Ojciec na scenie
Filip Komajda, animator kultury, pedagog teatru i performer, od dawna poszukiwał formy, która pozwoliłaby mówić o ojcostwie w sposób głęboki, osobisty, a jednocześnie społecznie zaangażowany. Tak powstał projekt "Tacierzyństwo. Próba" - realizowany w ramach rezydencji artystycznej w Przestrzeniach Sztuki Teatru Figur w Krakowie. Wraz z Adamem Grzanką i Michałem Sinkowskim, również ojcami, stworzył spektakl oparty na rozmowach, improwizacjach, emocjach.
"Nazywam się Filip. Jestem tatą. Strasznie to lubię" - tymi słowami kończy się performance. Dla uczestników projektu ojcostwo to coś znacznie więcej niż status społeczny - to istotna część ich codzienności. - To jest totalna metafizyka. Każdy dzień z moim synem to coś wyjątkowego. Zachęcam tych, którzy nie spróbowali - mówi Adam Grzanka.
Wymyślając projekt, chciałem stworzyć przestrzeń dla ojców, żebyśmy mogli porozmawiać o tym, jak się czujemy w byciu tatą, wziąć na warsztat nasze przeżycia, ale też zobaczyć różne społeczne problemy, które dotykają ojców, ponieważ często nie jesteśmy traktowani jako równorzędny rodzić, jesteśmy pomijani. W trakcie projektu okazało się, że sam tego potrzebowałem, tej wspólnoty wrażliwych ojców, w której moglibyśmy podzielić się przemyśleniami, poczuć się sobą - mówi Filip Komajda.
Projekt "Tacierzyństwo. Próba" nie ucieka od trudnych tematów. Mężczyźni dzielą się swoimi doświadczeniami ojcostwa, ale też frustracją, ponieważ wciąż często są traktowani jako "drugi rodzic". Jednocześnie nie obwiniają systemu. Z pokorą przyznają, że to pokoleniowe zaniedbania mężczyzn sprawiły, że dziś ojcowie muszą dopiero odzyskiwać swoją przestrzeń. - Nie chodzi o to, żebyśmy pokazali, jak nam jest źle. Raczej, że jesteśmy i chcemy być. Że chcemy się uczyć, wspierać nasze partnerki, być obecni - dodaje Filip Komajda.
W spektaklu znalazły się bardzo osobiste historie. Część wypowiadana była na żywo, część w formie nagranych rozmów z warsztatów. To, co padło ze sceny, nie było aktorską kreacją, to była prawda.
Było naprawdę trudno się nie rozpłakać. Szczególnie gdy rozmawialiśmy o naszych ojcach. W moim przypadku to był rodzaj rozliczenia. To, czego nie dostałem, próbuję teraz dawać swojemu dziecku - mówi Michał Sinkowski.
(cała rozmowa do posłuchania)