Gośćmi programu Przed hejnałem byli: Marta Kułaga - dyrektor prywatnego przedszkola, Karolina Włodarczyk - Całus - mama 2,5 letniej Lilianki,
Łucja Reczek - mama trzyletnich przedszkolaków, Dariusz Domajewski - zastępca dyrektora Wydziału Edukacji UMK.
Jak w tym roku będzie wyglądała sytuacja z trzylatkami?
Dariusz Domajewski: Od września tego roku zmieniają się przepisy. Dzieci sześcioletnie nie mają obowiązku pójścia do pierwszej klasy szkoły podstawowej, mogą pozostać w przedszkolu. Urząd Miasta Krakowa zwiększył liczbę miejsc dostępnych dla dzieci w przedszkolach, ale nie jest możliwe zwiększenie liczby miejsc o cały rocznik. Miejsca zwiększyły się głównie w szkolnych oddziałach zerowych, ale także z ofertą przychodzą przedszkola publiczne niesamorządowe, czyli te przedszkola bezpłatne, w których pobierana jest opłata jednego złotego za każdą dodatkową godzinę. Obecnie w systemie mamy zarejestrowanych dwa tysiące dzieci, natomiast miejsc jest pięć tysięcy, ale to jest półmetek rekrutacji. Oczywiście mamy na uwadze także i to, że większość podań składanych jest bliżej terminu końcowego.
Czyli rodzice wiedząc, że mogą być problemy, podeszli na luzie do tego?
Dariusz Domajewski: To nie jest tylko decyzja rodziców dzieci trzyletnich, ale także sześcioletnich. Widzimy, że 40% kandydatów do klas pierwszych to są dzieci sześcioletnie. To oznacza, że zwolnią się miejsca w przedszkolach, które będą dostępne dla dzieci w wieku trzech lat.
Karolina Włodarczyk - Całus: Ja nie podeszłam na luzie, dokumenty mojego trzylatka zostały złożone już pierwszego dnia rekrutacji. Moje przedszkole pierwszego wyboru dysponuje 11 miejscami, więc szanse mamy nikłe, choć cieszy to, co mówi pan dyrektor. Jeżeli nie, to liczę na ofertę przedszkoli prywatnych.
Łucja Reczek Ja mieszkam w Słomnikach i w naszym przedszkolu już nie są wydawane wnioski zapisu, ponieważ już nie ma szans się dostać do przedszkola.
A czy mieszkanka Słomnik może liczyć na miejsce w przedszkolu w Krakowie, jeżeli tu nie jest zameldowana?
Dariusz Domajewski: Miejsca są przeznaczone gównie dla dzieci i rodziców mieszkających w Krakowie, natomiast w miarę wolnych miejsc mogą być przyjmowane także inne dzieci.
Rodzice, którzy po raz pierwszy posyłają dziecko do przedszkola, stają przed dylematem, czy posłać dziecko do tego wymarzonego przedszkola, a w chwili gdy dziecko nie dostanie się, przeczekać rok i spróbować ponownie, czy upchnąć dziecko gdziekolwiek i ryzykować zmianę przedszkola, środowiska, ponowną aklimatyzację?
Karolina Włodarczyk - Całus: Zdecydowanie nie upychać. Mam w zapasie inne wymarzone przedszkole, jeżeli się nie powiedzie rekrutacja, to zostaniemy jeszcze rok w żłobku.
Czy patrząc na mapę Krakowa, można powiedzieć, że w starej części Krakowa jest więcej przedszkoli, ale mniej chętnych, a na nowych osiedlach, gdzie mieszka więcej młodych ludzi, brakuje miejsc?
Dariusz Domajewski: Te pięć tysięcy miejsc to są wszystkie miejsca w przedszkolach, a nie tylko te przeznaczone dla dzieci trzyletnich. Jeśli chodzi o lokalizację, to oczywiście tam, gdzie powstają nowe osiedla, najbardziej brakuje przedszkoli, ale tam z pomocą przychodzą przedszkola niesamorządowe, czyli takie, których właścicielem nie jest gmina Kraków, tylko osoby prawne, stowarzyszenia.
I miasto współfinansuje te przedszkola?
Dariusz Domajewski: Tak, w zeszłym roku powstał projekt zwiększenia dotacji dla przedszkoli publicznych niesamorządowych do 115% kosztów miejsca w przedszkolu samorządowym, co zachęciło stowarzyszenia, osoby do przekształcania przedszkoli niepublicznych w publiczne dostępne dla wszystkich za złotówkę. Od ubiegłego roku liczba miejsc zwiększyła się o 800.
Marta Kułaga: Ja prowadzę przedszkole, które jest niepubliczne i dostaję 80% dotacji. Przedszkole, które zdecydowały się na bycie publicznymi, dostają 115% dotacji , ale mają obostrzenia np. nie mogą wziąć żadnych innych pieniędzy ponad tę złotówkę za dodatkowe godziny. Dla mnie jest to duży problem finansowy, jeśli chodzi o inwestycje, remonty i rozwój placówki. Z mojej perspektywy jest to mocno ograniczające. Drugim ograniczeniem jest brak możliwości organizowania dodatkowych, płatnych zajęć - to, co jest naszym atutem.
Czy Kraków zachęcał rodziców dzieci sześciolatków do posyłania dzieci do szkoły, tak jak robiły to inne miasta?
Dariusz Domajewski: W zeszłych latach Kraków zachęcał do posyłania sześciolatków do szkół. W tym roku chcemy wspierać dojrzałość szkolną rodziców. Prowadzimy kampanię informacyjną, ale w żadnym wypadku nie naciskamy na żadną decyzję.
Jak w tej chwili wygląda rekrutacja do przedszkoli?
Dariusz Domajewski: Do 29 lutego były przyjmowane deklaracje kontynuacji uczęszczania przez dziecko do przedszkola, przez cały marzec otwarty jest system rekrutacyjny do przedszkoli, a wyniki zostaną ogłoszone 28 kwietnia. Po tym czasie rodzice będą potwierdzać swoje wybory. Jak uczy nas doświadczenie, nie wszyscy rodzice potwierdzają te wybory, czyli zostaje około 10% dodatkowych miejsc dla rekrutacji uzupełniającej.
W przypadku szkoły mówimy o tzw. dojrzałości szkolnej. Czy istnieje coś takiego jak dojrzałość przedszkolna?
Marta Kułaga: Ważne jest wspieranie na tym etapie dziecka, oswajanie z przestrzenią przedszkolną i obserwacja dziecka, jak zachowuje się w nowej sytuacji. Ważną rzeczą jest gotowość dziecka do pójścia do przedszkola, ale także gotowość rodzica do takiego rozstania.
Czy dzieci, które chodzą dłużej do przedszkola, lepiej radzą sobie potem w szkole?
Marta Kułaga: Okres przedszkolny jest krytycznym, jeśli chodzi o rozwój pewnych umiejętności. To umiejętności społeczne decydują o sukcesie dziecka zarówno w szkole, jak i życiu dorosłym.