Porozmawiamy o fascynującym projekcie FAMOS, który realizujesz - zakłada on budowę na morzach i oceanach sztucznych wysp produkujących energię.
Prof. Aleksandra Wagner, Instytut Socjologii UJ: Projekt rozpoczęliśmy niedawno, jest finansowany przez europejskie partnerstwo na rzecz „niebieskiej gospodarki” (Blue Economy). To inicjatywa, której celem jest walka o poprawę klimatu i zwiększenia neutralności klimatycznej, także wykorzystanie w większym zakresie odnawialnych źródeł energii, w tym przestrzeni oceaniczne. Morza i oceany zajmują przecież 70 proc. powierzchni naszego globu, ludzi jest coraz więcej, a jakoś musimy tę przestrzeń, którą mamy i która jest ograniczona, podzielić na produkcję energii, żywności i rekreację. Nasz projekt wpisuje się w to. Pojawił się więc pomysł, żeby w pełniejszy sposób wykorzystać powierzchnię mórz i oceanów – budując wyspy, które będą dryfowały na powierzchni wody.
Technologicznie jest to już możliwe?
- To jest projekt eksperymentalny. Mamy pierwsze badania, publikacje, ale też prototyp - sztuczna wyspa energetyczna powstała u wybrzeży Danii. Ale wciąż są jednak problemy, bo wyspa musi być przecież ekonomicznie opłacalna, wytrzymać ekstremalną pogodę (sztormy, napór fal, wiatr) i jeszcze współegzystować z bioróżnorodnością. Nie chcielibyśmy za cenę ochrony klimatu zniszczyć bogactwa, które jest w morzach i oceanach. Ono powinno zostać dla przyszłych pokoleń.
Co na takiej wyspie ma się znajdować? Bo jeżeli będzie ona produkować energię, to chyba panele fotowoltaiczne?
- To nie jest jedna wyspa. Będzie się składać z modułów – proszę sobie wyobrazić regularne, płaskie sześciokąty połączone ze sobą specjalnymi kotwicami. Kotwice będę łączyły ze sobą moduły, ale też kotwiczyły wyspę w morzu. Chodzi o to, żeby te wszystkie części były elastyczne i równocześnie nie odpłynęły za daleko. Na wyspie będą wiatraki, czyli wykorzystamy energię wiatru; będą też panele fotowoltaiczne, więc również i energię słoneczną. Trzeci pomysł to wykorzystanie energii z fal, rozwiązanie to na razie testujemy. Te wszystkie urządzenia i instalacje mogą zająć obszar nawet trzech kilometrów kwadratowych, a przestrzeń pomiędzy nimi trzeba czymś wypełnić.
Rekreacja?
- Też. Ale ważne są również potrzeby społeczne. Można postawić przetwórnię ryb, która będzie potrzebowała zaplecza dla pracowników; można zbudować centrum edukacyjne, w którym będziemy opowiadać o morzu i oceanie. A skoro centrum, to wycieczki, a jak wycieczki, to jakaś gastronomia. Chcielibyśmy zorganizować wyspę we współpracy z ludźmi, którzy są związani z morzem – ekologami, biologami i ekspertami od prawa międzynarodowego, transgranicznego, bo może być i tak, że wyspa będzie podlegać takim regulacjom. Są jeszcze ludzie, którzy prowadzą biznesy, chociażby rybacy. Ale nasz projekt nie polega na budowie wyspy, tylko na stworzeniu jej prototypu, który potem będzie mógł wejść na rynek i znaleźć inwestora. Projektem zajmują się również nasi koledzy z uczelni we Florencji, Adger w Norwegii czy na Cyprze – te zespoły pracują nad różnymi elementami. Tworzą modele matematyczne, numeryczne. Politechnika we Florencji ma niesamowite laboratorium – to ogromna hala z wielkim akwariami, które są ze sobą połączone. Naukowcy będą mogli tam badać i kontrolować siłę fal. Zobaczą, czy nasza wyspa jest odporna na konkretne parametry, czy trzeba je zmieniać. Chodzi o to, żeby wyspy były bezpieczne, wytrzymałe, efektywne i ekonomicznie opłacalne.
