwsza partia zamówionego węgla w ramach rządowego programu. Wiemy, że jest go mniej, niż zamawiano. Nie dla wszystkich wystarczy? Może dostanie każdy chętny, ale w mniejszej ilości niż obiecane 1,5 tony?
- Przyjechało na teraz 108 ton. 54 tony kostki i głowy. Jest kilka rodzajów. Rozwiezione zostało to już do 15 gospodarstw. Dalej będzie to rozwożone. Ludzie chcą skorzystać z transportu naszego. Przez ostatnie dwa dni pracownicy podjęli się walki z utrzymaniem dróg w zimie. Reszta węgla pewnie dojdzie. Ta część zostanie rozwieziona i do tego czasu powinna przyjechać nowa partia.
Ilu mieszkańców czeka na węgiel?
- Sto kilkadziesiąt gospodarstw domowych. Dostała mniej niż połowa.
Jest pan spokojny? Nikt nie zmarznie? Na tę noc synoptycy zapowiadają kilkanaście stopni mrozu.
- Na teraz działa to na bieżąco. Zaczęło się to w zeszłym tygodniu. Nieco później niż dostawy miały być, ale mam nadzieję, że mieszkańcy coś sobie zabezpieczyli, 1,5 tony to element dodatkowy. Jak ktoś pali węglem, w sezonie pójdzie kilka ton. To pomoc, ale nie ilość do ogrzania domu przez całą zimę.
Pojawiają się jednak wątpliwości. Mówił o tym w Radiu Kraków wójt Gródka nad Dunajcem, który stwierdził, że niepokoi go, iż węgiel dociera na składy teraz, kiedy w normalnych składach zaczyna być dostępny poniżej 2000 złotych. Jak cena bardziej spadnie, rządowy węgiel zostanie na składach i nikt nie będzie chciał go kupić? Taka rzeczywistość jest możliwa?
- Każda rzeczywistość jest możliwa. Jak spadają ceny komercyjne… Mam nadzieję, że przy tej ilości osób zapisanych, węgiel zejdzie. Z tego co widzimy, jest to węgiel dobrej jakości.
Kończy się 2022 rok. Pora na lekkie podsumowania. Wydarzeniem tego roku w Gorlicach było rozbrojenie ekologicznej bomby, czyli wywiezienie odpadów toksycznych z terenów dawnego Glimaru?
- Tak. Można tak powiedzieć. Udało nam się zakończyć proces wywozu odpadów niebezpiecznych. To zostało zutylizowane. Wydaliśmy blisko 75 milionów na to. 80% to była dotacja z NFOŚ, 20% to pożyczyliśmy z WFOŚ. Mieszkańcy mogą czuć się bezpieczni. Nie ma zagrożenia skażenia środowiska. Na tym terenie w gruncie jest oczywiście skażenie historyczne. Rafineria działała tam ponad 100 lat. Cały teren siłą rzeczy jest skażony, ale bomba ekologiczna, spowodowana nielegalnym składowaniem odpadów, została zlikwidowana.
Jaka jest szansa, że uda się odzyskać choć część tych kosztów?
- Mam nadzieję na to. Zależy to od wymiaru sprawiedliwości, na ile on będzie w stanie pociągnąć do odpowiedzialności osoby za to odpowiedzialne.
Te starania już się rozpoczęły?
- Oczywiście. Od początku prowadziliśmy postępowanie administracyjne. Prokuratura postawiła zarzuty. Mamy jednak poczucie, że to są słupy. Całość to mafia. Dotarcie do osób odpowiedzialnych będzie trudne. Takich przypadków w kraju jest wiele. Musi być determinacja władz centralnych i wymiaru sprawiedliwości. My jesteśmy małym samorządem. Nasze możliwości są ograniczone, ale dokładamy starań, żeby rozliczyć odpowiedzialnych za ten proceder. Wystąpiliśmy do sądu z wnioskiem o wszczęcie ogłoszenia upadłości obu przedsiębiorstw, które od lat sądzą się o ten teren. W takim nieładzie prawnym przechodzą takie niebezpieczne sprawy. Próbowaliśmy wyjść krok do przodu. Sądy rozpatrują te wnioski. Jakby doszło do upadłości obu przedsiębiorstw, byłaby szansa, żeby powstała rada wierzycieli. Mielibyśmy wtedy wpływ na syndyka. Wystąpiliśmy też do służb centralnych i władz państwowych o możliwość wypowiedzenia umowy użytkowania wieczystego z uwagi na błędną formę użytkowania. Wtedy ten teren mógłby wrócić pod skrzydła skarbu państwa.
Wiemy, że Małopolska uzgodniła fundusze unijne z programu operacyjnego. Jak duży kawałek tego tortu chce uszczknąć dla siebie samorząd Gorlic? Co planujecie z dużych rzeczy na rok 2023?
- Planujemy uszczknąć jak najwięcej. Korzystamy ze wszystkich programów. Wiele razy byliśmy liderem w pozyskiwaniu środków na terenie powiatu gorlickiego. Utworzyliśmy z gminą Sękowa i gminą Gorlice stowarzyszenie, które ma pomóc sięgnąć po środki celowane.
Jakaś główna inwestycja, jakiś przykład starań?
- Przygotowujemy programy z zakresu zielonej, niebieskiej energii, termomodernizacji, OZE. Musimy mieć strategię i plany na pisanie wniosków. Pomysły możemy zgłaszać po ogłoszeniu naborów.