Zdjęcie ilustracyjne/ Fot. Pexels.
- Tragedie ujawniły systemowe luki bezpieczeństwa.
Dramatyczne wydarzenia w Krakowie i Warszawie pokazały skalę zaniedbań – zarówno w reagowaniu na sygnały zagrożenia, jak i w przeciwdziałaniu przemocy na uczelniach. Rektorzy mówią wprost: ignorancja, obojętność i brak procedur doprowadziły do katastrofy.
- Potrzebna zmiana społeczna i prawna, nie tylko techniczna
Uczelnie nie chcą się „odgradzać od świata” bramkami czy barierkami. Wskazują na potrzebę zmiany mentalności, jasnych procedur, szkoleń z reagowania i nowych przepisów dotyczących hejtu i przemocy słownej.
- Rosnący kryzys zdrowia psychicznego
Wzrost liczby interwencji psychologicznych jest dramatyczny. Uczelnie zatrudniają kolejnych terapeutów, ale wsparcie psychiczne nadal nie nadąża za potrzebami – zarówno studentów, jak i kadry.
- Wczesna reakcja może uratować życie
Rektorzy apelują o zerwanie z „kulturą milczenia”. Wczesne sygnały (np. w mediach społecznościowych) były obecne przed tragediami. Potrzebne są narzędzia do ich monitorowania i zachęta do reagowania bez stygmatyzowania.
- Wspólnota akademicka zdała już niejeden egzamin – zda i ten
Rektorzy przypominają: podczas pandemii, wojny w Ukrainie i w kryzysach społecznych uczelnie potrafiły działać wspólnie i skutecznie. Teraz również muszą – dla bezpieczeństwa, ale bez rezygnacji z otwartości, wolności i wzajemnego zaufania.
Posłuchaj całej audycji "Godziny rektorskie".
Gdy tragedia staje się alarmem
Zabójstwa lekarza w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim oraz pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego wstrząsnęły całym środowiskiem akademickim. Spotkanie rektorów zorganizowane w ramach „Godzin Rektorskich” stało się przestrzenią do refleksji, ale też gorzkich diagnoz i wezwań do działania.
To są wydarzenia tragiczne w skutkach, które uruchomiły lawinę zgłoszeń. Nie możemy tolerować bezkarności
mówił prof. Piotr Jedynak, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Prof. Sylwester Tabor (rektor Uniwersytetu Rolniczego) dodał:
Wydaje się, że to właśnie obojętność, przechodzenie obok nieszczęścia drugiego człowieka jest podstawową przyczyną tego, że nie potrafimy odpowiednio wcześniej zareagować. Musimy uwrażliwiać ludzi, szczególnie na uczelniach, gdzie są duże grupy osób w jednym miejscu, czy to na salach wykładowych, czy nawet ćwiczeniowych. I wówczas tymi najlepszymi osobami, które mogą przekazać swoje obawy są koledzy, koleżanki. Najszybciej potrafią się zorientować, że ktoś zachowuje się irracjonalnie, jego zachowanie odbiega od standardów; jeżeli tę informację uzyskamy wcześniej, odpowiednio wcześniej zareagujemy.
Problemy emocjonalne – bomba z opóźnionym zapłonem
Rektorzy zgodnie zauważają wzrost napięć emocjonalnych i kryzysów psychicznych w społeczności akademickiej.
W 2019 roku nasz Studencki Ośrodek Wsparcia i Adaptacji odnotował dwa tysiące interwencji. W ubiegłym roku – już siedem tysięcy
– alarmował prof. Piotr Jedynak.
Na naszej uczelni pojawiły się zachowania, które bardzo nas zaniepokoiły. Do tego stopnia zaniepokoiły, że poprosiłem o spotkanie i poradę pana dzielnicowego; potem rozpoczęliśmy procedurę podpisywania nowej umowy z policją regulującą możliwości jej interwencji na terenie uczelni. Mam nieodparte wrażenie, że w ostatnim czasie jakieś przełamanie społeczne się dokonało, jakąś granicę przekroczyliśmy. Jest inaczej niż kiedyś
– dodał prof. Andrzej Bednarczyk z Akademii Sztuk Pięknych.
Wczesna reakcja ratuje życie
Rektorzy wskazują, że w wielu przypadkach sygnały ostrzegawcze pojawiają się wcześniej, ale są ignorowane – z obojętności lub w obawie przed „donoszeniem”.
Obojętność to cichy współsprawca. Przechodzimy obok człowieka w kryzysie, bo zakładamy, że to "jakiś pijak'”
– podkreślał prof. Sylwester Tabor.
