"Sceny z życia małżeńskiego"/Fot. HaWa/Narodowy Stary Teatr
Stara historia, nowe cienie
Scenariusz spektaklu opiera się niemal bezpośrednio na tekście Bergmana, a Anna Radwan i Juliusz Chrząstowski wcielają się w parę nestorów – Marianne i Johana. Nie była to łatwa rola, nie tylko aktorsko, ale i emocjonalnie.
Jesteśmy uczuciowymi analfabetami. I mimo że od premiery jego dzieła minęło ponad 50 lat, diagnoza wciąż jest aktualna, a może nawet bardziej gorzka niż kiedykolwiek. Ta historia dziś szokuje. Zwłaszcza scena przemocy w hotelu – brutalna, okrutna, a przez lata zakrywana mitologizacją tego, czym rzekomo miało być małżeństwo u Bergmana – mówi Juliusz Chrząstowski.
Małżeństwo to nie tylko pasmo wzlotów i upadków, ale też przestrzeń, w której uczucia są nieustannie tłumione i wypierane. Aktorzy podkreślają, że spektakl pozwala im zadawać pytania, które wciąż są niewygodne: o rolę kobiet, o obowiązki, o lojalność, o społeczne oczekiwania, które każą udawać, że wszystko jest w porządku.
Moja postać pracuje jako adwokatka w sprawach rozwodowych i mimo tego sama tkwi w emocjonalnej pułapce. Uśmiecha się, bo tego wymaga świat. Ale kto zapyta, czy ją to jeszcze nie boli? - mówi Anna Radwan.
Juliusz Chrząstowski i Anna Radwan/fot. Sylwia Paszkowska
Nowy element spektaklu to motyw choroby – Johan grany przez Juliusza Chrząstowskiego zapada na Alzheimera. Zabieg ten zmienia wszystko: dynamikę pary, znaczenie scen, kontekst wypowiedzi.
To choroba, która obdziera człowieka ze wszystkiego – z pamięci, z empatii, z języka. To także opowieść o tym, co zostaje – obowiązek, przywiązanie, może miłość w najczystszej postaci? - mówi Juliusz Chrząstowski.
Anna Radwan wciela się w kobietę, która zmaga się nie tylko z chorobą męża, ale też dziedzictwem społecznych ról. Rola matki, żony prawniczki – to narzucane maski. Gdzie miejsce na prawdziwe uczucia? Jej postać jest jednocześnie silna i krucha, wie, że powinna odejść, ale zostaje.
Spektakl "Sceny z życia małżeńskiego" nie jest łatwy - ani dla widzów, ani dla aktorów. Po przedstawieniu trudno zasnąć, wrócić do rzeczywistości.
Jeszcze dwie godziny krążę po domu. Czasem tylko siedzę w ciemności, bo te emocje nie wychodzą z człowieka od razu – mówi Anna Radwan.
Sztuka nie daje nam łatwych odpowiedzi. Zmusza do zadawania trudnych pytań – o miłość, przemoc, pamięć, granice czy życie we dwoje.