- Przypuszczam że szef Rady Europejskiej wytłumaczy na czym polega wszczęta wobec Polski procedura państwa prawa i powie jakie są nastroje w Komisji Europesjkiej - mówiła europosłanka Thun. Jak dodała, po to wstąpiliśmy by wspólnie wzajemnie pilnować demokratycznych standardów w krajach wspólnoty.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z europosłanką PO, Różą Thun.
Prezydent Duda jest już w Brukseli. Dziś się spotka z Donaldem Tuskiem, przewodniczącym Rady Europejskiej. Czego się pani spodziewa?
- Lepiej późno niż nigdy. Dziwiłam się, że wcześniej prezydent nie udał się do Brukseli, żeby ważne rozmowy o Polsce prowadzić i tworzyć dobrą atmosferę. To ma być rozmowa w cztery oczy. Będzie szczera wymiana zdań. Donald Tusk wytłumaczy pewnie prezydentowi na czym polega ta procedura, co z tego może wyniknąć i jak ważne jest to, żeby prezydent i polski rząd poważnie rozważył wycofanie się z niektórych decyzji.
Polscy politycy mówią, że nie wycofają się nawet na milimetr. Mówią, że to dyktat z Brukseli a polska demokracja ma się dobrze. Jak twierdzą, nie będziemy się uginać przed żądaniami z zewnątrz.
- Trudno powiedzieć czy one są z zewnątrz. To głos organizacji, do której wstąpiliśmy na skutek woli obywateli. Tam są wspólne prawa.
One rzeczywiście są wspólne? Nawet w ramach UE modele demokracji są rożne. Czymś innym jest demokracja w Grecji a czymś innym w Szwecji czy Portugalii.
- To prawda. Nie ma jednego standardu dla demokracji i jednej procedury jak są powoływane rady nadzorcze w mediach publicznych. Jest jednak wspólny zapis, że nie łamiemy prawa i słuchamy tego, co jest w konstytucji. Słuchamy głosu obywateli i tak dalej. Jeśli w Polsce były zarzuty co do tego, że demokracja nie była dobrze wykonywana to można ją poprawiać, ale psucie demokracji i mówienie, że u nas można coś popsuć jest okropne. Powiem o tym dyktacie i narzucaniu. Moi nieszczęśni koledzy i koleżanki w Parlamencie Europejskim mają zatkane skrzynki mailowe. Jest akcja wysyłania maili do parlamentarzystów, że demokracja w Polsce ma się dobrze. Koledzy i koleżanki z Niemiec dostają bardzo obraźliwe maile z Polski. To wszystko razem budzi ogromne zaniepokojenie co się dzieje w Polsce. Są agresywne teksty, jest hałas. Nie ma rozmowy. Dobrze by był, żeby prezydent pokazał, że normalnie i sensownie umie rozmawiać z poczuciem odpowiedzialności za UE. To są wydarzenia wewnątrz Unii.
Sądzi pani, że ta akcja wysyłania listów jest odgórnie sterowania? Wielu obywateli jest oburzonych i zaniepokojonych. W Polsce zawsze źle się kojarzy ingerencja w sprawy polskie.
- Nie wiem czy można to nazwać ingerencją. Jesteśmy częścią UE. Jak będziemy mówili, że chcemy zachować suwerenność i nie chcemy, żeby UE nam się wtrącała to wtrąci nam się ktoś inny. Putin czeka, żebyśmy się wyautowali z UE. Nie ma czegoś takiego, żeby jeden kraj mógł funkcjonować samodzielnie. Jesteśmy członkiem wspólnoty demokratycznej. Po to wstępowaliśmy do UE, żeby się chronić wzajemnie przed szaleństwami, które może popełnić nawet demokratycznie wybrany rząd. Już były takie kazusy, jak Francuzi wyrzucali Romów ze swojego kraju. Francja była upominana i się zastosowała. To normalne, że się kontrolujemy wewnątrz UE.
