Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Małgorzata Zawadzka laureatką Grand Prix 64. Kaliskich Spotkań Teatralnych

Aktorka Narodowego Teatru Starego, a także laureatka Grand Prix 64. Kaliskich Spotkań Teatralnych, Małgorzata Zawadzka opowiedziała Sylwii Paszkowskiej o swoich osiągnięciach i zaangażowaniu w odgrywane postaci. Została wyróżniona za podwójną rolę w "Genialnej przyjaciółce" oraz "Pewnego długiego dnia". Obie sztuki są obecnie w repertuarze Narodowego Teatru Starego.

Czy ta nagroda była dla ciebie zaskoczeniem?

To było ogromne zaskoczenie. Miałam szczęście, że na festiwalu mogłam zaprezentować się w dwóch spektaklach, co dało mi szersze możliwości niż innym uczestnikom. W jednym z nich, "Genialnej przyjaciółce", gram dwie zupełnie różne postaci, co dało mi potrójną szansę na wyróżnienie. Nie mogę powiedzieć, że się tego spodziewałam. Wcześniej zostałam doceniona przez publiczność Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi, gdzie wraz z Romanem Gancarczykiem, moim scenicznym partnerem z "Pewnego długiego dnia", otrzymaliśmy najwięcej głosów. Konkurencja była ogromna, z wieloma świetnie zagranymi, wymagającymi rolami kobiecymi. Nie miałam powodu oczekiwać, że to ja zostanę wybrana. Przygotowywałam swoją rolę z takim samym poświęceniem i oddaniem jak zawsze.

Jak zaczęła się twoja przygoda z aktorstwem?

Wszystko zaczęło się od magnetofonu Grundig, na który jako mała dziewczynka nagrywałam stare, wspaniałe bajki. Uczyłam się ich na pamięć i nagrywałam siebie w różnych rolach, realizując się w tych nagraniach. Później zaczęłam uczęszczać na kółka teatralne. Pierwszym spektaklem, w którym wystąpiłam w podstawówce, był musical "Koty". Kontynuowałam to w liceum, uczestnicząc w warsztatach teatralnych w Dworku Białoprądnickim i domach kultury.

Po liceum nie poszłaś od razu na studia aktorskie?

Nie, ponieważ uległam opinii osoby, do której zwróciłam się z prośbą o konsultację. Jest to znakomita krakowska aktorka, którą bardzo podziwiałam. Jej doświadczenie i autorytet skłoniły mnie do zaakceptowania opinii, kiedy stwierdziła, że nie mam predyspozycji do wybranej przeze mnie szkoły. Zrezygnowałam więc z tego pomysłu na dwa lata, uczęszczając na inne studia. Myśl o aktorstwie mnie nie opuszczała, dlatego postanowiłam ponownie spróbować zdawać do szkoły aktorskiej. O mały włos bym się nie dostała, ponieważ byłam pierwsza pod listą, czyli mogłam ubiegać się o status wolnego słuchacza, ale bardzo zwlekałam z napisaniem podania. Gdy w końcu to zrobiłam i zaniosłam do dziekanatu, to okazało się, że komisja rozeszła się godzinę temu. Nie będę teraz tutaj mówić jak, ale udało się jakimś cudem wybłagać, żeby znowu się zebrała i rozpatrzyła to moje podanie. Dzięki temu znalazłam się w szkole teatralnej jako wolny słuchacz. Podczas pierwszej sesji zimowej musiałam udowodnić, że nadaje się na taką pełnoprawną studentkę. Miałam egzamin z elementarnych zadań aktorskich, w których zagrałam żabę i ta osoba, która dwa lata wcześniej powiedziała mi, że nie mam żadnych predyspozycji była na tym egzaminie i usłyszałam od niej opinię, że nareszcie "puściłam farbę", co oznacza, że wykazałam się wystarczającymi umiejętnościami w graniu żaby.

(cała rozmowa do posłuchania)

Była to znakomita krakowska aktorka, którą bardzo podziwiałam. Jej doświadczenie i autorytet skłoniły mnie do zaakceptowania jej opinii, kiedy stwierdziła, że nie mam predyspozycji do wybranej przeze mnie szkoły. Zrezygnowałam więc z tego pomysłu na dwa lata, uczęszczając na inne studia. Jednakże myśl o aktorstwie nie opuszczała mnie, dlatego postanowiłam ponownie spróbować zdawać do szkoły aktorskiej. Miałam szczęście, żeby się tam dostać, ale byłam blisko tego, by mi się nie udało, gdyż byłam pierwsza na liście oczekujących. Miałam możliwość przekonania komisji, że warto mnie przyjąć, ale zwlekałam z podaniem, i gdy wreszcie je złożyłam, okazało się, że komisja właśnie się rozwiązała. Dzięki jakiemuś szczęśliwemu zbiegowi okoliczności udało mi się przekonać, aby ponownie się zebrała i rozpatrzyła moją kandydaturę. Dzięki temu ostatecznie dostałam się do szkoły teatralnej jako wolny słuchacz. W trakcie pierwszej sesji egzaminacyjnej musiałam udowodnić, że jestem gotowa być pełnoprawnym studentem. Podczas egzaminu z elementarnych zadań aktorskich wcieliłam się w rolę żaby. Osoba, która wcześniej wątpiła we mnie, była obecna na tym egzaminie i stwierdziła, że wreszcie pokazałam swoje umiejętności, co oznaczało dla mnie dużo.

Autor:
Sylwia Paszkowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię