Podobnej historii nie wymyśliłby najlepszy scenarzysta. Jak doszło do tego, że wybitni księża poszli za objawieniami kobiety, która stanęła na czele nowego kościoła?
Kim była „Mateczka”?
To postać bardzo wieloznaczna. Z jednej strony świetnie diagnozowała kryzys ówczesnego kościoła na początku XX wieku. Z drugiej, miała magnetyczny wpływ na mężczyzn, ale i na kobiety. Ludzie, którzy ją znali, wchodzili w stan zachwytu. Po trzecie była osobą, która stworzyła ruch, który pociągnął za sobą w pewnym momencie 130 tysięcy osób. Pociągnął do wyjścia z kościoła, w sytuacji kiedy kościół był jednym z nośników tożsamości narodowej i społecznej.
Mariawityzm przed I Wojną Światową był nie tylko ruchem religijnym, to były dzieła dobroczynne , fabryki, szkoły , ochronki, przedszkola, osiedla, które wybudowano dla ludzi , wszystko w sytuacji ogromnego ostracyzmu – mówi Tomasz Terlikowski
To nie jest i nie ma być książka tylko o pewnym wyznaniu religijnym i jego historii, wbrew temu, co się wielu może wydawać. Nie jest moim zamiarem atakowanie mariawitów (...) Napisałem tę książkę wyłącznie po to, by spróbować ukazać, jak szczera, realna religijność, autentyczne poszukiwanie radykalizmu mogą się wyrodzić w coś zupełnie innego (...)
Charyzmatyczni przywódcy, wiara w objawienia, ślepe zaufanie (motywowane religijnie) zbyt często prowadzą do takich wypaczeń. Poznanie historii wspólnoty, która doświadczyła wszystkich tych problemów w stopniu o wiele większym niż wiele innych, może uchronić nas, współczesnych, od wchodzenia w środowiska, które opierają się na podobnych wizjach, założeniach, fundamentach.
A tych naprawdę nie brakuje – pisze w książce jej autor. „Mateczka” pyta nas czytelników o rolę rozumu, o granice władzy, kiedy władza przeradza się w przemoc i pod „płaszczykiem” religii ją realizuje.