To jeden z najbardziej podstępnych i co gorsza, najskuteczniejszych trików, jakie krążą w sieci. Dlaczego? Bo oszuści celują w naszą ciekawość i w nasz strach przed urzędami. No, kto by nie chciał sprawdzić, co tam urząd skarbowy ma nam do powiedzenia. Jak już klikniemy, włącza się nasza rutyna. Widzimy okienko logowania, więc automatycznie wpisujemy hasło i jesteśmy złapani.
To jakby ktoś nam wysłał list polecony z urzędu. Otwieramy go, a w środku jest prośba, żebyśmy podeszli do okienka i podali klucze do swojego domu, bo tylko wtedy dostaniemy ważną informację. No przecież nikt by nam tego nie zrobił. A w internecie z jakiegoś powodu robimy to nagminnie. Otwieramy pliki HTML, które tylko udają oficjalne strony. A w rzeczywistości są pułapkami. To tak zwany phishing, czyli łowienie na haczyk.
Co robić, żeby nie dać się złapać? Przede wszystkim urząd skarbowy nigdy nie wysyła w załącznikach plików HTML. A wszelkie informacje, które faktycznie do nas trafiają, można znaleźć na portalu podatkowym po zalogowaniu. Nigdy nie jest to wysyłane mailowo w załącznikach. Dlatego jeśli dostaniemy takiego maila, nie klikamy w niego, nie otwieramy załączników, nie wpisujemy żadnych danych. Zamiast tego sprawdzamy, co się dzieje, logując się bezpośrednio na oficjalną stronę urzędu skarbowego.
Po prostu nie wchodzimy przez te tylne drzwi, które otwiera nam oszust. Najważniejsze jest, by zachować zimną krew, pomyśleć dwa razy i sprawdzić oficjalne źródła, a potem takiego maila po prostu usunąć.