Pieśni i ogień o świcie
Wraz z przesileniem letnim przychodzi noc wyjątkowa - najkrótsza w roku, pełna śpiewu, tańców wokół ogniska, ziół, zaklęć i dawnej magii. Od trzech lat, o świcie, w Krakowie rozbrzmiewa bardzo szczególny koncert. Artyści związani ze sceną muzyki tradycyjnej, a przede wszystkim z festiwalem EtnoKraków/Rozstaje rozpoczynają śpiewanie godzinę przed świtem, by wspólnie powitać dzień. Są wśród nich uczestnicy warsztatów prowadzonych przez Joannę Słowińską oraz zespół Łada, zafascynowany pieśniami Gór Dynarskich. W tym roku do chóru dołączył Torgeir Vassvik - muzyk pochądzący z ludu Sámi, łączący technikę śpiewu joik ze śpiewem gardłowym. Artyści i publiczność zgromadzili się wokół ogniska, które tym razem faktycznie zapłonęło w środku miasta.
Zioła, ogień i miłość - potrójna moc
Symbolika kupalnej nocy jest gęsta jak zapach ziół. Bylica, piołun, nasięźrzał miały magiczną moc miłosną, ale także odstraszały duchy, które według wierzeń naszych przodków, towarzyszyły im na co dzień, a nie wszystkie miały przyjazne intencje. Dziewczęta rzucały wianki na wodę, a chłopcy wyławiali je potem z rzeki lub jeziora. W rejonach, gdzie rzeki nie było, panny rzucały wianki przed siebie, w kierunku strzechy albo drzewa. To była noc kobiet - to one rozpalały ogień, one wróżyły, one tańczyły. A potem przychodzili mężczyźni.
Można było sobie pozwolić na bardzo wiele, zwłaszcza, że ogniska były palone przy udziale dużej ilości ziół, które na pewno wpływały na odwagę i otwartość ludzi, którzy wokół niech się gromadzili. Pieśni też o tym świadczą, choć mamy bardzo niewielką liczbę zachowanych tych naprawdę sobótkowych. Jednak w zwrotkach czy strofach, które znalazłam, zawsze przeplata się ogień, dziewczyna i chłopak i zawsze zioła: bylica, piołun, łopian.
- przekonywała w Radiu Kraków Joanna Słowińska. Pieśniarka dodawała, że pieśni, które przetrwały, często są już wygładzone, przetworzone przez cenzurę czasu i religii. Ale gdzieniegdzie przebija jeszcze dzikość: Już bylicy gałąź trzeszczy, czarownica w ogniu wrzeszczy, już bylicy gałąź pęka, czarownica w ogniu stęka.
Folklor współcześnie: odtwarzanie i tworzenie na nowo
Także etymologia nazwy jest niejasna, a teorii, czym jest kupała, przynajmniej kilka. Słowo mogło wziąć się z indoeuropejskiego pierwiastka kump, oznaczającego grupę, gromadę, zbiorowość. Być może istniało bóstwo Kupała, a może chodzi po prostu o kąpiel. Joanna Słowińska proponuje trop związany z ogniskiem czyli kąpałecką. Jak wspomina - w jej dzieciństwie sobótki nie było - przynajmniej nie w praktyce. To, co dziś nazywamy odrodzeniem tradycji, to często rekonstrukcja z fragmentów literackich czy muzycznych. Ale to, co najważniejsze, pozostaje żywe: wspólna zabawa, rytm serca przy bębnie, dźwięk głosu przy ogniu, ruch wokół światła i cienia.
Kwiat paproci? Ja już znalazłam
Na koniec rozmowy Joanna śmieje się, że nie musiała tej nocy szukać kwiatu paproci, bo już go kiedyś znalazła. Kwiat paproci nie istnieje, ale jako symbol pełni życia i spełnionej miłości jest przecież całkiem realny do osiągnięcia.