Gdzie tu jest miejsce dla podmiotowości polskiej polityki? Za tym większość wyborców się opowiedziała. Oni się opowiedzieli za suwerennością, w jaki sposób PiS to rozumie. PiS nie jest pierwszy raz u władzy. Wyborcy wiedzieli na kogo głosują i jaką politykę ta partia będzie prowadzić.
- Mam wrażenie, że nie wiedzieli. Zupełnie co innego było w kampanii a co innego jest robione. W kampanii była mowa o sprawach socjalnych – 500 złotych, 6-latki. Co mamy w pierwszych ustawach, które pod osłoną nocy przechodziły przez Sejm? Wyłącznie umocnienie władzy. Starannie chowane w kampanii były twarze pana Macierewicza czy pana prezesa. Dzisiaj wszystkie pomysły pochodzą od pana prezesa.
A sondaże PiS-u rosną.
- Rożnie. Zależy na jakie badania się patrzy. Proszę zobaczyć, że 50% Polaków opowiedziało się za członkostwem w UE a nie, żeby PiS nas wyprowadzał z UE.
To było 10 lat temu. Polska przez lata była uważana za pieszczocha Unii. Pani się nie obawia, że w związku ze sprawą uchodźców, nastroje w Polsce się zmieniają? Wielu Polaków nie kocha już Unii tak jak dawniej?
- Może się zmieniają, ale patrzę na dziesiątki tysięcy ludzi, którzy wychodzą na ulice i protestują przeciwko kolejnej ustawie łamiącej konstytucje czy wolność mediów. Widzę tam wiele flag europejskich. Poparcie dla UE jest mocne. Nasza suwerenność polega na tym, że my się nią podzieliliśmy z innym krajami UE. Nasze decyzje polegają na tym, że my też zabieramy głos ws. tego co się dzieje w Niemczech czy Hiszpanii. Współtworzymy nasze prawo europejskie i standardy. One też nas dotyczą. Możemy się z tego wyautować. To nie jest dane raz na zawsze. My korzystamy. Nam jest potrzebna stabilność. Na tej stabilności ekonomicznej i politycznej Polsce zależy. Widać jak ta huśtawka odbija się na gospodarce. To jest bardzie szybkie. To negatywnie się odbija. Warto posłuchać głosu życzliwych ludzi w instytucjach europejskich i z nimi pracować. To dla suwerennej Polski najlepsza rzecz.
Ze strony europosłów PO padną życzliwe słowa? Jutro w Parlamencie Europejskim będzie debata o Polsce.
- PO cały czas zabiega, żeby opinia o Polsce była bardzo dobra. Opinia to coś bardzo ważnego. Las rośnie bardzo wolno, spalić go można wciągu chwili – mówił Janusz Lewandowski. Byliśmy krajem przykładowym UE, mieliśmy bardzo dobre wyniki ekonomicznie i partycypowaliśmy w pracach UE. Nie rwaliśmy się jako PO, żeby były debaty o stanie demokracji w Polsce. Koledzy z PiS zabiegali o to od dawna. Odbędzie się to teraz. Doprowadzili do tego w końcu. Słysze, że ludzie nam będą krzyczeć pod oknami, są maile. Słyszałam, że to zorganizowana akcja. Te maile są prawie takie same i wysyłane są plikami. To robi złą atmosferę.
Wracamy do Krakowa. Krakowska PO ma nowego przewodniczącego, radnego Miszalskiego. Jest wotum nieufności wobec krakowskich parlamentarzystów? Po raz drugi żaden poseł nie zostaje szefem lokalnych struktur.
- Nie sądzę. Może dobrze jak sprawami lokalnymi zajmuje się ktoś, kto jest w Krakowie przez 7 dni w tygodniu. My musimy być daleko, posłowie co chwilę są w Warszawie.
Czyli to dobry pomysł?
- Ważne, żeby to była osoba dynamiczna i jednocząca wszystkich. Musimy w PO dobrze przerobić tę sytuację funkcjonowania w opozycji. To się zaczyna lokalnie. Dobrze, że jest nowy człowiek. On na razie jest pełniącym obowiązki przewodniczącego. Wybory będą za jakiś czas. To, że to nie jest poseł, nie niepokoi mnie.