To jeden z najważniejszych tygodni w ostatnich latach, jeśli chodzi o przepisy ruchu drogowego. Od lat zmiany w przepisach były kosmetyczne. Teraz mamy poważne, cztery duże zmiany. Po pierwsze wprowadzone przed kilkoma dniami przepisy dotyczące hulajnóg i UTO - czyli urządzeń transportu osobistego. Jutro godzina zero – zmieniają się przepisy w trzech kolejnych obszarach. Trzeba postawić tamę śmierci na naszych drogach. Ponad 2000 osób rocznie ginie. Te zmiany mają być kolejnym milowym krokiem, który ma temu służyć.
- Tak. Dziękuję Radiu Kraków i panu redaktorowi za tygodnie pracy, kampanię informacyjną dla Małopolan. Oni mogli usłyszeć, jakie zmiany będą. Pierwsze zmiany były 20 maja ws. hulajnóg. To urządzenia transportu osobistego. 1 czerwca zmieniają się trzy filary ustawy Prawo o ruchu drogowym. Pierwszy filar to prędkość 50 km/h przez całą dobę w terenie zabudowanym. Wcześniej w nocy było 60 km/h.
To był absurdalny przepis. Tylko w Polsce coś takiego działało. Wiem, że kierowcy z zagranicy byli zdziwieni. Zostało to wymyślone na początku lat 2000 i tak zostało. Noc jest szczególnie niebezpieczna. Mniej widać, robi się ciemno, robi się ślisko, spada temperatura, a my pozwalaliśmy kierowcom jechać szybciej. Teraz z tym koniec. Wracamy do jednej prędkości.
- To prawda. Nie jeden raz turyści i mieszkańcy innych krajów patrzyli na tablice przy przejściach granicznych i dziwili się, czemu mamy tak duże tablice określające różne typy samochodów jadących o różnej porze doby. Dzisiaj te tablice będą ujednolicone. Jeden z tych dziwnych przepisów rozróżniających prędkość w czasie doby, zostanie zapomniany. Dlaczego idziemy w dół, nie w górę? To wynika ze statystyk policyjnych i różnych informacji, które otrzymujemy. W nocy często prędkość jest znacząco przekraczana i są wypadki. W nocy jest gorsza widoczność. Powinno się wtedy jeździć wolniej.
Przy prędkości 50 km/h połowa pieszych potrąconych przeżyje. Przy prędkości 60 km/h i powyżej - 9 na 10 zginie. To odpowiedź, skąd taka zmiana. Dajmy szansę ludziom przeżyć.
- To nie jest rewolucja. W Krakowie Aleje Trzech Wieszczów do niedawna miały prędkość 70 km/h. Dzisiaj to 50 km/h. Często miasta obniżają prędkości. Są strefy do 30 km/h. Jeśli mamy 50 km/h, trzymajmy się tego. Lepiej dojechać wolniej, ale nikogo nie zabijając.
Co z pieszymi? Codziennie czytam komentarze publicystów i dziennikarzy. Niektórzy sprawiają wrażenie, że nie doczytali, nie dosłuchali, ale komentują. Wczoraj czytałem na przykład, że to kaprys władzy, która chce sobie zrobić show, a ludzie będą ginąć. Jak tak można stawiać sprawę?
- Jestem też zaskoczony tymi słowami. Pierwszeństwo dla pieszych przed przejściem to nie jest rewolucja. Często pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych posiadał to pierwszeństwo. To niechroniony uczestnik ruchu drogowego. Trzeba zwracać uwagę. Jest zakaz wyprzedzania na przejściach, omijania samochodu, które ustępuje pieszemu. To ujednolicenie przepisów. Powinniśmy dbać o pieszego. Wspominaliśmy jeszcze przed audycją, że Sobiesław Zasada powiedział kiedyś, żeby nigdy nie traktować pierwszeństwa tak, żeby egzekwować go w stu procentach. Jeśli się ma pierwszeństwo, trzeba też mieć ostrożność. Jeśli pieszy będzie miał pierwszeństwo, powinien zawsze na przejściu uważać. Z samochodem pieszy nie ma szans.
Zwalniamy przed przejściem. To nie jest nowy przepis. Tak już było. Piesi powinni z kolei odłożyć komórki i przez przejście przejść z oczami zwróconymi na jezdnię. Kiedyś rozmawialiśmy o wypadku sprzed dwóch lat. Dwie dziewczyny w kapturach i z komórkami w ręku weszły wprost pod samochód. Takich sytuacji być nie może. A dlaczego publicyści tak biją na alarm? Może dlatego, że znamy przykłady takich, którzy jeździli po alkoholu, środkach odurzających i nie rozumieli zasad przepisów ruchu drogowego.
- Prawda. W obronie tych publicystów można tak stanąć, że często przejścia były źle oznakowane, często się trzeba było domyślać. Infrastruktura drogowa w całym kraju poprawia się. Są też strefy zamieszkania, gdzie pieszy ma zawsze pierwszeństwo. Tam trzeba utrzymać prędkość 20 km/h. Pamiętajmy o tym. To teoretyczna obrona publicystów. Większość przejść dla pieszych jest w miastach. One może nie są najlepiej oznaczone przez światła, ale przez znaki już tak. Kierowcy nie powinni mieć z tym problemu.
Jeśli widzimy, że przejście jest źle oznakowane, dzwońmy i piszmy do administratora drogi. Trzeba rozmawiać i informować. Dzisiaj jadąc do pracy, widziałem na drodze 776 Kraków-Proszowice, że już postawiono nowe znaki przy przejściach dla pieszych. To już się dzieje. Musimy tylko tego przestrzegać. Trzymamy kciuki za powodzenie tych działań. Mieliśmy jeszcze porozmawiać o inwestycjach wokół Krakowa. Czy mimo pandemii i kłopotów drogi się budują?
- Tak. Budujemy ring wokół Krakowa i drogę S7. Kluczową inwestycją jest północna obwodnica Krakowa. Tempo prac tam jest zadowalające. Idzie to zgodnie z harmonogramem. W tym roku pojedziemy tak zwaną obwodnicą Słomnik. To 15 kilometrów drogi S7. Pozostałe odcinki się budują lub kończymy wybierać firmy. Na południe też realizujemy drogi. Zakopianka – tam też jest masa inwestycji. Mam nadzieję, że w tym roku pojedziemy tam nowymi drogami. Stawiamy na bezpieczeństwo. Mamy z tyłu głowy informacje, które docierają z gmin, powiatów. Burmistrz Myślenic mówi o problemach na drodze Kraków-Myślenice. Chodzi o skrzyżowania. Widzimy te problemy i na nie reagujemy.