- A
- A
- A
Maciej Maleńczuk w Radiu Kraków
Maciej Maleńczuk gościem audycji Przed HejnałemTego artysty nie da opisać się jednym przymiotnikiem. Kontrowersyjny, awangardowy, zadziorny i wiele wiele innych. Wokalista o niepowtarzalnej barwie głosu, rockman, poeta, osobowość telewizyjna. Człowiek, który zawsze mówi to, co myśli i robi to, co chce. Teraz publicznie buntuje się przeciw dramatycznej sytuacji na Ukrainie, Władimirowi Putinowi oraz posłuszeństwu wobec władzy obywateli rosyjskich. A więcej o sobie oraz akcji antyputinowskiej Maciej Maleńczuk opowiedział Magdalenie Wadowskiej.
Zapis rozmowy Magdy Wadowskiej z Maćkiem Maleńczukiem
Magda Wadowska: Moim gościem jest Maciej Maleńczuk, poeta, artysta. Dlaczego taki średni nastrój dzisiaj?
Maciej Maleńczuk: Wojna ukraińska spowodowała przesunięcie mojego materiału. Moja piosenka "Sługi za szlugi", którą nagrałem na potrzeby innego wydawcy, stała się przebojem. Po raz pierwszy w życiu jestem wkurzony na to, że coś się stało przebojem. Mam przebój, który spowodował przesunięcie materiału, nad którym pracuję już drugi rok. Nasiedzieliśmy się nad tym i nie było to wszystko proste. Chcieliśmy zrobić coś ambitnego. Teraz się dowiaduję, że przesuwają mi to na luty. Ja się z tym bujam już półtora roku. Bo "Sługi za szlugi". Ruscy już demolują mi harmonogram. To mnie irytuje. Diabli wiedzą, czy my tego lutego doczekamy w ogóle. I ta płyta się nigdy nie ukaże.
A może bliska ci jest zasada "nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie"?
Bliska mi jest zasada, żeby wyciągać cokolwiek dobrego z całego tego syfu, który mnie otacza. Uwierz mi.
Czy myślałeś, żeby wrócić do swojego pierwszego imienia? Ono ma, w tym kontekście, bardzo ważne znaczenie.
Przepraszam, masz na myśli imię Mirosław?
Tak.
To nie jest wcale moje pierwsze imię. To jest moje imię w dokumentach. Ja go nigdy nie używałem. Używanie imienia Mirosław przynosiło mi pecha.
Naprawdę?
Zdecydowanie tak. Poza tym ja nie jestem pokojowym typem. "Mirosław" znaczy pokojowy.
Co ciekawe "Wladimir" ma podobne znaczenie.
Wladimir. Władza nad światem! O czym ty do mnie mówisz? Przecież "mir" to świat.
Pokój.
Władca świata. Ja tak to czytam.
W tym kontekście, "Wladimira" tak chyba trzeba czytać.
Ale ja jestem Maciej. Żaden ze mnie Mirosław.
Nagrałeś dwa utwory, w tym pierwszy - "Vladimir". Jest bardzo dobrze znany. Ale patrzysz na niego już z jakiejś perspektywy.
Patrzę na niego z perspektywy językowej. Uważam, że jest to muzyczny żart. Chciałem pokazać Putinowi "wała". I dlatego zrobiłem to po rusku, nie po rosyjsku. Ruscy zaśmiewają się do łez jak to słyszą. Tam jest byk na byku językowym. "Ni ch..a" u nich też coś innego znaczy. U nas: "nie pozwolę, no pasaran". A w Rosji: "nie mam nic, nie posiadam". Jak był u mnie zespół Haydamaky, to pokładali się ze śmiechu, słuchając tej piosenki. Wiesz, ja nie zamierzam teraz robić techno. Umówmy się.
Mam nadzieję. Ale wtedy kiedy, to nagrywałeś to był żart.
Ale już wtedy była awantura.
I gdy widzisz, jak historia się toczy, to co teraz myślisz?
Że nadal "Wladimir".
Że wszystkim gra na nosie.
Zdecydowanie. Jak na razie to on rozgrywa całą sprawę. Jestem mocno zaniepokojony. Mam troje małych dzieci.
