Sąsiedzką solidarność widzimy głównie w małych miejscowościach i w sytuacjach, gdy cierpi dziecko. Do dziś trwa akcja zbiórki pieniędzy na pomoc pogorzelców w Prusach, którzy w wyniku pożaru w grudniu stracili bliskich.
Pomimo przejawu wielkiej życzliwości, wciąż pojawia się zjawisko rozproszenia odpowiedzialności. Krakowianie, jak pokazują badania, w sytuacjach wandalizmu rzadko dzwonią po straż miejską, gdyż boją się o swoją anonimowość. Jakie więc mechanizmy społeczne sprzyjają odwadze cywilnej, jakie zaś ją ograniczają? Czy łatwiej być odważnym, gdy grożą za to represje lub ostracyzm? W jaki sposób można odnieść pojęcie odwagi cywilnej do takich pojęć jak nieposłuszeństwo obywatelskie i honor?
Gośćmi programu "Przed hejnałem" są Joanna Ziaja – psycholog społeczny i Elżbieta Konieczna – sołtys wsi Prusy.
Zapis fragmentu rozmowy:
W Prusach całkiem niedawno temu doszło do ogromnej tragedii:
Elżbieta Konieczna: Dziewiątego grudnia wybuchł pożar w domu jednorodzinnym. Śmierć poniosły trzy osoby, w tym 2,5 letnie dziecko. Czterem osobom, łącznie z dzieckiem, udało się uciec z płonącego domu, a jeszcze wcześniej wyszła do pracy właścicielka domu. Osoby, które się wydostały, od razu trafiły do szpitala. Tragedia była ogromna i potrzebna była wielka pomoc. Ta pomoc płynie cały czas od sąsiadów, ale i od gminy.
Czy ludzie mają potrzebę niesienia pomocy i tylko czekają na okazję, aby jej udzielić?
Joanna Ziaja: Tę chęć niesienia pomocy wynosimy z domu, uczymy się tego, czujemy dyskomfort, gdy widzimy, że inni cierpią. Niektóre koncepcje mówią, że nie istnieje pomaganie dla pomagania. Pomagamy tylko wtedy, gdy zyski przewyższają straty. Zyskujemy dobre samopoczucie, sławę, rozgłos. Zwolennicy innej teorii twierdzą, że istnieje coś takiego jak pomoc całkowicie bezinteresowna wynikająca z tego, że wczuwamy się w czyjąś sytuację. To wyjaśnia, dlaczego chętniej pomagamy osobom podobnym do nas, zarówno pod względem wyglądu, jak i psychiki czy sytuacji życiowej, w podobnym wieku czy płci.
A czy chętniej pomagamy osobom, które znamy, czy wolimy pozostawać anonimowi?
Joanna Ziaja: Chętniej pomagamyosobom bliskim. Poczucie anonimowości zmniejsza chęć pomocy, bo rozprasza się poczucie odpowiedzialności. Gdy trzeba pomóc, trzeba wskazać konkretną osobę do danego zadania np. zadzwonienia na policję czy pogotowie.
Elżbieta Konieczna: Ludzie pomagają też ponieważ wczuwają się w tę sytuację i wiedzą, że ta sytuacja może także ich spotkać.
Jak reagują osoby, którym się pomaga?
Joanna Ziaja: Czasem osoby niechętnie przyjmują pomoc, bo to godzi w ich poczucie wartości, pokazuje, że czegoś im brakuje, że z czymś sobie nie radzą. Nie chcą mieć także długu i czasem osoba, której pomogliśmy, ku naszemu zaskoczeniu, odwraca się od nas. Część osób świadomie nie chce przyjąć pomocy, by nie mieć takiego długu wdzięczności.