Musimy zmienić myślenie: zgłaszanie niepokoju to nie donos. To troska o wspólnotę
– przekonywał prof. Bernard Ziębicki, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego.
Wydarzenia w Krakowie i Warszawie na pewno zmienią, w jakimś stopniu, relacje między studentami a wykładowcami. Prof. Jedynak mówił:
Kontakty między wykładowcami a studentami będą niestety nacechowane prewencyjną nieufnością. Klasyczny uniwersytet jest otwarty na społeczeństwo lokalne. Nasze wykłady są otwarte dla wszystkich, którzy chcą przyjść i chcemy tę tożsamość uniwersytetu absolutnie utrzymać, ale jako osoby kierujące uniwersytetami ponosimy jednocześnie odpowiedzialność za bezpieczeństwo wszystkich, którzy są na naszym terenie. Nasza straż, pracownicy portierni nie są na razie wyszkoleni w przeciwdziałaniu podobnym sytuacjom. Wymagamy systemowego rozwiązania, czyli takiego, które z jednej strony będzie oddziaływało na świadomość, wrażliwość studentów, pracowników, ale z drugiej strony zapewni techniczne możliwości reakcji. I to jest w tym momencie, przy tym stanie prawnym i tej kulturze akademickiej, która nas cechuje, przed nami.
Prof. Jedynak dodaje że środowisko akademickie liczy na stworzenie referencyjnego modelu zarządzania bezpieczeństwem – wspólnego i obowiązującego w każdej uczelni. Niektóre uczelnie mają już rozwiązania techniczne – przyciski alarmowe, monitoring, współpracę z policją – ale brakuje jednolitego systemu. Część uczelni nie ma nawet licencjonowanej ochrony.
Bramka czy wartość?
Rektorzy stanowczo sprzeciwiają się grodzeniu kampusów i wprowadzaniu wykrywaczy metalu – jako rozwiązaniom nieefektywnym i sprzecznym z ideą uniwersytetu.
W naszej uczelni rozpoczęliśmy kursy dla kadry nauczającej i administracyjnej - prowadzą je psychologowie, którzy powiedzą nam, jak odnaleźć w grupie te osoby, które mogą stwarzać zagrożenie. Miejsc na kurs zabrakło w ciągu pięciu minut.
- uważa rektor Tabor.
Na Uniwersytecie Ekonomicznym wprowadziliśmy już przed laty rozwiązania zorientowanych na podniesienie bezpieczeństwa. To są, na przykład, ukryte w różnych miejscach/urządzeniach, które wykorzystują pracownicy, sygnalizatory przywołania pomocy. Współpracujemy z firmą ochroniarską, profesjonalną. W ciągu kilku ostatnich lat zdarzyło się bodaj trzykrotnie, że system był wykorzystywany. Wszystkie ciągi komunikacyjne są filmowane, są rejestrowane
- opowiada prof. Bernard Ziębicki, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego.
Wszyscy rozmówcy podkreślają konieczność nie tylko reform instytucjonalnych, ale też moralnej postawy wobec przemocy i brutalizacji języka.
Nie wystarczy nakładka na zdjęcie profilowe. Potrzebujemy postawy moralnej
– stwierdził rektor ASP.
Jednocześnie pojawiły się wezwania do zmian w prawie, w tym zdefiniowania pojęcia mowy nienawiści i odpowiedzialności za słowo.
Pomoc psychologiczna – kręgosłup uczelni
Każda z uczelni rozbudowuje system wsparcia psychologicznego – od terapeutów mówiących po angielsku, przez całodobowe dyżury, po dedykowane programy adaptacyjne.
U nas w zasadzie nie ma wolnych miejsc u psychologów. Dlatego zatrudniamy kolejnych
– mówił prof. Ziembicki.
Widzimy problem nie tylko u studentów, ale i u pracowników. Punktoza, presja, wypalenie – to także źródła konfliktów i kryzysów
podkreślił prof. Tabor.
Przejmująco spuentował rozmowę rektor ASP, opowiadając o pracach studentów.
Przyglądam się pracom naszych studentów. Widzę w nich strach, który jest częścią myślenia o świecie. Utraciliśmy kulturową stabilność, przewidywalność; szybkość zmian i intensywność zmian doprowadziły do tego, że wszyscy żyjemy w nieustannym lęku o przyszłość, o samych siebie, a możemy powiedzieć, że stary świat zarówno gospodarczo, politycznie, jak i społecznie się skończył. Powstaje nowy porządek świata. Młodzi artyści są jak sensory po prostu, oni jeszcze tego nie rozumieją, a ja już to widzę w ich pracach.