Urzędnicy Ministerstwa Klimatu i Środowiska dopięli swego, zapowiadając, że ustawa o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych zostanie uchwalona przed końcem 2020 r. Ministerstwo zakłada, że do 2040 r. w polskiej części Morza Bałtyckiego powstaną farmy wiatrowe o łącznej mocy 11 GW. Taka skala ma oznaczać wygenerowanie inwestycji wartych około 130 mld zł i utworzenie 77 tys. miejsc pracy w polskiej gospodarce.  Branża wiatrowa nie kryje swego zadowolenia.

W ustawie O morskiej energetyce wiatrowej przyjęto, że do połowy 2021 r. zostanie przyznane wsparcie dla inwestorów planujących budowę pierwszych farm wiatrowych na Bałtyku – w drodze indywidualnych decyzji Urzędu Regulacji Energetyki i z pominięciem procedury aukcyjnej.
Zgodnie z unijnym prawem na zastosowanie takiej procedury jest czas tylko do połowy przyszłego roku. Później konieczne będzie zastosowanie mechanizmów wprowadzających konkurencję między inwestorami, którzy o gwarancje sprzedaży energii będą musieli ubiegać się w aukcjach. Właśnie taki mechanizm przewidziano w ustawie dla kolejnych projektów morskich farm wiatrowych na Bałtyku, które są na razie na mniej zaawansowanym etapie przygotowań.

Z Kamilą Tarnacką,  wiceprezezem PSEW, rozmawiała Ewa Szkurłat