A ja rozmawiałam z moim znajomym, który mieszka w Doniecku i w niedzielę został zatrzymany przez separatystów. Ale na szczęście po 6 godzinach go puścili.
Przez separatystów.. czyli przez kogo? Przez najemników, tak? Tak by należało to nazwać. Tam nikt za darmo tej rewolucji nie robi. Najemnicy, którym ktoś płaci. Jeżeli prawdą jest, że to jest 1000 dolarów za dzień, to daj Boże zdrowie. Ale coś mi się zdaje, że i za dwie stówki pójdzie.
Albo i za mniej.
Albo za szluga. Flachę.
Spodziewałeś się, że takie czasy przyjdą?
No pewnie. Można się było tego spodziewać. Do pewnego stopnia trzeba być zawsze gotowym tak jak inspektor Clouseau, który w lodówce trzymał karatekę. Bo na tym polega karate. Że w każdej chwili musisz być gotowy do boju. Tylko, że ja strzelania nie lubię. W mordę to ja mogę dać. I nawet lubię. Strzelanie uważam za tchórzostwo, takie zza węgła, z ukrycia. Tak to i baba umie.
A na czym polega przyjemność w biciu?
W biciu jest bardzo duża przyjemność. Musisz kiedyś spróbować. Nigdy nikogo nie strzeliłaś w pysk? Oj, strzeliłaś, strzeliłaś...
Kolegę w podstawówce. I do dziś się tego wstydzę.
Zwłaszcza, gdy ktoś jest chamski i przekonany, że zaraz ci dołoży. I jak go dobrze trafisz, to wiesz, o co chodzi, nie? Nie ma mocnych, są źle trafieni. Jak zmienia się wyraz twarzy, jak pokornieje, kłania się z drugiej strony chodnika. Przede wszystkim lubię te zmianę wyrazu twarzy z zaczepno-chamskiego na przepraszający. To lubię. Lubię chama prać.
A jakich ludzi lubisz?
Takich ludzi, którzy są ludźmi. Którzy mają Boga w sercu, a nie chamów z krwi i kości. Których pełno dookoła. Lubię moich chamów ze wsi. Oni są chamami, bo są ze wsi, ale poza tym są to dobrze wychowani ludzie. Ci, którzy nie mają Boga w sercu, to do razu widać po ich gębach. Tam, gdzie mieszkam na Podkarpaciu - a w różnych regionach różnie bywa - ale tam, gdzie ja mieszkam, są ludzie "z kościami". Tak się mówi.
Ale mówisz, że to w twarzy widać, kto ma Boga, a kto nie?
Wystarczy jeden rzut oka. Można poznać po gębie. Nie jestem fizjonomistą. Ale po gębie poznam, kto jest porządnym człowiekiem. Zwłaszcza na wsi. W mieście panuje hipokryzja, jest mejkap, operacja plastyczna dużo może zmienić. A tam złość wychodzi na twarz. Po liftingach możesz gubić tę rzeźbę. Mam takiego kolegę 'Cyca'. Słucha tylko i wyłącznie free jazzu. I chodzi wiecznie ze skrzywioną gębą, bo nic mu się nie podoba. "Co to za sztuka, co to za muzyka!!". Mówimy mu, "uważaj "Cycu", zmień wyraz twarzy, bo tak ci już zostanie". Spotykam go po 10 latach i patrzę, a on ma ten wyraz twarzy. Wiecznego malkontenta. I tak już teraz chodzi.
A jak jesteś na Podkarpaciu, w Jodłowej, to jesteś inny niż, gdy przebywasz w Warszawie czy w Krakowie?
Za każdym razem inny. Jestem mistrzem mimikry. W wojsku czy w więzieniu umiałem się przystosować. Jestem w stanie porozmawiać z literatem o literaturze, z muzykiem o muzyce, z wieśniakiem... o urodzaju lub przysłowiach. Moi wieśniacy są tacy niemożliwi. Znają całe mnóstwo tych piosenek, których nikt nigdy nie zebrał. Ja się nie będę bawił w nowego Kolberga, ale uważam, że ktoś powinien się wybrać na polskie wsie i zebrać wszystkie świńskie piosenki.
Są jeszcze takie.
