Szczyt w Waszyngtonie przybliżył nas do zawieszenia broni lub być może nawet do pokoju?
- Trudno powiedzieć. Informacje medialne na razie są szczątkowe. Najważniejsze, że brali w nich udział przedstawiciele UE i Europy. To ma być gwarant pokoju. Rozmawiamy z Putinem, który nie umie dotrzymywać słowa, dalej nie chce zawieszenia broni i dalej atakuje. To człowiek, który porwał 20 tysięcy dzieci i je rusyfikuje. Daleka jest droga do pokoju. Oby to był pierwszy krok.
Putin stawia warunek nie do przyjęcia, czyli oddanie Obwodu Donieckiego. Tam są umocnienia ukraińskie.
- To niewyobrażalne. To linia umocnień. W Waszyngtonie nie była poruszana sprawa oddania terytorium. To ma być na rozmowach Ukraina-Rosja. Nie wyobrażam sobie, że zostanie naruszona integralność granic państwa, agresor zaatakuje, wymorduje cywili, porwie dzieci, a potem dla zabezpieczenia pokoju zostawiamy mu trochę terytoriów.
Co Polska straciła z powodu nieobecności w Waszyngtonie?
- Politykę międzynarodową kreuje rząd. Powinien być tam premier. Przez działania prezydenta doszło do dychotomii. Nie może być tak, że obce państwo będzie nam mówiło, kto ma reprezentować Polskę. Straciliśmy wizerunek przez działania prezydenta.
Skoro mówi pan, że tam powinien być premier, to dlaczego nie było tam premiera?
- Przez działania pana prezydenta, który chce być zbawicielem Europy, ale mu to nie wychodzi. Umówił się z prezydentem Trumpem na 3 września. To niepoważna traktowanie polityki międzynarodowej. Powinien być tam premier.
Był tam prezydent Finlandii 5-milionowej, premierka Włoch, a Włosi niewiele przeznaczają na zbrojenie. Polska się chwali tymi pięcioma procentami PKB. Tymczasem przy tak ważnej okoliczności brakuje przedstawiciela Polski. Może szef polskiego rządu powinien te ambicje swoje polityczne jednak gdzieś schować i dla dobra nas wszystkich jednak się tam pojawić?
- Polska jest bardzo ważnym partnerem dla Ukrainy. Przez Jasionkę przepływa całe uzbrojenie. Przyjęliśmy milion Ukraińców, stoimy za nimi. Za naszą granicą toczy się wojna. Polska powinna tam być. Jak jednak widzimy, działania Pałacu Prezydenckiego nie ułatwiają prowadzenia polityki. To niepoważne. Ministerstwo próbowało się skontaktować z Pałacem Prezydenckim. Był brak odpowiedzi.
Nikt siłą szefa rządu chyba tu nie trzymał.
- Tak, ale muszą być wspólne uzgodnienia. Mieszając w polityce polsko-amerykańskiej doprowadzamy do tego, że nie będziemy poważnie traktowani.
Przyjęliśmy milion Ukraińców. Polacy otworzyli swoje domy zaraz po wybuchu tej pełnoskalowej wojny. Potem dołączyło to wsparcie Ukraińców instytucjonalne. Gdy się okazuje, że jest tak ważne wydarzenie jak to wczorajsze w Białym Domu, nie ma tam żadnego przedstawiciela naszego kraju...
- Powinien być. Zgadzam się.
Czym sobie obywatele zasłużyli na taką klasę polityczną? Sami stanęli na wysokości zadania politycy. Najważniejsi nie stanęli.
- Ministerstwo spraw zagranicznych kontaktowało się z Pałacem Prezydenckim. Był tu problem.
Co dalej w takim razie? Co po tej nieobecności? Jaka inicjatywa polska? Jaka będzie rola w ogóle naszego kraju?
- Były zapowiedziane rozmowy dwu i trójstronne. Premier Finlandii chyba stwierdził, że dobrze by było, żeby to były rozmowy z Europą. Jak takie rozmowy będą, Polska powinna tam być.
Minister sprawiedliwości, licząc się z prezydenckim wetem w sprawie ustaw sądowych, sonduje wygaszanie obecnej KRS i reaktywację KRS sprzed tych zmian wprowadzonych przez Prawo i Sprawiedliwość. Czy pan poparłby takie rozwiązanie? Chodzi o wygaszenie uchwałą sejmową.