A jak przesyłać wyprodukowany prąd na ląd? Na wyspie nie będzie on przecież potrzebny w wielkich ilościach.
- Albo wymyślimy funkcje, dzięki którym będzie można konsumować energię na miejscu, albo trzeba będzie zaprojektować system do jej przesyłu (wtedy energia mogłaby być dostarczana do blisko położonych terenów). Projekt ma zaangażować zwykłych ludzi, ma ich włączyć w dyskusję, jak taka wyspa powinna wyglądać, co chcieliby na niej mieć. Tu nie da się już pracować na modelach matematycznych. I wtedy wchodzimy my, socjologowie...
A co ma socjologia do budowania sztucznej wyspy?
- Nasze najważniejsze zadanie to stworzenie obiektów w wirtualnej rzeczywistości. Dostaliśmy pieniądze na wyposażenie mobilnych laboratoriów, z którymi będziemy podróżować do miejsc wybieranych na lokalizacje wysp. Pokażemy ludziom, jak one mogą wyglądać; umożliwimy im wejście do wirtualnej rzeczywistości i zobaczenie takich obiektów, co będzie zachętą do tego, żeby je potem współprojektować. Mamy tu do czynienia z odwrotnym procesem – bardzo często przy konsultacjach jest tak, że najpierw powstają rozwiązania technologiczne i regulacje, a dopiero na końcu prowadzi się konsultacje społeczne (żeby zyskać akceptację i uniknąć później protestów). Zaczniemy inaczej – chcemy te idee, pomysły i potencjał kreatywności włączyć w proces projektowania. I to wyzwanie, ponieważ coś trzeba będzie przetłumaczyć na język technologii; nie wszystko, co sobie wymarzymy, będzie możliwe do stworzenia. Nasze zespoły technologiczne muszą zrozumieć, jakie są oczekiwania i odpowiedzieć na nie; albo wytłumaczyć, że coś nie jest możliwe. Będziemy pośrednikami, do tego już się przygotowujemy. Nie można też od razu przejść od konsultacji do wirtualnego zwiedzania. Pierwsza część naszego projektu to duże badania kulturowe, w których wykorzystamy metodę „capturing invisible” opracowaną przez Tadeusza Rudkę z naszego zespołu – rekonstruowanie socjotechnicznych wyobrażeń czyli sprawdzenia w danej społeczności (lub społeczeństwie), w jaki sposób technologia determinuje świat społeczny, naszą przyszłość. Czasami takie wyobrażenia są nieuświadomione, więc będziemy rekonstruować je naukowymi i popkulturowymi narracjami, które pokażą nam, jak ludzie wyobrażają sobie życie w oceanach/na oceanach; także mity, historie i opowieści. Chodzi o to, żeby zidentyfikować obszary związane z nadzieją, strachem, który może przecież tworzyć niepewność. Będą konkretne ryzyka, którym musimy przeciwdziałać. Kolejne zadanie, dość ambitne i mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, podnieść poziom refleksyjności kolegów inżynierów. Refleksyjności rozumianej tutaj jako zdolność do kwestionowania własnych założeń. Mamy narzędzia i techniki, żeby zapytać ich - od czasu do czasu - dlaczego wybierają takie dane, na jakich opierają się założeniach, czy są to jedyne możliwe założenia, czy wpisują się w jedyną akceptowalną wizję świata, czy można jednak zrobić coś inaczej.
Mówiłaś, że jest już pierwsza wyspa w pobliżu Danii. Kiedy będą następne? Kiedy zaczną pracować?
- Jeżeli wszystko się uda, a to przecież projekt obarczony dużym ryzykiem, będzie to możliwe za 10, 20.