Ale u mnie na wsi są ich dziesiątki! Każdy jest taką chodzącą książką takich świńskich, prymitywnych piosenek. Ale ich to strasznie cieszy, ponieważ oni wszyscy piją, a jak piją, to zaczynają śpiewać. Tam nie ma człowieka, który nie pije. Jak nie pije, to chodzi bokiem, bo nie ma odwagi podnieść oczu... Kapuś czy co? No chyba, że jest chory. Ja na przykład nie mam szans przejść przez wieś, żeby nie wypić ze sto gram. Najlepiej to pojechać samochodem lub rowerem. Bo jak pójdziesz na piechotę to...
A sklep jest za rogiem.
Chłop leje, baba zaraz przed tobą stawia kiełbasę, niepytana...
Ale lubisz te klimaty.
Lubię. Przez 90% mieszkańców, oprócz tych, którzy mnie z jakichś przyczyn nienawidzą, bo i tacy są, jestem bardzo lubiany. I to jest sytuacja po Krakowie dla mnie nieznana. Tu mam już za dużo wrogów. Teraz się trochę uspokoiło. Ale w pewnym momencie wieś ratowała mi tyłek.
A jak to jest, jak ma się dużo wrogów?
Ja się potrafię czymś takim paść. Zaraz wam to pokażę. A jaka jest najlepsza zemsta? Sukces!
Mówisz to z pełną świadomością? Że sukces tak wkurza?
Przecież Polacy są zawistni. Zazdroszczą wysokich pensji. Polacy powinni mieć wszyscy po równo. A jak się komuś uda, to ich krew zalewa. To jest najlepsza zemsta. A poza tym co, mi się udało? Ja po prostu pracuję na to. Nagrywam płyty, piszę wiersze, robię przekłady. To nie jest tak, że znalazłem 1000 złotych na chodniku.
Jak zobaczyłam cię w studio, bo nigdy wcześniej nie przeprowadzałam z tobą wywiadu, to tak przypomniały mi się lata 90.
Mówisz o tym, kiedy grałem na ulicy?
Jak się szło na Rynek Główny, to był Maleńczuk. I Stefan.
Tak, Stefan Dymiter. Wybitny skrzypek grający własną techniką na skrzypcach. Lewą ręką naciskał struny paznokciami, bardzo nietypowo.
Taka anegdota. Kiedy w Krakowie był Menuhin – skrzypek - bardzo chciał Stefana zobaczyć. I powiedział: "No tak, Stefan Menuhina nie zna, ale Menuhin Stefana zna". Wspominasz te czasy?
Uliczne? Całe mnóstwo rzeczy się działo. Był stan wojenny, potem go znieśli, potem znów Jaruzel rządził. Potem przyszła kolejna rewolucja w 1989 roku. Dużo się działo.
Czy grając wtedy na ulicy spodziewałeś się czegoś takiego, że będziesz w takim miejscu, w jakim jesteś dzisiaj?
Około 80% moich znajomych było przekonanych, że niedługo umrę. "Ten to długo nie pociągnie...". Trudno mi było. Ja sam nie sądziłem, że dożyję tego wieku. Ale jak już się człowiek urodził, to powinien trochę pożyć.
Ale jakiś progres jest.
Patrząc na wielu moich znajomych, to jakoś tego progresu nie widzę.
U siebie?
Nie, u siebie widzę. Ja mówię o moich znajomych. "Chciałem pogratulować konkurencji za przejaw twórczej impotencji".
To ja ci coś przeczytam. "Trzy kościoły, dwie stacje kolejowe, szkoła podstawowa, gimnazjum, dom kultury, biblioteka, ruina zamku, ruiny szubienicy oraz wiele zabytkowych domów. Coś ci się kojarzy?
Nie.
Wojcieszów.
Wiele zabytkowych domów, poniemieckich. XIX-wiecznych.
Miejsce, skąd pochodzisz, jest w ogóle mi nieznane. Głęboki Dolny Śląsk.
