Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z wojewodą Małopolski, Piotrem Ćwikiem.

 

Rozpoczął się trzeci dzień protestu nauczycielskich związkowców z Solidarności w siedzibie małopolskiego kuratorium oświaty. Dołączają do niego związkowcy z innych miast. Można powiedzieć, że protest z małopolskiego przekształcił się w ogólnopolski?

- Nie. To lokalna sprawa protestu sekcji oświaty małopolskiego regionu Solidarności. Trzeba podkreślić, że rozmowy rządu z Solidarnością i związkami trwają. Rząd podjął wiele tematów trudnych w zakresie programów społecznych. Propozycja rządu jest. Ona na dzisiaj może nie być satysfakcjonująca, ale wszystko zakończy się rozwiązaniem impasu i dialogiem. Rząd jest do tego gotowy. Trzeba też pamiętać o zaszłościach, jeśli chodzi o poziom wynagrodzeń w wielu innych profesjach.

 

Dziś czytamy zapowiedzi, ze w sumie 100 związkowców z całej Polski ma przyjechać do siedziby małopolskiego kuratorium. Mają tu protestować rotacyjnie. Nie obawia się pan, że ta sytuacja zacznie się robić kryzysowa i zacznie utrudniać działanie samego kuratorium? Nie mówię tutaj o zasadności nauczycielskich postulatów.

- W pierwszym dniu protestu byłem na miejscu. Spotkałem się z panią kurator i przedstawicielami Solidarności. Oni przekazali postulaty do premiera i minister edukacji. Zostało to przekazane.

 

Wczoraj było zresztą spotkanie nauczycielskiej sekcji Solidarności z panią minister.

- Tak. Były rozmowy w Warszawie. Te postulaty się tam pojawiły. Apelowałem, żeby ten protest nie wpłynął na realizację zadań kuratorium oświaty. Mam nadzieję i liczę na to, że protest niedługo się zakończy i będą prowadzone rozmowy z Solidarnością w Warszawie. Po drugie, mam nadzieję, że nie będzie eskalacji.

 

Nauczycielska Solidarność mówi, że protest spowodowany jest też tym, że związkowcy mówią - „rozmawiajmy jak dorośli z dorosłymi, nie mieszajmy w konflikt dzieci”. To w kontekście zapowiedzi strajku ZNP 8 kwietnia, który poprzedzi egzaminy gimnazjalistów. Pan wierzy w to, że jakby doszło do strajku, uda się przeprowadzić egzaminy siłami zewnętrznymi? Takie pomysły w MEN się pojawiają.

- W tym stanowisku protestujących mocno wybrzmiewa, że oni chcą oddzielić protest od szkoły i dzieci. One nie mogą na tym ucierpieć. To coś innego niż mówi ZNP. Oni planują protest na czas egzaminów. Zgodnie z informacjami, o których wiele razy mówiliśmy, działania rządu i kuratoriów pójdą w tym kierunku, żeby egzaminy mogły się płynnie odbyć. Wierzę i ufam, że nikt nie będzie grał emocjami uczniów i rodziców. Możemy spierać się co do przepisów i wynagrodzeń, ale nie mogą na tym cierpieć uczniowie, którzy mają stres przed egzaminem. Oni się zastanawiają, czy egzamin będzie. Na dzisiaj egzaminy odbędą się zgodnie z terminami.

 

Nie obawia się pan tego, że jakby nauczyciele z innych szkół lub emeryci mieli w protestujących szkołach przeprowadzać egzaminy, może wywołać trwałe pęknięcie w środowisku?

- Opatrzność nas postawiła na różnych miejscach. Nauczyciele są w szkołach, żeby realizowali swoje obowiązki. To jest ta odpowiedzialność, która powinna przyświecać tym, którzy kreują rzeczywistość jeśli chodzi o protesty nauczycielskie. Mam na myśli stronę związkową. Obawiam się takiej sytuacji. Psychika ucznia jest mocno nadwyrężona przed egzaminem. Trzeba wyciszenia i dobrego przygotowania się szkół i nauczycieli. Oni są przygotowani. Kwestia w tym, żeby w całym tym dialogu, który jest prowadzony i nastawiony na poprawę sytuacji nauczycieli… Ten proces musi trwać. Oczekują kolejni pracownicy, którzy też mówią o wynagrodzeniach. Trzeba pogodzić ze sobą działania prospołeczne, prorozwojowe rządu i rozłożyć to na lata. Jest propozycja podwyżek. Mam nadzieję, że rozmowy się będą toczyć i dojdą do szczęśliwego końca.

