Rosja przeprowadziła w weekend największy od początku wojny atak dronowy na Ukrainę. Media donoszą też o koncentracji wojsk rosyjskich przy granicy. Donald Trump zapowiada kolejne rozmowy z europejskimi przywódcami i z Putinem. To będzie znowu czerwony dywan i oklaski, czy może tym razem ostrzejsze stanowisko wobec Rosji?
Na pewno widok z Alaski i powitanie prezydenta Putina nie napawa optymizmem. Gloryfikowanie tej osoby jest zupełnie nieadekwatne do sytuacji, z którą mierzą się nasi sąsiedzi – Ukraińcy. Od 2022 roku praktycznie codziennie muszą chronić swoje terytorium. Presja Rosji jest coraz większa, a z drugiej strony mamy dużą niepewność. Inicjatywy zmierzające do zapewnienia rozejmu trzeba oceniać pozytywnie, ale musimy pamiętać, że bez zwiększenia dostaw broni – głównie ze Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich – Ukraina nie będzie w stanie skutecznie walczyć.
Tylko czy to „odkręcenie kurka” rzeczywiście nastąpi? Trump mówi o sankcjach wobec Rosji, ale jednocześnie ogranicza pomoc dla krajów bałtyckich. Tymczasem Rosja rozkręca przemysł zbrojeniowy na masową skalę. Kolejne drony spadają też na Polskę. Czy Polska jest bezpieczna?
Widać, że inicjatywy prezydenta Trumpa nie przynoszą zamierzonego skutku. Mam nadzieję, że dziś ma już świadomość, kogo ma po drugiej stronie i będzie podejmował adekwatne kroki. Wobec Putina skuteczne jest tylko pokazanie siły – inne działania nie przyniosą rozwiązania. Polska jako sąsiad Ukrainy jest państwem bezpośrednio zagrożonym. Incydenty, które obserwujemy, są elementem prowokacji. Musimy przygotować się nie tylko na obronę przeciwlotniczą, ale także na skuteczniejsze wykrywanie dronów, które spadają na nasze terytorium.
A czy możliwy jest prawdziwy atak, nie tylko prowokacja? Na przykład na Litwę czy Estonię?
Wierzę, że nie, ale państwo musi być przygotowane na najgorsze scenariusze. Rząd ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo nawet w skrajnym przypadku. Dlatego przeznaczamy ogromne środki na modernizację armii – w tym roku to prawie 190 miliardów złotych, a w przyszłym 200 miliardów. To także sukces naszej prezydencji, bo udało się wygospodarować 150 miliardów euro z Funduszu Odporności na program SAFE.
Polskie Radio podało nieoficjalnie, że 43 miliardy euro z tego programu trafią do Polski.
Oby tak było, bo to praktycznie 100 procent kwoty, o którą się ubiegaliśmy. Wiadomo, że 27 państw członkowskich może korzystać z tego funduszu, ale my mamy komfort, że program modernizacji rozpoczęliśmy wcześniej niż inni.
Czy jednak nie za późno?
To gdybanie. Każdy chciałby, żeby Polska zawsze miała najnowocześniejsze siły zbrojne, ale wiemy, że tak nie było. W ostatnich latach przekazaliśmy Ukrainie dużo sprzętu, żeby mogli walczyć. Polska od dawna przeznaczała 2% PKB na armię, uczestniczyła w misjach w Iraku i Afganistanie. Teraz wydajemy środki najszybciej i najbardziej efektywnie, jak to możliwe. Tu nie ma alternatywy – chodzi o bezpieczeństwo Polaków.
Donald Trump podczas wizyty Karola Nawrockiego w Waszyngtonie zapewniał, że w razie potrzeby pomoże Polsce. Można ufać jego słowu?
Prezydent Trump różne rzeczy mówi. Ostatnio twierdził, że zakończył sześć wojen. Nas interesuje ta jedna – w Ukrainie – i tu postępu nie ma. Najważniejsze jest, że wojska amerykańskie będą w Polsce, a europejskie w Europie. To daje poczucie bezpieczeństwa. Po wyborach w USA państwa europejskie czują też większą odpowiedzialność za sytuację.
Czy obecność wojsk amerykańskich jest uzależniona od tego, byśmy np. nie wprowadzali podatku cyfrowego?
Nie wiązałbym tego ze sobą. Wszyscy, którzy prowadzą działalność w Polsce, muszą płacić podatki tak, jak polscy podatnicy. Długo byliśmy zwodzeni, że będzie to uregulowane na poziomie europejskim. Dziś trwają prace w Ministerstwie Cyfryzacji i spokojnie poczekałbym na ich efekty.
Co z ustawą o 800 plus dla cudzoziemców? Prezydent Nawrocki ją zawetował.
Rządowy projekt już trafił do Sejmu. Mam nadzieję, że w piątek zostanie przekazany do Senatu. To nie jest ustawa tylko o 800 plus dla Ukraińców – dotyczy wszystkich obcokrajowców pracujących w Polsce i zawiera też ważne rozwiązania dla bezpieczeństwa państwa. Liczę, że prezydent tym razem ją podpisze.
A w kwestii edukacji zdrowotnej – to nie był błąd, że nie jest obowiązkowa?
Rezygnację z uczęszczania na te lekcje można złożyć do 25 września. Dopiero wtedy zobaczymy, jakie będzie zainteresowanie. Uważam, że edukacja zdrowotna jest potrzebna i docelowo powinna być obowiązkowa. Dziś zadaniem Ministerstwa Edukacji jest przekonanie rodziców i nauczycieli, żeby frekwencja była jak najwyższa. Skala zainteresowania będzie bardzo zróżnicowana w zależności od regionu i to jest ogromne wyzwanie dla ministerstwa.