To były Niemcy. Wówczas moją rodzinę wywieziono z Ukrainy na roboty do Niemiec. M.in. mojego tatę. I w ten sposób on tam zamieszkał, gdzie było mnóstwo poniemieckich sprzętów. Piękne rzeczy. Ta ich armatura, piece, parkiety. Na Ukrainie rzeczy nieznane, na tej wsi. Ja się tam urodziłem. Ale moja mamusia stamtąd błyskawicznie uciekła. To była dziewczyna z Krakowa. Miała 20 lat, dziecko na karku i męża, który był wtedy... bramkarzem, sportowcem. Trochę był też bokserem. Lubił się napić. A moja mama miała ambicje intelektualne. Wiesz, jak to jest. Każdy szuka drzewa genealogicznego.
Zwłaszcza w Krakowie.
Tu nie spotkasz rodziny, która by nie była skoligacona z Potockimi. Na 100% jest gdzieś herb. I moja mama też tak uważa, że herb gdzieś jest. Wywodzi się gdzieś od Rutkowskich. Wojcieszów to nie było jej miejsce.
A ty masz oczywiście te herby...
Uważam, że polska arystokracja powinna ponieść i poniosła konsekwencje za to, co uczyniła z Ukrainą. "Ponieważ pierwszy hrabia pryska. A potem powstaje kultura paryska. Nie ucieka sie z ojczyzny, kiedy jest zagrożenie. Tylko się staje ramię w ramię z chłopem i się walczy o ziemię". Tak czy nie?
Zawsze mówisz to, co myślisz. Zawsze taki byłeś?
Generalnie powinno się pomyśleć, zanim się coś powie. Jak mam coś powiedzieć i nie powiem, to jest tak jakbym miał na plecach nosić 10 albo 20 kilogramów. Jakby mi w gębę napluli. Zawsze powiem to, co myślę, ale jak nie mogę powiedzieć... Są tacy, co mnie przestrzegają. Są ludzie sprytni intelektualnie. Wtedy ja wychodzę. Jeżeli ktoś robi źle lub próbuje mnie naciągać, to ja wychodzę.
Prawda jest dla ciebie ważna?
Ale jeszcze fajniejsze jest zło. Każdy ci powie to samo: prawda jest najważniejsza. A może właśnie kłamstwo jest najważniejsze. To, jak kłamie, powie więcej prawdy. Udaje porządnego człowieka, nosi w rączce Biblię, potem podpala cały dom. A na zdjęciu jest najnormalniejszym człowiekiem: wąsaczem z brzuszkiem. To mnie fascynuje. Fascynuje mnie zło w normalności.
Masz świadomość tego, że jesteś świetnym obserwatorem?
Ty to możesz stwierdzić. Ja... "patrzę oczami".
Jest coś, co chciałbyś zrobić jeszcze w życiu?
Tak, na pewno. Chciałbym kiedyś nagrać płytę na saksofonach. Zrobić jazzowy materiał. Myślałem, że uda mi się to w przyszłym roku, ale w związku z tym przesunięciem... Szlag mnie trafia. Jestem saksofonistą i wcześniej czy później to usłyszycie.
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
21:12
Coraz mniej nowosądeczan. Przed władzami miasta trudne decyzje
-
19:34
Dezinformacja. "Mamy w Polsce, wśród znanych polityków, rosyjską i białoruską agenturę wpływu"
-
17:41
Polscy hokeiści z pierwszą porażką na MŚ dywizji 1A
-
17:31
Nie ma już utrudnień na Zakopiance w Mogilanach
-
17:20
Radni chcą połączenia dwóch krakowskich szkół, rodzice i uczniowie protestują
-
16:31
Premiera nowego muralu Mikołaja Rejsa już 7 maja!
-
16:11
Koniec utrudnień po wypadku na A4
-
16:10
Półfinał dla Igi! Polka wygrała z Madison Keys w Madrycie
-
15:35
Zwolnienie lekarskie online – jak otrzymać L4 przez internet szybko i legalnie?
-
15:30
Jak zabrać się za zwalczanie moli spożywczych? Odpowiadamy!
-
15:30
Prof. Hubert Huras: „Decyzja o zakończeniu ciąży musi być podejmowana w zgodzie z pacjentką"
-
15:26
Uchwała ws. opłaty miejscowej w Zakopanem nieważna. Ale burmistrz nakazał pobieranie daniny
-
15:24
„W szerokim kadrze”. W Bunkrze Sztuki największa od lat wystawa komiksu