"Dążymy do zbudowania administracyjnego systemu ważącego, który - na wzór fotoradaru kontrolującego prędkość - umożliwiałby ważenie pojazdów w ruchu i automatyczne nakładanie kar administarcyjnych" - powiedział w rozmowie z Radiem Kraków dr inż. Piotr Burnos z AGH. Auta, po najechaniu na zamontowane w jezdni czujniki nie byłyby zatrzymywane, tak jak to się dzieje teraz. Ważenie w ruchu miałoby wystarczyć by na kierowcę nałożyć karę. - Zatrzymywanie aut jest nieefektywne. Ważenie jednego pojazdu trwa od godziny do nawet dwóch czy trzech - zauważa dr Burnos.
Jak podkreśla naukowiec system miałby przede wszystkim działać prewencyjnie, podobnie jak fotoradary. - Po ich wprowadzeniu średnia prędkość pojazdów zmalała. Należy się więc spodziewać, że po zbudowaniu szczelnej sieci systemów ważących pojazdy w ruchu, przewoźnicy byliby bardziej ostrożni - uważa naukowiec.
Na system składają się czujniki nacisku zamontowane w nawierzchni jezdni, niewidoczne dla kierujących, a także aparatura pomiarowa przetwarzająca sygnał z czujników i kamery. - Wszystko po to, by w sposób automatyczny rejestrować wykroczenia polegające na przeciążeniu pojazdów - zaznacza naukowiec i dodaje, że przeciążone auta nie tylko niszczą drogi, ale przede wszystkim są zagrożeniem dla siebie i innych uczestników ruchu.
By z polskich dróg wyeliminować przeciążone auta, w całym kraju powinno się zamontować kilkaset takich systemów. Na razie istnieje jeden, badawczy, który służy naukowcom z AGH. Jest szansa, że w ciągu dwóch - trzech lat takie systemy zaczną się pojawiać. Do tego potrzebne są jednak nowe uregulowania prawne.
Zespół naukowców liczy kilka osób. Kierownikiem projektu jest profesor Janusz Gajda. AGH pracuje nad tym systemem wspólnie z Głównym Urzędem Miar i Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego.
Aleksandra Ratusznik