Zapis rozmowy Jacka Bańki z szefem krakowskiego PiS, Michałem Drewnickim.

W niedzielę zagłosuje pan na Łukasza Gibałę?

- Pójdę na wybory i nie zagłosuję na Aleksandra Miszalskiego.

Pytam o apel do wyborców PiS. Apeluje pan o pójście na wybory i niegłosowanie na Aleksandra Miszalskiego. Zatem albo na Łukasza Gibałę zagłosują wyborcy PiS, albo oddadzą głos nieważny.

- Zasadniczo tak. Nasz apel to apel struktur krakowskich, skonsultowany z ministrem Adamczykiem. Nie udzieliliśmy poparcia żadnemu kandydatowi. Zachęcamy wyborców PiS, by szli na wybory i odradzamy głosowanie na posła KO, Aleksandra Miszalskiego. Uznaliśmy, że jako PiS nie możemy milczeć. ¼ wyborców w Krakowie poparła Łukasza Kmitę lub listę PiS do Rady Miasta i Sejmiku. To pokazuje, że od wyborców prawicowych będzie decydowało, kto zostanie prezydentem miasta. Nie można umywać rąk.

Dlaczego nie chce pan zagłosować na Łukasza Gibałę, albo to zadeklarować? Jak pytałem wicerzeczniczkę PiS Urszulę Rusecką o to, powiedziała, że jakby mieszkała w Krakowie, to by zagłosowała na Łukasza Gibałę. Pan może to zrobić.

- Mogę, ale nie chcę publicznie mówić, jak będę głosował. Na wybory pójdę. Stawialiśmy na Łukasza Kmitę. Nie udało się wejść do II tury. Żaden z dwóch panów w II turze nie jest z naszej bajki. Nie wskażemy palcem. Każdy wyborca podejmie swoją decyzję. Oby poszli na wybory. Odradzamy głosowanie na Aleksandra Miszalskiego. Ten pan rysował sobie na czole 8 gwiazdek, wulgarny zwrot w stosunku do PiS i naszych wyborców.

O tym mówią politycy PiS. Jak środowiska PiS i wyborcy przyjęli pana apel? To wskazanie na Łukasza Gibałę lub nieważny głos. Łukasz Gibała głosował ze Skwerem Praw Kobiet przed siedzibą PiS przy ulicy Retoryka.

- Tak. Żadna z tych kandydatur nie jest z naszej bajki. Czasem jest wybór mniejszego zła. Uznaliśmy w PiS, że większym złem byłby Aleksander Miszalski. On w kampanii pokazał swoje oblicze. Pokazali wykorzystywanie złych metod, hejtu.

Mamy hejt z obu stron.

- Tak. Jednak zaczął się od KO. Były ataki personalne na rodzinę, wykorzystywanie odrażających profili na FB. Sok z Buraka się nawet uruchomił

Z jednej i drugiej strony są takie ataki. Mówi pan, że Łukasz Gibałą to mniejsze zło. On chce sprawić, żeby Kraków przestał odznaczać takie osoby jak arcybiskup Jędraszewski.

- Dlatego mówię, że nie wskazaliśmy nikogo. To dwóch kandydatów, którzy są daleko światopoglądowo od nas. Jak przychodzi do wyborów, każdy wyborca odpowie sobie, czy chce tego samego co w Gdańsku, Warszawie, czyli zabetonowania sceny politycznej na dekady, czy postawi na innego kandydat, który w teorii – nie ma większości w Radzie - będzie musiał balansować, żeby mieć poparcie.

Za dużo nie pobalansuje. Ma 7 radnych, państwo macie 12. 24 ma KO. Nie dość, że nie podoba mu się odznaczanie arcybiskupa Jędraszewskiego medalami, Łukasz Gibała chce skończyć ze sprzedażą gruntów z 98% bonifikatą dla Kościoła, chce otworzyć ogrody przyklasztorne dla krakowian, jest za aborcją do 12. tygodnia życia... Długo można wymieniać.

- Aleksander Miszalski podobnie. Jak chodzi o poglądy liberalne, obaj panowie są podobni. My rozmawiamy o tym, kto jest mniejszym złem. Uważamy, że mimo wszystko gorsza dla miasta byłaby osoba z partii Tuska, która wspiera negatywne zmiany w Polsce. Pewnie w kwestiach zasadniczych by były dyspozycje z Warszawy. Najgorzej by było, jakby PO w Krakowie się okopała i zrobiła sobie prywatne miasto jednej partii, jak w Gdańsku.

Nawet to panu nie przeszkadza, że Łukasz Gibała chciałby wyprowadzenia religii ze szkół?

- To mi przeszkadza, ale Aleksander Miszalski ma bardzo podobne poglądy. Jak trzeba wybierać, trzeba wybrać mniejsze zło. Większym złem jest Aleksander Miszalski.

KO straszy, że w zamian za poparcie PiS, wiceprezydentką zostanie Barbara Nowak. Bądźmy jednak realistami. Wiceprezydentura nie dla Barbary Nowak, ale dla bardziej koncyliacyjnego Michała Drewnickiego już tak?

- Nie. Jasno zadeklarowaliśmy w stanowisku, że nie wchodzimy w koalicje. Nie potrzebujemy ich. Nie mamy zamiaru partycypować we władzy. Wyborcy zdecydują. My nie chcemy stanowisk.

Pan rozmawiał z Łukaszem Gibałą o poparciu i ewentualnie, co w zamian?

- Nie. Nie rozmawiałem z Łukaszem Gibałą. To dowód, że nie było rozmów.

Witold Kozłowski utrzyma stanowisko marszałka w nowej kadencji Sejmiku?

- To prawdopodobne. Zaczęły się rozmowy o marszałku, wicemarszałkach, członkach zarządu. To otwarte. Trzeba porozmawiać w ramach struktur PiS i z centralą partii. To trudny wybór, kogo wskazać na te funkcje. Sejmik ma dużą władzę przy rozdziale środków, inwestycjach. To przed nami.

Jednym z kandydatów był poseł Kmita, który nie wszedł do II tury w Krakowie. To aktualna propozycja?

- Z tego co wiem, poseł Łukasz Kmita jest jednym z kandydatów na funkcję marszałka. Są też inne osoby. Ja wszystkiego nie wiem. Zajmuję się sprawami krakowskimi. Struktury wojewódzkie to minister Adamczyk. Wiem, że Łukasz Kmita został zgłoszony, ale zobaczymy. Są inne osoby: marszałek Kozłowski, wicemarszałek Smółka. Ławka jest szeroka. Rozmowy nie będą łatwe. Wiele osób zasługuje na to.

A opcja prezydencka? Minister Ćwik, jako opcja wykraczająca poza PiS?

- O tym nie słyszałem. Minister Ćwik kandydował do Sejmiku z okręgu podkrakowskiego. Zdobył mandat z 4 miejsca. Byłaby to z pewnością dobra kandydatura.

W zarządzie województwa będzie wreszcie ktoś z Krakowa?

- Uważam, że powinna być taka osoba. Jednak jak ostatnio pokazaliśmy, przez większą część kadencji była osoba z Krakowa, potem jej nie było, ale przewodniczącym Sejmiku była osoba z Krakowa, profesor Jan Tadeusz Duda. Kraków był silnie reprezentowany.