 

Znamy już bilans skutków wichur w Małopolsce, które w weekend dały się we znaki mieszkańcom? Jak duże są straty?

- Mieliśmy swoistą kumulację podmuchów wiatru. Po sobotnio-niedzielnych warunkach, kiedy straż pożarna wiele razy interweniowała, wydawało się, że usunęliśmy skutki. Potem była druga fala z niedzieli na poniedziałek. Było wtedy jeszcze gorzej. Mówimy o ponad 3000 uszkodzonych budynków. Ponad 280 ma zerwane poszycie dachowe w całości lub w części. Także mówimy o 4 budynkach szkolnych z uszkodzonymi dachami. Jest procedura niesienia pomocy w wymiarze doraźnym. To wypłata zasiłku w wysokości 6 tysięcy. Jest też wypłata wsparcia na remont budynku gospodarczego lub mieszkalnego. To 20 lub 10 tysięcy. Jest też fundusz klęskowy MSWiA na budowę nowego budynku do 200 tysięcy złotych. Na dzisiaj pojawiła się informacja tylko z jednej gminy z gminy Stryszów. Tam są złożone 3 wnioski o wypłatę środków na częściowy remont budynków. Gminy przygotowują się do składania wniosków. Urząd Wojewódzki jest gotowy. Przypomnieliśmy samorządowcom jaka jest ścieżka, jeśli chodzi o składanie wniosków. Jesteśmy gotowi, żeby to realizować. W stosunku do interwencji w terenie, wniosków nie ma jednak dużo.

 

Jest jakiś termin, w którym samorządy powinny dostarczyć takie informacje?

- Nie. Rozumiem jednak, że samorządy pracują w terenie i przygotowują wnioski. W najbliższym czasie to trafi do nas. My przekażemy to do MSWiA.

 

Dzisiaj sesja Rady Miasta Krakowa. Inicjatorzy unieważnionej przez pana uchwały, dotyczącej konsultacji społecznych ws. budowy pomnika AK, chcą wrócić do tego pomysłu. Tym razem zaproponują projekt uchwały wolny od wad?

- Inicjatorzy tego pomysłu mieszają ze sobą dwie rzeczywistości. Kilka tygodni temu podpisałem się pod listem otwartym przypominającym o historii tego niepowstającego pomnika AK. Podpisał się też marszałek. Ja oddzielam to od trybu nadzorczego wojewody nad samorządami. Dlatego ta uchwała została zakwestionowana, jako niezgodna z prawem. Wskazane zostały formalne błędy popełnione po drodze. Mimo dodatkowych wyjaśnień, nie zostały rozwiane wątpliwości. Uchwała została uchylona.

 

Pan zarzucał, że nie uzasadniono zasadności przeprowadzenia konsultacji i nie zdefiniowano pojęcia „panel obywatelski”.

- Tak. To są te uchybienia wskazane w tej uchwale. Do tego uchwałę rozpatrujemy w kontekście pięciu wcześniejszych.

 

Ona w zasadzie kasuje te wcześniejsze uchwały.

- Tak, ale też błędy formalne dyskredytują ją. Decyzja o jej uchyleniu została podjęta. Samorząd może podjąć kolejną uchwałę. Nie ma bariery. To się pewnie będzie działo. Ja zwracam uwagę, że każdy mieszkaniec Krakowa, ta debata zresztą wykracza poza Kraków i Małopolskę, ma prawo wyrazić swoją opinię. Mocnym środowiskiem, które nie może być pomijane, są sami żołnierze AK, którzy czekają na budowę tego pomnika.

 

Jest jakiś kłopot z jakością legislacji samorządowców z Krakowa? W ostatnich dniach kolejny akt prawny pan unieważnił. Tym razem dotyczący lokalnych standardów urbanistycznych.

- To prawda. Lokalne standardy to nie jedyna uchwała uchylona. Podobne działania były w stosunku do Zakopanego. Dzisiaj zostanie to wysłane do Zakopanego. Po to jest nadzór prawny wojewody, żeby wychwytywać błędy, zwracać uwagę na niechlujność stanowienia prawa. Mam nadzieję, że Rada Miasta wyciągnie z tego wnioski. Ta uchwała o lokalnych standardach nie odwołuje się wprost do przepisów ustawowych mówiących o wysokości, ilości kondygnacji, które powinny być i ile kondygnacji powinien mieć budynek w stosunku do najwyższego budynku w promieniu 250 metrów zabudowy.