Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Andrzejem Zollem, byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego.
Jaki będzie skutek wyboru nowych sędziów Trybunału na posiedzeniu Sejmu 2 grudnia? To, o czym będzie orzekał Trybunał dzień później, będzie się odnosić do wyboru poprzedniej kadencji.
- Zależność jest wyraźna. Jak dojdzie do wyboru 2 grudnia czy 3 grudnia, to ważność tego wyboru będzie zależała od orzeczenia TK. Nie można iść na skróty. Pierwszym krokiem jest orzeczenie TK oceniające ustawę z 25 czerwca tego roku, na podstawie której doszło do wyboru 5 sędziów. Jak TK uzna, że ta ustawa jest w całości niekonstytucyjna, to uzyskują legitymację prawną uchwały z przedwczoraj. Wtedy wybór nowych sędziów przez obecną kadencję jest uzasadniony. Jak TK nie zdyskwalifikuje tamtej ustawy albo w części, to wtedy te uchwały tracą podstawę prawną. Niektóre tylko będą mogły być ważne.
Stracą również moc prawną uchwały z 2 czy 3 grudnia?
- Tak. Nie może być 20 czy 18 sędziów. Ma być 15, tak mówi konstytucja. Wybór większej ilości będzie bez skutków prawnych.
Do czego nas doprowadzi ta awantura? To zaczyna trącić absurdem.
- To jest absurd, ale ten absurd jest wpisany do scenariusza pana Kaczyńskiego. To ma doprowadzić do obniżenia znaczenia TK. To mnie niepokoi, ale ten scenariusz widać. Wywiad pana Kaczyńskiego w telewizji Republika pokazuje cel działań. To jest dążenie do władzy nieskrępowanej przez normy prawne. Przypomnę słowo, które używał pan Kaczyński w okresie 2005-2007. On mówił impossibilis. Był ograniczony barierami prawnymi. Tu się to powtarza. Ta partia i pan Kaczyński nie chce przyjąć do wiadomości, że dostał bardzo silny mandat na przeprowadzenie reform w państwie, ale nie na zmianę konstytucji. Reformy może robić w ramach konstytucji.
Sędziowie TK mają być pozbawieni politycznych afiliacji, ale ta sprawa pokazuje, że najważniejsze są te afiliacje. Jaka jest różnica między tymi sędziami, których wybierze PiS a tymi wybranymi w poprzedniej kadencji?
- Politycznych afiliacji nie da się do końca przerwać. Słuszną zasadą jest, że sędziowie są wybierani przez Sejm. Można wprowadzić zgodę Senatu, żeby nieco zobiektywizować ten wybór. Można włączyć opozycję do wyboru, ale zawsze będą polityczne powiązania. Chodzi o to, żeby kandydaci byli właściwie dobierani. Bardzo żałuję, że z ustawy, którą wniósł prezydent Komorowski do Sejmu, wyleciał przepis, który mówił o karencyjności. Nikt nie mógł kandydować jako sędzia TK, jeśli nie było przerwy 4 lat od pełnienia jakiejś funkcji, na przykład poselskiej. To byłoby oderwanie od politycznych korzeni. Nie może być tak, że wybierany jest sędzia, który jest działaczem partii politycznej. To fikcja.
Skoro nie można przeciąć tych politycznych afiliacji, skoro są sędziowie wasi i nasi, to może ma rację prezes Kaczyński obniżając rangę Trybunału?
- Ja też byłem wybrany przez Obywatelski Klub Parlamentarny w 1989 roku do TK. Orzekałem z sędziami wybranymi w 1986 roku. Jednak sędzia, dzięki gwarancjom, dzięki temu, że nie może powtórzyć kadencji, odrywa się od politycznych korzeni. Z małymi wyjątkami tych korzeni nie widać w orzecznictwie. Jak się śledzi wyroki i zdania sędziów, to powiązań politycznych nie widać. Ja mam duże zaufanie do sędziów orzekających, chociaż nie wszyscy z nich są bliscy mi ideologicznie. Z wieloma się różnię, ale mam zaufanie do ich bardzo dobrej znajomości prawa. Najważniejsze jest kierowanie się prawem.
Powtórzę pytanie. Do czego to nas doprowadzi? Jaki może być kolejny ruch PiS, jeśli Trybunał orzeknie, że ci sędziowie zostali wybrani zgodnie z prawem w ubiegłej kadencji?
- Trudno przewidzieć. W tym momencie PiS nie postępuje zgodnie z konstytucją. Oni działają wbrew konstytucji. Nie wiem, jak daleko się posuną. Czy zlekceważą orzeczenie TK czy nie? Dopóki TK się nie wypowie, Sejm nie ma ruchu. To, co robi Sejm, to deptanie konstytucji. Nie można wybierać sędziów, jak są wybrani. Dopóki TK nie ustali, że podstawa wyborów tych sędziów była niekonstytucyjna, nie wystarczy, że powie to pan Piotrowicz, nie będzie można czynić następnych kroków.
Jakość tej dyskusji w wykonaniu polityków nie jest najwyższej rangi. Może jednak ważny jest wymiar edukacyjny? Od tygodnia Polacy dyskutują o Trybunale.
- Wolałbym, żeby ta dyskusja była prowadzona w innej atmosferze. Ja chciałbym podkreślić jedną rzecz. To mi przelatuje. Dyskutujemy o TK. Ja bym chciał dyskutować o roli TK, jako organu, które chroni nasze prawa. To, co się dzieje, to batalia o gwarancję naszych wolności i praw, nie batalia o Trybunał.