Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Nie ukończyła szkoły teatralnej, stała się ikoną kina

Małgorzata Braunek to postać, która wciąż fascynuje polską kulturę, nie tylko za sprawą swojego aktorskiego dorobku, ale również dzięki niezwykłej, pełnej zwrotów akcji biografii. Choć na zawsze pozostanie ikoną polskiego kina, jej życie daleko wykraczało poza ekran filmowy. Joanna Podsadecka, dziennikarka i autorka biografii Braunek, ukazuje tę wielowymiarową postać w całej jej złożoności – od spektakularnych ról w filmach Wajdy czy Hoffmana, po wycofanie się z aktorstwa i duchowe poszukiwania, które odmieniły jej życie. Więcej o życiu niesamowitej kobiety opowiedziała w rozmowie z Sylwią Paszkowską.

Nieoczywisty start wielkiej kariery

Choć Małgorzata Braunek zapisała się w historii polskiego kina jako niezapomniana aktorka, jej początki w branży filmowej były nieco przypadkowe. W młodości nie planowała kariery aktorskiej – została odkryta przez Kazimierza Kutza i to właśnie on dał jej pierwszą większą szansę w filmie "Skok". To doświadczenie, jak i współpraca z Wajdą ("Polowanie na muchy") czy Hoffmanem ("Potop"), szybko wyniosły ją na szczyt popularności.

Jej role były nietuzinkowe i często budziły kontrowersje. Z jednej strony grała postacie delikatne i eteryczne, jak Oleńka w ekranizacji "Potopu", a z drugiej – silne, niezależne kobiety, które wyprzedzały swoje czasy, jak Irena w "Polowaniu na muchy". Właśnie te kontrasty zbudowały jej wyjątkowy wizerunek.

(cała rozmowa do posłuchania)

Joanna Podsadecka, fot. Krzysztof Bzdeń

Joanna Podsadecka, fot. Krzysztof Bzdeń

Silna i niezależna – także poza ekranem

Życie aktorki wcale nie było tak idylliczne, jak mogłoby się wydawać. Od młodości musiała zmagać się z dyskryminacją – zarówno z powodu niemiecko brzmiącego nazwiska, jak i wyznania ewangelickiego. W czasach, gdy niemal wszyscy uczniowie chodzili na lekcje religii katolickiej, jej odmienność stawała się przyczyną wyzwisk i izolacji. Te doświadczenia ukształtowały jej silną osobowość i determinację, by iść pod prąd, niezależnie od opinii innych.

Braunek nie bała się łamać schematów również w życiu osobistym. W wieku 20 lat wyszła za mąż za Janusza Guttnera – decyzja była wyrazem buntu wobec apodyktycznej matki. Małżeństwo jednak szybko się rozpadło, gdy poznała Andrzeja Żuławskiego. Intensywny związek z reżyserem był momentem wielu przemian w jej życiu, ale też źródłem trudnych doświadczeń. Praca nad filmami Żuławskiego, jak "Trzecia część nocy" czy "Diabeł", stawiała przed Braunek ogromne wyzwania emocjonalne i wywoływała pytania o granice, jakie może przekroczyć aktor.

Oleńka, która podzieliła Polskę

Rola Oleńki w "Potopie" to bez wątpienia najbardziej ikoniczna postać w karierze Braunek, choć sama aktorka początkowo nie była przekonana do udziału w filmie Jerzego Hoffmana. Polacy przywiązani do wizji bohaterów Sienkiewicza mieli zastrzeżenia do jej chłodnej urody, widząc w niej raczej femme fatale niż ciepłą, romantyczną pannę z powieści. Decyzja Hoffmana, by obsadzić Braunek zamiast Barbary Brylskiej – faworytki plebiscytu – wywołała w kraju ogromne emocje. Aktorka jednak udowodniła swoją wartość, kreując postać Oleńki w sposób, który do dziś jest dyskutowany.

Nie mniej kontrowersji wzbudziła jej rola Izabeli Łęckiej w telewizyjnej adaptacji "Lalki". Braunek stworzyła interpretację daleką od tradycyjnego obrazu bohaterki – jej Łęcka była silna, a zarazem pogardliwa wobec Wokulskiego. Choć widzowie nie zawsze zgadzali się z jej wizją, sama aktorka uważała tę rolę za jedną z najdojrzalszych w swojej karierze.

Porzucenie aktorstwa i nowe życie

W wieku 33 lat Małgorzata Braunek zrezygnowała z aktorstwa, szukając głębszego sensu życia. Był to krok, który zaskoczył wielu – aktorka u szczytu popularności porzuciła wszystko, co dla innych było celem. Zaczęła praktykować buddyzm, w którym odnalazła spokój i spełnienie. Jej duchowe poszukiwania prowadziły ją daleko od blasku reflektorów, ku wewnętrznej harmonii.

Po latach powróciła na ekran, ale już na własnych warunkach. Zagrała m.in. w "Tulipanach" Jacka Borcucha – filmie, który był hołdem dla dojrzałości i życiowej mądrości. Tym razem nie chodziło o karierę, lecz o radość tworzenia.

Autor:
Sylwia Paszkowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię