To jest klasyka gatunku, tylko że teraz w wersji turbocyfrowej. Oszustwo na pilność i autorytet. Przestępcy doskonale wiedzą, co robią. Oni polują na nasze hormony stresu. Widzisz w tytule Ministerstwo Cyfryzacji i do tego wielkimi literami słowo PILNE. Adrenalina skacze, a logiczne myślenie w tym momencie idzie na kawę. To jest po prostu rzucenie przynęty. Niestety, zawsze ktoś się złapie.
Mamy tu dwa ciekawe manewry. Pierwszy to było takie sprytne oszustwo na prezent z wirusem. Dostajesz mail, który brzmi hiperważnie, np. - "Proszę o pilną weryfikację kontaktów w ramach Krajowego Programu Cyberbezpieczeństwa 2024-2028". Sam szef urzędu by w to kliknął, bo musi. Klikasz, otwierasz arkusz kalkulacyjny, a tu zamiast listy kontaktów na twój komputer wjeżdża cała armia złośliwego oprogramowania.
Drugi manewr to jest dopiero majstersztyk socjotechniki. Zero wirusów, czysta psychologia. Atakujący wysyłają mail z fałszywego adresu [email protected] Zauważcie, że wygląda prawie jak prawdziwy adres gov.pl, ale to jest pułapka. Hakerzy proszą po prostu - podajcie nam dane osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. To jest tak, jakby złodziej zadzwonił do was do domu, podał się za pracownika ZUS i zapytał, gdzie pan trzyma kluczyki do nowego auta.
Jaki z tego wniosek? Bardzo prosty. Jeśli mail jest podejrzany, musisz sprawdzić trzy rzeczy. Po pierwsze - adres nadawcy. Czy na pewno to końcówka gov.pl? Czy może jakieś dziwne govministry? Po drugie - tytuł. Czy naprawdę musisz klikać się w załącznik z hasłem pilne? Żaden urząd nie załatwia poważnych spraw klikaniem w ostatniej sekundzie. No i w końcu po trzecie - potwierdzenie. Zamiast klikać w cokolwiek, weź telefon i zadzwoń do tego urzędu, ale nie na numer z maila. Znajdź oficjalny numer na rządowej stronie i zapytaj, czy na pewno to państwo do mnie wysłali.
Hakerzy to cyfrowi iluzjoniści. Nie dajmy się nabrać na ich iluzję autorytetu.
