W piątek Sejm zdecydował o wyższym podatku CIT dla banków. Dodatkowe miliardy mają wzmocnić zbrojenia naszego kraju. Co zrobi prezydent Nawrocki? Czy to jest rozwiązanie zgodne z Konstytucją? Dlaczego banki mają płacić więcej niż inne podmioty gospodarcze?
- Co do tego nikt nie może mieć wątpliwości. Żadna taka uwaga w trakcie prac legislacyjnych nie padła. Sektor, który w ostatnich latach wykazywał największą zyskowność… Zyski sektora bankowego w 2022 roku to było ponad 12 miliardów, rok później 27 miliardów, potem 42 miliardy. Banki były największym beneficjentem wysokich stóp procentowych. Cel fiskalny nie jest jedyny. Banki mają ważną rolę w finansowaniu wzrostu gospodarczego, są liderem cyfryzacji. Wiele usług publicznych można realizować, potwierdzając naszą wiarygodność przez banki. Tu musi być równowaga. Cel fiskalny to jeden z elementów. 6 miliardów 623 miliony w przeciągu 10 lat. Ta stawka będzie miała okres przejściowy. 30% w przyszłym roku, 26% w przyszłym i 23% docelowo.
Premier Tusk mówi, że lepiej obciążać daninami banki niż obywateli. Obywatele w konsekwencji pośrednio nie zapłacą więcej poprzez droższe usługi i gorszy dostęp do kredytów inwestycyjnych?
- Z tą tezą się nie zgodzę. Nie było podatku bankowego, a zyski wzrosły 4 razy. Za to też zapłaciliśmy. Te odsetki od kredytów płacą konsumenci. Jest różnica w oprocentowaniu kredytów konsumpcyjnych, hipotecznych i tak dalej. Zyski były wygenerowane jednak z tego, co płacili Polacy i Polki.
To może trzeba było sięgnąć po więcej? Były premier Mateusz Morawiecki mówi, że to jest mikropodatek.
- Ja zakładam, że stopy procentowe powinny spadać i bardziej partycypować we wzroście naszego PKB i inwestycji. Ta polityka NBP jest dość powściągliwa. Zobaczy. Jest przyjęty model, który jest wielu krajach. W wielu krajach podatki od banków są wyższe niż od innych firm. Szereg krajów podjął takie regulacje. Nie jesteśmy wyjątkiem. Zgodność z prawem europejskim też jest.
Po dwóch latach dla rządu Koalicji 15 października Polska 2050 jest dziś wzmocnieniem czy już balastem?
- Jest ważną częścią koalicji. To cztery ugrupowania. Zawsze do sprawnego rządzenia potrzebna jest większość. W parlamencie to 231 głosów. Posłanki i posłowie Polski 2050 są niezbędni.
Szymon Hołownia, recenzent premiera Tuska, jest balastem czy wartością dodaną?
- Marszałek Hołownia na pewno redefiniuje swój udział w polityce krajowej. Pewnie po dwóch próbach prezydenckich refleksje idą w kierunku zmniejszenia jego aktywności na arenie politycznej w Polsce. Decyzje takie ma prawo podejmować, ale musi wiedzieć, że to ma wpływ na zachowanie jego współpracowników. Polska 2050 była przez niego stworzona, on był liderem. Każdy taki ruch wywołuje nie tyle napięcia, ale rozhermetyzowuje to środowisko. Od momentu zapowiedzi wycofania się z realnego liderowania temu ruchowi, każdy widzi, że chętnych do objęcia schedy było wielu.
Jak pan ocenia te informacje, z których wynika, że marszałek Hołownia byłby zainteresowany stanowiskiem ambasadora w Stanach Zjednoczonych? Tam charge d'affaires jest obecnie Bogdan Klich.
- Pierwsza moja uwaga jest taka, że nie wiem, czy te informacje są potwierdzone. Jak jednak ma się jakąś pracę, aplikowanie na wszystkie możliwe stanowiska, nie jest dobrym rozwiązaniem. To jednak zostawiam Szymonowi Hołowni. Oficjalnie wiemy o aplikacji na wysokiego komisarza w ONZ.
Dziennik Rzeczpospolita publikuje badanie, z którego wynika, że większość pytanych wskazuje, że zmiana premiera z Donalda Tuska dla Radosława Sikorskiego nie pomogłaby koalicji. Pan też tak uważa?
- Premier Tusk bez wątpienia spaja koalicję, to naturalny lider. On ma doświadczenie, cechy przywódcze. On zapewnia większość w parlamencie. Tak zostanie do końca kadencji. Nie chcę, żebyśmy w połowie kadencji omawiali tylko potencjalne roszady kadrowe. To najmniej istotne. Najważniejsze są kwestie programowe, bezpieczeństwo Polski, ochrona zdrowia. Do tego całkowita ochrona dla samorządów.
Ale już nie na szkolnictwo wyższe na przykład i naukę...
- Te środki radykalnie wzrosły.
Ale nie w tym roku w porównaniu do poprzedniego.
- Bądźmy sprawiedliwi. Od 2024 roku na oświatę i na szkolnictwo wyższe dla pracowników naukowych, dla nauczycieli wzrost wynagrodzeń był rzędu 30-33%. Nigdy to środowisko nie miało takich podwyżek. To podniosło bazę.
To jest ten argument, który między innymi Razem podnosi, że w tym roku w zasadzie nie ma wzrostu w porównaniu do poprzedniego. Mówię tutaj o nauce...
- Ale w stosunku do 2023 roku to wielki wzrost.
Po tym, gdy z powodu możliwej pikiety propalestyńskiej Cricoteca odwołała krakowskie spotkanie z Hertą Muller. Dymisji w tej sprawie domaga się Bartłomiej Sienkiewicz. To instytucja województwa małopolskiego. Gdyby pan dziś był nadal marszałkiem, to posłuchałby pan Bartłomieja Sienkiewicza?
- Na pewno uważam, że Kraków to miejsce spotkań. Spotkania z noblistami jak najczęściej powinny tu być. To nie noblistka chciała przyjechać do Krakowa, ale została zaproszona przez Cricotekę. To nie powinno mieć miejsca. Sprawdziłbym tę sytuację, wyjaśniłbym ją. Nie wiem, czy sama Natalia Zarzycka na to wpadła. Nie mogę uwierzyć, że kwestia bezpieczeństwa…
Państwo się doskonale znacie.
- Była dyrektorem, jak ja byłem marszałkiem. Argumenty o kwestii bezpieczeństwa na sali? Nie zgadzam się. To może być większa weryfikacja uczestników. Ten argument do mnie nie przemawia.
Spektakl w Operze, innej instytucji wojewódzkiej, został wczoraj przerwany.
- To też nie powinno mieć miejsca. Są wystarczajcie możliwości prawne do organizowania manifestacji. Nie ma powodów, żeby to ograniczać. Przestrzeń kultury, opera… Debata publiczna powinna być zapewniona. Nie rozumiem tej decyzji.
Czyli gdyby pan był marszałkiem, zażądałby pan wyjaśnień?
- Wyjaśnienia to jedno. Może nawet kontrola. Projekt był przygotowywany, tego się nie robi z dnia na dzień. To było w planie w ubiegłym roku. Ta inicjatywa jest rokrocznie. Ten temat był przyjęty na rok 2025. Zaprosić noblistkę to też nie jest prosta sprawa. Chętnych na spotkania jest wielu.