- Rozmawiamy o tym. Spotkaliśmy się z ministrem Żurkiem. Kolejne spotkanie jest ustalone na najbliższy czas. Polska 2050 tam będzie. Ja jestem zwolennikiem rozmów, nie siłowego przejmowania. W kwietniu bądź w maju kończy się kadencja KRS. Może dla spokoju warto myśleć o tej dacie i wiązać z nią zmiany w KRS?
Czyli niekoniecznie wygaszanie uchwałą sejmową?
- Uchwała sejmowa była podjęta ws. stosunku Sejmu.
Ale nie ws. wygaszenia.
- Trudno na podstawie uchwały Sejmu wygasić KRS. Będziemy jednak rozmawiać.
Gdyby takie rozwiązanie zostało wprowadzone, nie pogłębiłoby to chaosu? Mielibyśmy KRS legalną i nielegalną.
- Tak. Potem prezydent zaprosi do Pałacu panią przewodzącą i będą dwa KRS-y. Polacy są tym zmęczeni. Jest wieczna przepychanka sędziów, polityków. To musi się skończyć. Dla obywatela nie jest ważny sam KRS, ale poczucie sprawiedliwości, poczucie sprawczości i szybkość procesów. Z tym nie możemy się uporać od dekad. To zadanie ministra. Cyfryzacja jest ważna, ale najważniejsze jest zwiększenie ilości etatów, asystentów, żeby sądy szybciej orzekały.
Rozumiem, że jeśli minister sprawiedliwości rozmawia z kimś z Polski 2050, to rozmawia z panem, bo pan reprezentuje środowisko sędziowskie i jest pan szefem klubu parlamentarnego?
- Będziemy rozmawiać. Ja uważam, że nie powinno się robić tego siłowo. Nie może być kolejnej wojny. Porozmawiamy jednak w tym tygodniu.
Rekomendowane przez pana rozwiązanie to poczekanie do maja, kiedy wygaśnie kadencja KRS?
- To jeden ze scenariuszy. Chcę go położyć na stole.
Sprawa wątpliwości związanych z wykorzystaniem pieniędzy z KPO ostatecznie pogrążyła kandydaturę minister Pełczyńskiej-Nałęcz na stanowisko wicepremierki?
- Wicepremierem z Polski 2050 będzie osoba wskazana przez klub. Zrobimy to demokratycznie. Na stole jest kandydatura pani minister, ale zdecyduje klub.
Skoro w zeszłym tygodniu nie doszło do dymisji szefowej Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, to znaczy, że już do niej nie dojdzie?
- Nie wyobrażam sobie, żeby ta rozdmuchana afera doprowadziła do dymisji pani minister. Pani minister wyjaśniła, jakie podjęła kroki. To promil całego KPO. Ten projekt HoReCa był tworzony za czasów PiS. Jest kilka lat po pandemii. KPO miało pomóc zaraz po pandemii. Traktujemy przedsiębiorców jako oszustów. To niesprawiedliwe. Oni przez pandemię cienko przędli. Branże upadały. Sam broniłem restauracji w Krakowie, żeby mogli działać. Jak my teraz realizujemy projekt rozszerzenia ich działalności, to odżegnujemy ich od czci i wiary. To nie jest sprawiedliwe.
Z pewnością inaczej ta rozmowa by wyglądała, gdyby te pieniądze zaraz po pandemii trafiały do przedsiębiorców, kiedy jeszcze świeże byłyby wspomnienia z pandemii, niż teraz po kilku latach.
- To wina PiS. Oni zablokowali KPO.
Pan nie ma wątpliwości co do tych konkretnych dotacji?
- Ja nie lubię się opierać na doniesieniach medialnych. Mówienie, że ktoś sobie zrobił ogród terapeutyczny prowadząc hotel, mnie nie oburza. Jak ktoś wykorzystał te środki dla własnej przyjemności, jest to skandal. Została odwołana szefowa PARP, są kontrole ze strony ministerstwa. Do połowy września ma to być zakończone. Jak będzie taka konieczność, pieniądze zostaną zwrócone.